W kwietniu mieliśmy zaplanowane cztery spotkania klubowe. Trzeba powiedzieć, że od początku ostateczne „zaklepanie” tematów prelekcji stwarzało pewne kłopoty organizacyjne i gdy wreszcie wszystko wydawało się zgrane, to okazało się, że daremny był trud, bo przez małego i groźnego mikroba wszystko stało się nieaktualne. Tak więc po miesiącu oswajania się z nową sytuacją polegającą na zamknięciu się w domach zwłaszcza osób starszych, na różnych odcinkach życie stawało się coraz trudniejsze, gdyż nie wszystkie potrzeby daje się załatwić przy pomocy komputera i telefonu.
Ze smutkiem musieliśmy skreślić z planu kolejne cztery czwartki.
W pierwszy kwietniowy czwartek 2 kwietnia przewidziany był temat dotyczący Ugody Sandomierskiej i to w okrągłą 450. rocznicę jej uchwały. Mimo to, uszła ona uwadze nie tylko w PTEw, a przecież był to akt doniosły i niezwykle ważny w tamtych okolicznościach. Władysław Sosna dołożył wielu starań, aby zilustrować początkowe dzieje Reformacji w Polsce tym trudniejsze, że w każdej z dzielnic Królestwa miała ona nieco inny przebieg i związana była z innym Kościołem Reformacji. Kościół Ewangelicko-Augsburski cieszył się powodzeniem tam, gdzie istniała gęsta sieć miast a jego trzonem było przede wszystkim mieszczaństwo, skupione zwłaszcza na Pomorzu Gdańskim, Mazurach i w Wielkopolsce, poza Królestwem – na Śląsku. Wyznanie Helweckie rozwinęło wśród szlachty głównie na terenie Małopolski i Litwy. Z tego ostatniego wyłonił się Kościół Mniejszy – Braci Polskich o orientacji antytrynitarskiej. Wreszcie trzeci najsilniejszy kościół Jednoty Braterskiej tworzyli przybyli do Polski uciekinierzy z Czech o tradycjach husyckich. Ich główną siedzibą stało się wielkopolskie Leszno.
Każde z nich rozwijało na ile to było możliwe bogatą działalność wydawniczą, w szczególności literatury wyznaniowej, a więc polskiego tłumaczenia fragmentów i całej Biblii (1563: Biblia Brzeska, 1632: Biblia Gdańska), katechizmów (1547: ks. Jan Seklucjan, „Catechismus to jest nauka najprzedniejsza i potrzebniejsza ku zbawieniu w wierze chrześcijańskiej”), postylli (1557: Mikołaja Reja, 1582: Grzegorza z Żarnowca, 1621: ks. Samuela Dambrowskiego), śpiewników (1578: ks. Piotra Artomiusza-Krzesichleba), także pism polemicznych (1554: Jan Frycz Modrzewski, „O naprawie Rzeczypospolitej”, w tym rozdział „O Kościele”), nie tylko z panującym Kościołem Rzymskokatolickim, co także między Kościołami Reformacji, potem jeszcze z braćmi polskimi. Te ostatnie przybierały ostre formy i stały się wodą na młyn dla Kościoła Rzymskokatolickiego.
