III Forum Ewangelickie: Wisła-Jawornik 6-8 września 1996 r.
Raporty o stanie ewangelickiej inteligencji
Trzy razy już, w kolejnych latach 1994-1996 odbyły się w Wiśle-Jaworniku na Śląsku Cieszyńskim spotkania odbywane pod hasłem Sympozja Ewangelickie, a ostatnie jako Forum Ewangelickie. Każde z tych spotkań skupiło stosunkowo szerokie grono ludzi określających samych siebie jako inteligencja ewangelicka. Spotkania zatem odbyły się trzy i każdorazowo wydawany jest przez organizatorów zeszyt stanowiący zapis ich przebiegu łącznie z treścią wszystkich wystąpień.
Pora podsumować te tomiki stanowiące prawie kompletny zapis tego wszystkiego, co na Sympozjach czy obok Sympozjów się działo. Trudno oczywiście tutaj w kilku zdaniach przybliżyć to wszystko, zaś by pokusić się o bardziej syntetyczną analizę, na to trzeba dłuższego dystansu czasowego. Jedno wszakże stwierdzić można: trzy kolejne Sympozja wykazały, że pomysł się przyjął, a Sympozja stanowią już bardzo istotne wydarzenia w życiu społeczności ewangelickiej w Polsce.
Wczytując się w kolejne wystąpienia uczestników, często niezbyt spójne ze sobą, dostrzec w nich można jakąś przemożną chęć wypowiedzenia się. Wychodzi na jaw potrzeba dyskusji może nie tyle stricte religijnej, bo do tego na ogół przywykliśmy wykorzystywać płaszczyznę parafialną, chcemy natomiast wypowiadać się np. w sprawach społecznych, choć nie zawsze potrafimy to jako środowisko wyartykułować. Może po prostu nie mamy doświadczeniach w tego rodzaju dyskusjach, nie znamy się nawzajem, nie wiemy co kogo interesuje i jak inni zareagują na nasze przemyślenia. Czujemy jednak, że istnieją pewne wartości, które zostały nam powierzone i które powinniśmy przekazać. My – jako Kościół, jako społeczność. A nie mamy doświadczenia w tego rodzaju dyskusjach, bo przez długie lata dyskusja taka z oczywistych względów na takim forum nie mogła być możliwa, a jeśli nawet zdołano gdzieś tam spotkać się w większym gronie, to dyskusja podobna i tak musiała okazać się całkiem jałową, bo po prostu nie była w stanie niczego wnieść, niczego zmienić.
Kościół ewangelicki potrzebuje elit. Chodzi o elitę, która otrzymałaby nieformalne przyzwolenie moralne do zabierania głosu w imieniu całej społeczności w sprawach ważnych dla szerszego ogółu, dla całego kraju. Elitę, która otrzymałaby mandat środowiska i byłaby w stanie go wykorzystać i czyniłaby to w sposób wynikający z naszej wiary i z naszych przekonań.
Czy jawornickie Sympozja, przekształcone właśnie w Forum Inteligencji Ewangelickiej, przyczynią się do tego, by elita taka powstała? Być może, choć na jakiekolwiek autorytatywne stwierdzenia jest za wcześnie. W każdym razie: krok w dobrym kierunku został uczyniony.
Odnośnie zaś samych Sympozjów Ewangelickich, ich przebiegu i rezultatów zarejestrowanych w kolejnych zeszytach? Trwałym rezultatem np. II Sympozjum będzie z pewnością referat nadesłany przez prof. Jana Szczepańskiego. Treść owego referatu dużej części uczestników znana była już wcześniej i trochę szkoda, że w dyskusji nie podążono kierunkiem przez ten tekst wytyczonym, co ogromny autorytet profesora mógł przecież ułatwić. Mówiąc o postulacie aktywizacji społeczności ewangelickiej w Polsce, zwracał prof. Szczepański uwagę na to, iż „przede wszystkim chodzi tu o aktywność religijną” i stwierdzał: „Nie jestem kompetentny aby zabierać głos w sprawach aktywizacji religijnej Kościołów, ale wiem, że dla aktywizacji naszych społeczności wyznaniowych jest ona sprawą podstawową, by te społeczności uczynić w pełni ewangelickimi”. Wówczas dopiero może dojść do aktywizacji w innych sferach życia, a wymienił tu i rozwinął profesor cztery: sprawy polityki, gospodarcze, socjalne oraz kulturę, zarówno tę wielką, jak i dnia codziennego.
