Informacja przekazana na spotkaniu PTEw w Ustroniu oparta została na moim opracowaniu zamieszczonym w „Pamiętniku Ustrońskim” nr 13 wydanym w 2007 r. (można go zakupić w Muzeum Ustrońskim, lub poprzez stronę internetową www.tmu.ustron.pl). Na spotkaniu przedstawiłem fragmenty tego opracowania.
Karol Fryderyk Kotschy urodził się w Cieszynie 25 stycznia 1789 r. Po skończeniu nauki w szkołach cieszyńskich dalszą naukę kontynuował na uniwersytecie w Lipsku. Tam w latach 1807-1810 oprócz studiów teologicznych uczęszczał również na wykłady z medycyny i botaniki. Po skończonych studiach powrócił do Cieszyna, gdzie w 1811 roku został ordynowany i powołany na stanowisko proboszcza w Ustroniu. Do 1837 roku był także proboszczem w Goleszowie. W roku 1812 r. zawarł związek małżeński z Julią Schimko. Miał 3 synów i 5 córek. Najstarszy Teodor był znanym, największym w XIX wieku europejskim botanikiem, Herman był proboszczem w Jaworzu, a najmłodszy Oskar proboszczem w Bystrzycy na Zaolziu.

Od lewej: Danuta Pilch - prezes Oddziału, Michał Pilch - prelegent, ks. Piotr Wowry - proboszcz parafii
W 1811 roku przybył do Ustronia, który wtedy liczył około 2 tys. mieszkańców. Na placu kościelnym zastał mały drewniany kościółek i również drewnianą szkołę. Jedynym murowanym budynkiem była plebania. Teren parafii był bardzo rozległy, należały do niej poza Ustroniem: Brenna, Górki, Cisownica, Nierodzim, Hermanice, Międzyświeć, Wilamowice, Lipowiec, Harbutowice i Bładnice.
Jedną z pierwszych jego decyzji było wybudowania kościoła. Zwrócił się do budowniczego Onderki ze Lwowa, który wykonał dokumentację i podjął się jego wybudowania. Dzięki własnej ofiarności i pomocy z zewnątrz udało się rozpoczętą budowę kościoła w 1835 roku dokończyć 3 lata później. Jego poświęcenie odbyło się 25 lipca 1838 roku. W kazaniu ks. Wilhelm Raschke z Bystrzycy powiedział: „Dzień dzisiejszy jest świadectwem gorliwości zborów śląskich, które usłyszawszy o potrzebie waszej z ubóstwa swego hojne dawały dary. Również czynili tak bracia ewangelicy w Austrii, w Siedmiogrodzie, w Czechach, na Morawie, w Ilirii, w Styrii, w Polsce i na Węgrzech. …Uroczystość dzisiejsza jest radością waszego wiernego duszpasterza, i nagrodą za jego usilną pracę, trudy i zachody; bez niego, wątpię czy byście to wielkie dzieło byli dokonali…”.

Książeczka o sadach i owocu względem nabywania, wychowania, pożytkowania: z baczeniem osobliwym na położenie klimatu Szląskiego

Książeczka o sadach i owocu względem nabywania, wychowania, pożytkowania: z baczeniem osobliwym na położenie klimatu Szląskiego
Dbał również o szkoły. Na miejscu starej wybudowana została nowa. Szkoły zakładał w miejscowościach, które należały do ustrońskiej parafii.
Drugim jego „zawodem” była pomologia. Ogród ks. Kotschego był znany daleko poza granicami Ustronia, a na farze spotykali się pomolodzy prawie z całej Europy by prowadzić uczone dysputy z ks. Kotschym na tematy związane z sadownictwem. Całą swoją wiedzę o sadownictwie opisał w wydanej w 1844 roku książce „Książeczka o sadach i owocu względem nabywania, wychowania, pożytkowania: z baczeniem osobliwym na położenie klimatu Szląskiego”. Znawcy pomologii twierdzą, że jeszcze dzisiaj opisy i uwagi ks. K. Kotschego są aktualne i przydatne.
Był też autorem książek. Wydał przetłumaczony na język polski „Katechizm” ks. Marcina Lutra, który równocześnie był elementarzem. Opracował i wydał w 1853 roku „Śpiewnik pogrzebny i szkolny”. Egzemplarz, który zaprezentowałem na spotkaniu posiada dedykację „Kawalerowi Pawłu Malcowi na pamiątkę i ku mojemu pogrzebowi”. Jest tam także autograf autora.
Wielkie zasługi położył ks. Kotschy na polu walki z nałogiem pijaństwa. Założył „związek wstrzemięźliwości”, do którego w ustrońskiej parafii przystąpiło ponad 2 tys. zborowników.
Dzięki ks. Kotschemu zdolni uczniowie ustrońskiej szkoły mogli kontynuować naukę. Należał do nich Jan Śliwka, późniejszy autor podręczników szkolnych. Dzięki zachęcie rodziców dalszą naukę kontynuował Jan Drozd, syn rolnika z Hermanic, który był zasłużonym nauczycielem i ogrodnikiem w Grodziszczu oraz długoletnim sekretarzem Polskiego Towarzystwa Rolniczego w Cieszynie. Za jego namową chałupnik i hutnik Cholewa posłał swoich trzech synów na dalszą naukę do szkół. Paweł był pastorem w Galicji, a Jerzy i Adam nauczycielami, zapalonymi sadownikami i hodowcami drzewek owocowych.
Jeszcze za życia, a szczególnie po śmierci pojawiły się głosy dotyczące jego orientacji politycznej. Głosy takie pojawiały się do czasu kiedy w sprawie tej zabrał głos Jan Wantuła, pisząc: „Kotschy nad podziw zrozumiał ducha czasu, i wiele z nowych ideałów były jego poglądem na życie i sprawy. Jego patriotyzm austriacki wcale nie był gorętszy od austrofilstwa choćby Stalmacha – jenoże ten ostatni miał zabarwienie słowiańskie. Kotschy gdyby był młodszy, a żył jeszcze ze trzydzieści lat, byłby takim Polakiem jak ks. Jerzy Heczko, wydawca kancjonału lub ks. Jerzy Janik. Od ludzi wychowanych w szkole o duchu niemiecko-austriackim, trudno wymagać więcej zamiłowania do swojszczyzny śląsko-polskiej. Chciał ten lud wychować, oświecić i podnieść moralnie i materialnie, to też nie poprzestał na kazaniach, ale zaczął pisać i wydawać dziełka dla polskiego ludu – na rozmaite tematy…”.
Ks. Karol Kotschy zmarł w czasie kazania w dniu 9 lutego 1856 roku. Spoczywa na miejscowym cmentarzu katolickim, wtedy jedynym i wspólnym w Ustroniu. Po jego śmierci „Gwiazdka Cieszyńska” napisała: „Odszedł jeden z najznakomitszych w uczonym świecie mężów naszej krainy”. Ks. Franciszek Michejda napisał: „On umiłował ten lud, znał jego język i chętnie nim mówił, a całe swoje życie pracował nad jego religijnym, moralnym, oświatowym, kulturowym i gospodarczym podniesieniem”.
Tekst: Michał Pilch, zdjęcia ze spotkania: Stanisław Buława, zdjęcia archiwalne: ze zbiorów Michała Pilcha
Odpowiedz