W tym całym rozgardiaszu pojawiła się idea utworzenia Kościoła Narodowego, gdzie wszystkie różnice wyznaniowe odgrywałyby mniejszą rolę. Wśród wielu, najbardziej zasłużoną postacią zmierzającą do pojednania był Jan Łaski, działający na terenie Małopolski. Ale także w Wielkopolsce doszło do pojednania Kościoła Helweckiego z Braćmi Czeskimi i utworzenia krótkotrwałej unii. W 1645 r. Jednota Braci Czeskich ostatecznie weszła w skład Kościoła Helweckiego. Oprócz Leszna na terenie Polski było kilka silnych ośrodków reformacyjnych, m. in. Królewiec (uniwersytet – 1544), Gdańsk (Gimnazjum Akademickie – 1558), Toruń (Gimnazjum Akademickie – 1568), Raków (Akademia Rakowska – 1602), słynące nie tylko jako ośrodki kształcenia, ale także z bogatej działalności wydawniczej. Szlachta w 1/6 części przyjęła protestantyzm, w senacie zdobyła pod koniec panowania Zygmunta Augusta ponad 50 mandatów (ok. 40 %), wywalczyła szereg zmian w większości dotyczących ograniczenia uprzywilejowanej pozycji Kościoła Katolickiego, w tym wyjęcia spod jurysdykcji kościelnej i wymuszenie podatków na cele państwowe. Nie oznaczało to jednak, że tu i ówdzie nie dochodziło do przesileń i jawnego naruszania swobód protestantów. Po śmierci króla Zygmunta Augusta (07.07.1672) szala wpływów Kościoła Rzymskokatolickiego zaczęła wzrastać. Dobiegły do końca obrady Synodu Trydenckiego (4.12.1563). Jeszcze wcześniej, bo już w 1540 r. przy poparciu papieża Pawła III powstało Towarzystwo Jezusowe o bardzo szerokich uprawnieniach pozwalających na przejmowanie wszelkich inicjatyw w zwalczaniu herezji. Za sprawą kardynała Hozjusza w 1564 r,. założono pierwsze w Polsce kolegium jezuickie w Braniewie, w ciągu 30 dalszych lat pojawiły się placówki jezuickie we wszystkich ważniejszych miastach polskich, powstał także Uniwersytet w Wilnie (1567), którego pierwszym rektorem został Jan Skarga, czołowy przedstawiciel jezuitów w Polsce, najważniejsza persona na dworze króla Zygmunta III Wazy. Przybyły do Polski w 1564 nuncjusz papieski Giovanii Francesco Commendone sparaliżował wszelkie przygotowania do utworzenia Kościoła narodowego. Wszystkie te pociągnięcia nie uszły uwadze w różnych kręgach protestanckich.
W powstałej sytuacji wszelkich niesnasek pomiędzy Kościołami Reformacji bezwzględnie należało zaprzestać i utworzyć jeden wspólny front obronny dorobku polskiej Reformacji. Na czoło wysunęły się dwie postacie: wojewodowie – krakowski Stanisław Myszkowski i sandomierski Piotr Zborowski. Ich determinacja sprawiła, że 9.04.1570 r. stawili się na synodzie generalnym w Sandomierzu przedstawiciele Kościołów: wyznania augsburskiego i helweckiego oraz Braci Czeskich. Wykluczono z obrad Braci Polskich. Z niemałym trudem udało się wyjednać ustępstwo ortodoksów luterańskich braci Erazma i Mikołaja Glicznerów. 14.04 doszło do podpisania aktu połączenia w sprawach religii Kościołów Ewangelickich Wielkopolski, Małopolski, Litwy, Żmudzi i Rusi. Parafowali je wspomniani wojewodowie i przedstawiciele wszystkich trzech Kościołów. Dla potwierdzenia i rozwinięcia podjętej uchwały synod zebrany 18.05.1570 r. w Poznaniu uzgodnił treść uzupełniającej uchwały ujętej w dwudziestu punktach. Z najważniejszych wymieńmy: „Zatwierdza się uchwały ugody sandomierskiej. Duchowni obu wyznań mają udzielać sakramentów, kazać, odprawiać nabożeństwa podług porządku i zwyczajów swoich Kościołów. (…) Komunię należy pojmować według orzeczenia synodu sandomierskiego stosownie do artykułu saskiego wyznania, posłanego na sobór trydencki w r. 1551; unikać zaś wszelkich wyrażeń, słów i objaśnień, różniących się od owego wyznania. (…) Należy unikać wszelkich sporów między duchowieństwem obu wyznań lub członkami ich zborów w sprawach zaprowadzenia w jednym kościele zmian w nauce, karności, obrzędach itp”.