Podsumowując, Sympozjum w 1994 roku, jako pierwsze tego rodzaju spotkanie, musiało być nieco chaotyczne i nie należało po nim oczekiwać bardziej konkretnych rezultatów. Wystarczyło, że ludzie zechcieli się zgromadzić i zabrać głos, a już sam fakt zgromadzenia się tak szerokiej reprezentacji inteligencji ewangelickiej był wydarzeniem samym w sobie. Już Sympozjum drugie nie było i nie mogło być prostą repliką pierwszego, musiało ono mieć bardziej konkretny program. I program był: podzielono uczestników na trzy grupy tematyczne, które dyskutowały odrębnie nad szczegółowymi problemami. Ocena wyników jest trudna. Inicjatywa powołania Federacji Szkół Ewangelickich jest niewątpliwie ważna i stanowi pewien krok do przodu. Można natomiast dyskutować, czy akurat Sympozjum jest miejscem, które powinno zajmować się doraźnymi interwencjami prasowymi, do czego powołano liczebną Komisję. Od tego są przecież wyspecjalizowane agendy kościelne, jak choćby biuro prasowe. Czy Forum powinno zakładać ogólnopolską fundację stypendialną – to władze Kościoła swym autorytetem powinny to zainicjować, chodzi przecież o pieniądze.
Mówiąc o trzecim Sympozjum czy Forum nie jest moim zamiarem dezawuowanie jego dorobku. Nie podążyło ono jednak w kierunku wytyczonym przez poprzednie, nie skupiło się bowiem na artykułowaniu oraz jeśli nie na rozwiązywaniu, to przynajmniej wskazywaniu kierunków i sposobów działań, choć problemów i zadań jest mnóstwo. Chodzi mi o to, by następne Forum stanowiło kolejny istotny krok w stosunku do poprzedniego. Dyskusja owszem, jest niezbędna, ale na niej nie może się kończyć. I nie może troska o kształt przyszłych spotkań inteligencji ewangelickiej pozostać zmartwieniem tylko dla organizatorów, choć w tym roku grono to ma być poszerzone. Jest ona sprawą tych wszystkich, którzy chcą wziąć udział w kolejnych tego rodzaju spotkaniach i czegoś od nich oczekują.
W tym miejscu pozwolę sobie na jeszcze jedną, istotną dygresję: wszyscy uczestnicy wiedzą, że duszą kolejnych sympozjów był prof. Paweł Puczek z Katowic. Bardzo nieliczni tylko wiedzą, ile tak naprawdę wysiłku i czasu, przez cały rok, poświęcał on tej sprawie. Nieczęsto ktoś tyle serca wkłada w działania społeczne, przy tym – co tu mówić – nieraz niewdzięczne. Pominąłem tu z pewnością innych, może i równie zaangażowanych, wynika to wyłącznie z mojej niewiedzy – proszę wybaczyć. Chodzi zaś mi w tym zakończeniu o to, by tak dużego wkładu pracy nie zmarnować, by następne spotkania nie okazały się spotkaniami samymi dla siebie. Z tego co było wyciągnijmy wnioski, rozwijajmy to, co warto, bazując na ustaleniach poczynionych przez nas samych w poprzednich latach. Słowem, by praca ta szła do przodu.
Jan Szturc
„Myśl Protestancka”, 1997, nr 2.
Literatura
- Szturc J., Raporty o stanie ewangelickiej inteligencji, „Myśl Protestancka”, 1997, nr 2 (Recenzje).