Sandomierski akt pojednania był wielkim krokiem naprzód, chwilowo przynajmniej umocnił pozycję Kościołów Protestanckich w Polsce. Akt był jednocześnie zapowiedzią kolejnego ważnego wydarzenia, jakim było ogłoszenie Konfederacji Warszawskiej w 1573 r. Z podziwem i zazdrością spoglądały na Polskę inne kraje europejskie, gdzie wolność wyznania i tolerancja były pojęciami nieznanymi. Oczywiście dokument sandomierski spotkał się potępieniem ze strony Kościoła Katolickiego. Głębokim echem odbiły się w Polsce przerażające wieści o wydarzeniach nocy św. Bartłomieja (23/24.08 1572), gdzie w Paryżu i innych miastach Francji wymordowano ok. 30000 hugenotów. W Polsce na szczęście nocy Bartłomieja nie było, ale zrobiono bardzo wiele, aby protestantyzm w Polsce zepchnąć na zupełny margines i wymazać go z kart historii Polski.
W kolejny czwartek 16.04. mieliśmy gościć Annę Rusnok, długoletnią kierowniczkę Działu Zbiorów Specjalnych Książnicy Cieszyńskiej. Miała opowiedzieć o zmarłej kilka miesięcy temu zaolziańskiej poetce ludowej Anieli Kupiec (1920-2019). Niestety nie dożyła stuletnich swoich urodzin, które właśnie chcieliśmy przypomnieć. Była osobą nader skromną, nie chciała, aby ją nazywać poetką, wystarczyło jej ogólne uznanie i szacunek dla jej twórczości, będącej odbiciem jej stosunku do Ziemi Ojczystej, o wartości której była przekonana, z niej czerpała, jej piękno i bogactwo odkrywała przed swoimi czytelnikami. Od lat szkolnych pisała swoje wiersze do przysłowiowej szuflady do momentu, gdy jej twórczością zainteresował się etnograf prof. Daniel Kadłubiec i zachęcił onieśmieloną Anielę do udziału w konkursie poetyckim. Posłała wówczas na konkurs swoją „Karkoszkę”, nieoczekiwanie zdobyła pierwszą nagrodę. Odtąd otworzyły się dla niej łamy czasopism: „Głos Ludu”, „Zwrot”, „Głos Ziemi Cieszyńskiej” i „Kalendarza Śląskiego”. Przyszły dalsze nagrody i wyróżnienia. Wreszcie w 1987 r. jej wiersze znalazły się we wspólnym tomiku Ewy Milerskiej i Anny Filipek „Korzenie”; potem pokazał się tomik poetycki „Malinowy świat” (1988), zbiór prozy „Połotane żywobyci” (1997), wreszcie wybór tekstów prozą i wierszem „Po naszymu i na skrzidłach” (2005).
Jej „żywobyci” istotnie było „połotane”. Urodziła się 5.04.1920 r. w Nydku. Była córką trzynieckiego hutnika Jerzego Milerskiego i Zuzanny z domu Kantor. Od najmłodszych lat wyróżniała się subtelnością pojmowania swojego otoczenia, domu i wszystkiego co go otaczało. Gdy tylko nauczyła się czytać, nie traciła czasu, wyciągała się rodzinnej biblioteki interesujące ją tytuły i czytała je w czasie pasienia krów. Była uczennicą szkoły ludowej w Nydku, potem wydziałowej w Bystrzycy, gdzie dojrzewała do polskości, związała się z harcerstwem i Bratnią Pomocą. Z tej drogi już nic jej nie zawróciło; do końca swoich dni wszystkie wolne chwile poświęcała pracy społecznej i doskonaleniu swojego warsztatu językowego, stopniowo wzbogacając zasób słów czerpanych w gwary cieszyńskiej, którą traktowała jako jedną najpiękniejszych odmian języka polskiego. W 1937 r. skończyła Szkołę Gospodyń Wiejskich w Końskiej, rok później zdobyła pracę w administracji Huty Żelaza w Trzyńcu. Nie długo, gdyż okupant uznał, że najlepiej wykorzysta jej siły w pracy w lesie. Pod koniec II wojny światowej związała się z kolegą z ławy szkolnej Janem Kupcem. Gdy nareszcie okupant opuścił w maju 1945 r. Ziemię Cieszyńską, na nowo ważyły się jej losy co do przynależności państwowej.
Niestety na nowo dokonano jej podziału, przywracając granice z 1920 r. Ziemie na zachód od Olzy i Pasma Czantorii wróciły do Czechosłowacji. Nieoczekiwanie na młodą parę spadły represje, w domu zapanowała nieopisana bieda, dostęp do pracy zarobkowej został zablokowany. Dopiero po złamaniu sumienia męża otrzymał pracę nauczyciela w szkole nydeckiej. Aniela prowadziła dom, wychowywała dzieci (Ewę i Bronisława), zaangażowała się w PZKO, jako chórzystka w miejscowym kole, także jako aranżerka i reżyserka sztuk wystawianych przez teatrzyk ludowy, wreszcie weszła w skład Sekcji Folklorystycznej przy Zarządzie Głównym PZKO i Grupy Literackiej 63’ w Trzyńcu. Mieszkała w drzewionce z 1812 r. „Na Farce”. Tam rodziły się jej wiersze i opowiadania, utkane bogactwem ludowego pomyślunku i rozumienia świata a wyrażone śląskocieszyńską gwarą, czerpaną ze skarbca rodzinnej tradycji. Była ewangeliczką. Odeszła nieoczekiwanie 10/11.09.2019, uprzedzając przygotowania do uroczystości 100-lecia urodzin najstarszej spośród grona osób piszących na Zaolziu. Pożegnano ją w kościele ewangelickim w Bystrzycy a pochowano na cmentarzu w Nydku.
Poświąteczny czwartek 23.04. mieliśmy zamiar poświęcić pamięci ks. Jerzego Badury, a jego postać w 175. rocznicę urodzin miał nam na nowo przypomnieć ks. Jan Sztwiertnia. W historii naszych czwartków już dwukrotnie ks. Jerzy Badura był przedmiotem naszych wspomnień (1995 i 2011). Oczywiście nie wiem, jak ks. Sztwiertnia rozłożyłby akcenty swojego wystąpienia. Jednak jakkolwiek popatrzeć na ks. Jerzego Badurę, była to postać tragiczna, a jego życiorys poddany dalekiej od miłości chrześcijańskiej korekcie konsekwentnie prowadzonej przez ks. sen. Teodora Haasego.
Ks. Jerzy Badura urodził się 4.04.1845 r. w Drogomyślu. Był synem zarządcy dworskiego Michała i Ewy z Tolaszów. Za poparciem drogomyślskiego proboszcza ks. Józefa Drozda i nauczyciela Gorgonia po szkole ludowej został skierowany na dalszą naukę do Gimnazjum Ewangelickiego w Cieszynie (1856). Dwa lata później stanowisko dyrektora Gimnazjum objął dr Jan Kalincziak, wybitny Słowak, słowianofil, człowiek związany z narodowym przywódcą Słowaków Liudowitem Szturem. Dyrektor bardzo szybko zorientował się w sytuacji narodowościowej w Cieszynie, nawiązał bliski kontakt z Pawłem Stalmachem, redaktorem „Gwiazdki Cieszyńskiej” i założycielem polskiej Czytelni Ludowej, której stał się członkiem. Szczególną troską otoczył uczniów pochodzenia słowiańskiego. Nie umiemy powiedzieć, komu przypisać inicjatywę odnowienia tradycji tworzenia narodowych organizacji studenckich w Gimnazjum z czasów Stalmacha. Wydaje się pewne, że dr Kalincziak takiej inicjatywie się nie sprzeciwiał. Tym, który tą ideę urzeczywistnił dla polskich uczniów był właśnie Jerzy Badura. 28.02.1864 r. doszło do założenia samokształceniowej grupy pod nazwą „Wzajemność”, a jej pierwszym przewodniczącym na krótko został Jerzy Badura. Jesienią bowiem rozpoczął studia teologii ewangelickiej w Wiedniu, ale o „Wzajemności” nie zapomniał. W czasie wakacji uczestniczył m. in. w wiecach narodowych w Ropicy i w Suchej, wygłaszając na nich patriotyczne przemówienia. Gdy w 1866 r. proboszczem parafii w Cieszynie został ks. dr Leopold Otto, stał się uczestnikiem jego czwartków literackich, bliskim współpracownikiem także na łamach „Zwiastuna Ewangelicznego”, wreszcie po dodatkowych studiach w Lipski i zdaniu egzaminów osobistym jego wikariuszem. I to był początek dramatu ks. Badury, gdyż stosunki pomiędzy ks. dr Marcinem Otto a seniorem ks. Teodorem Haase dalekie były od przyjaznych. Obaj reprezentowali inny kierunek teologii i stali na skrajnie różnych stanowiskach w kwestiach narodowych. Dodatkowo różnica polegała na tym, że ks. Otto cieszył się wysokim autorytetem ogromnej większości zborowników, ale w jakichkolwiek władzach jako poddany cara nie miał żadnego oparcia; za to szerokie oparcie i wpływy miał ks. dr Haase.
Ks. Badura, będąc krótko wikariuszem w Tressdorfie (w Karyntii) dowiedział się o wakacie w Drogomyślu, jego kandydatura nie miała żadnych szans wobec propozycji seniora. Przeniósł się wówczas do Krakowa a w 1872 r. do śląskich Mysłowic. Chcąc się utrzymać na stanowisku, prawdopodobnie było to uwarunkowane przyjęciem obywatelstwa pruskiego. Krok ten miał zaważyć na zamknięciu drogi powrotu ks. Badury na Śląsk Cieszyński, z całą perfidią wykorzystany. Zgodnie bowiem z zarządzeniem, po wojnach śląskich nie mógł być zatrudniony żaden duchowny ewangelicki pochodzenia „pruskiego”. Gdy ks. dr L.M. Otto odszedł z Cieszyna (1876), do wyborów stanęli ks. Jerzy Badura i ks. dr T. Haase. Ks. Badura w pierwszej turze uzyskał większą ilość głosów, ale wybór został unieważniony, gdyż – jak stwierdził ks. dr Haase – do wyborów nie stawiło się wymagane kworum. Przed drugą turą ks. dr Haase rozwinął szeroką kampanię, podczas gdy polscy wyborcy bez tego liczyli na przewagę. Wynik był niestety inny, niż się spodziewali. Co więcej, zborownicy mysłowiccy jakoś nagle zrezygnowali ze służby ks. Badury. Przepadł również ks. Badura w wyborach w Bystrzycy. W tej sytuacji zwrócił się o pomoc ks. Roberta Fiedlera, i jako jego zastępca przyjął obowiązki diakona w Sycowie. W 1878 r. ks. Badura ponownie stanął do wyborów w Bystrzycy, z tym samym negatywnym skutkiem. W styczniu 1879 r. ks. Badura objął parafię w Laskach koło Kępna, 1.07.1883 r. przeniósł się do Międzyborza, gdzie pozostał już do końca swoich dni, przejmując po swoim dobroczyńcy pałeczkę obrońcy polskich ewangelików.
Tymczasem w rejencji wrocławskiej obowiązywało już zarządzenie władz, że wszystkie posługi duchowne w kościołach ewangelickich muszą być prowadzone w języku niemieckim. Był to okres bismarckowskiego „kulturkampfu”. Ks. Badura na ile mógł, nie zaprzestał polskich nabożeństw i nauki religii dla resztek polskich ewangelików, czym oczywiście naraził się nie tylko władzom kościelnym. W 1884 r. przystąpił do wydawania „Nowin Szląskich”, ale i tych zakazano mu wydawać, przeto zmienił tytuł na „Nowiny”, formalnie przekazał redakcję innej osobie, ale dalej w większości wypełniał łamy pisma. Udzielal się także w pracy misyjnej, przygotował do druku wybór swoich kazań do postylli, ale utracił swoją wielce pomocną mu małżonkę Wilhelminę Walczysko z Błędowic, poślubioną 1872 r. i syna Władysława. W 1902 r. wygłosił w Cieszynie ostatnie kazanie gościnne, a dochód ze sprzedaży broszurki przeznaczył na budowę kościoła we Frydku. Niestety siły jego wyczerpywały się, utracił znaczną część wzorku, nabożeństwa prowadził z pamięci. W 40 – lecie służby duszpasterskiej (1908) odwiedziła go delegacja duchownych polskich Ziemi Cieszyńskiej z przyjacielem ks. Franciszkiem Michejdą. Dwa lata później uległ paraliżowi, całkowicie utracił wzrok i zdolność mówienia. Zmarł 2.09.1911 r., spoczął na cmentarzu w Międzyborzu.
Ks. Jerzy Badura pozostawił spory dorobek publicystyczny. Oprócz wspomnianych już prac wymienimy najważniejsze: „Upominek dla konfirmantów” (1884), „Katechizm międzyborski czyli mały katechizm luterski pomnożony potrzebnymi wierszami Pisma Świętego ku pożytkowi młodzieży” (1886 – kilka wydań), „Dzieje kościoła chrześcijańskiego” (1894). W rękopisie pozostały autobiografia i postylla. Współpracował także z wieloma pismami, m. in. z „Ewangelikiem”, „Gazetą Ludową”, „Przyjacielem Ludu”, „Przyjacielem Familii”, „Zwiastunem Ewangelicznym” a także z pismami mazurskimi.
Ks. dr T. Haase nie pozwolił mu służyć wśród swoich, służył przeto tam, gdzie go los rzucił, pozostając wierny swoim narodowym przekonaniom. Był ostatnim polskim duchownym na Dolnym Śląsku. Jego duchową spuściznę zachowali i kontynuowali córka Bronisława Przykutowa i syn Kazimierz Badura już granicach odrodzonej Polski w szeregach Polskiego Towarzystwa Ewangelickiego, założonego w Poznaniu w 1919 r.
Ostatnie spotkanie miesiąca miało się odbyć 30 kwietnia, na którym miał wystąpić nasz „nadworny” historyk Stefan Król z prelekcją o zapomnianym mjr. Józefie Alojzym Kopeckim (1895-1945). Pochodził on z Jabłonkowa (dziś Republika Czeska). Urodził się w rodzinie garncarza Wacława i Ewy z domu Baselides. O jego wieku dorastania nie umiemy nic powiedzieć oprócz tego, że ukończył seminarium nauczycielskie i przez rok był nauczycielem w Karwinej. Od 1914 r. blisko 30 lat strawił w służbie wojskowej. Już na początku I wojny światowej został wcielony do wojska austriackiego, wysłany na front rosyjski, gdzie odniósł ciężkie rany i dostał się do niewoli. Skierowany do Danii na leczenie, po pół roku kuracji wrócił do macierzystego pułku w Cieszynie. W 1918 r. już w szeregach Wojska Polskiego uczestniczył w rozbrajaniu żołnierzy austriackich w Boguminie, następnie został przeniesiony do Jabłonkowa, celem zorganizowania baonu piechoty, którym dowodził w wojnie polsko-czeskiej w 1919 r. Będąc dalej podkomendnym IV PSP w Cieszynie uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej już jako porucznik, niebawem awansowany do stopnia kapitana, dalej w służbie IV PSP. Po ukończeniu kursu dla oficerów Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego (1926-1930) został komendantem obwodowego Przysposobienia Wojskowego przy IV PSP, w 1928 r. awansowany do stopnia majora. W 1930 r. uzyskał przeniesienie do II PP Legionów w Sandomierzu, skąd skierowany został na kurs dla dowódców batalionu i kurs kwatermistrzowski w Centrum Szkolenia Piechoty w Rembertowie. W 1934 r. zaliczył kolejny kurs taktyczno-strzelecki, także w Rembertowie. Przeniesiony w 1936 r. do Staszowa, objął stanowisko dowódcy I batalionu 2 pułku piechoty Legionów.
W 1939 r. pułk podporządkowany dowództwu Armii Łódź przemieścił się w rejon Bełchatowa, włączył się do walk frontowych, brał udział w działaniach odwrotowych pod Piotrkowem Trybunalskim i Tomaszowem Mazowieckim, a następnie w walkach obronnych twierdzy Modlin. Pod kapitulacji twierdzy (29.09.1939) mjr Kopecki został wzięty do niewoli, przekazany do oflagu w Działdowie. Zwolniony (25.10.1939), udał się do Staszowa a następnie do Krakowa, gdzie pod nazwiskiem Jana Gali zasilił szeregi Organizacji Orła Białego. Poza funkcją szefa oddziału organizacyjnego zajmował się tworzeniem Rejonu Krakowsko-Miechowskiego OOB i nadzorem nad trasami przerzutowymi dla osób „spalonych”. Z chwilą powstania ZWZ-AK objął kierownictwo przerzutów kurierskich i pocztowych Obszaru Południowego ZWZ. W 1940 r. został komendantem Obwodu ZWZ Kraków-Miasto a następnie samodzielnej placówki wywiadowczej Inspektoratu Rejonowego ZWZ-AK w Miechowie. W połowie lipca 1944 r. aresztowany przez gestapo w swoim mieszkaniu w Miechowie, nierozpoznany, osadzony został w więzieniu w Rzeszowie a potem w Pustkowie, skąd wywieziony do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen a następnie do Mauthausen-Gusen. Tam, jako Jan Gala zmarł z wycieńczenia na 7 dni przed uwolnieniem obozu przez wojska amerykańskie (25.04.1945). Miejsce pochówku jest nieznane. Pośmiertnie został awansowany do stopnia podpułkownika przez Rząd Emigracyjny. Był kawalerem najwyższych odznaczeń wojskowych w tym Virtuti Militari V klasy. Żonaty był z Anną z Bujaków (1901-1992), miał syna Wiesława (ur. 1930) – inżyniera mechanika i córkę Barbarę (ur. 1932) inżyniera architekta.
Tekst i zdjęcia z wyjazdów Oddziału: Władysław Sosna
Bardzo dziękuję za pozostawienie wiadomości! Ponieważ nie mam bezpośredniego kontaktu z panem Stefanem Królem, za chwilę przekażę Pańską prośbę panu Władysławowi Sośnie – prezesowi Oddziału PTEw w Cieszynie i organizatorowi tych spotkań.
Pozdrawiam,
Jan Szturc, redakcja serwisu PTEw
Przeglądając internet z dużym zaskoczeniem znalazłem informację dotyczącą kwietniowych spotkań w cieszyńskim oddziale Polskiego Towarzystwa Ewangelickiego. Jedno ze spotkań /30 kwietnia 2020 roku/ poświęcone miało być działalności mojego Dziadka – mjr Józefa Kopeckiego. Bardzo proszę o kontakt ze mną autora wspomnień- Pana Stefana Króla /lub inną osobę zajmującą się tym tematem/.
Piotr Kopecki
Bielsko-Biała
piotr.kopecki@interia.pl