Wrześniowe spotkanie Ustrońskiego oddziału PTEw poświęcone było pamięci Jana Cholewy. Spotkanie rozpoczęło się na ustrońskim cmentarzu ewangelickim, gdzie harcerze złożyli kwiaty na jego grobie. Dalsza część spotkania odbywała się w sali parafialnej, gdzie Tadeusz Dytko – dziennikarz i pisarz, zaprezentował sylwetkę bohatera spotkania.
Jan Cholewa urodził się w Ustroniu 7 grudnia 1920 r. Jego pasją było harcerstwo i lotnictwo. Zainteresowania lotnictwem skłoniły go do podjęcia nauki w Śląskiej Szkole Szybowcowej oraz w bielskiej Szkole Pilotów Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej.
Do kampanii wrześniowej 1939 r. na ochotnika zgłosił się do 3 Pułku Strzelców Podhalańskich. Został przydzielony do ochrony lotniska w Aleksandrowicach koło Bielska. Następnie poprzez Rumunię, Maltę i Francję 22 czerwca 1940 roku dotarł do Anglii. Po odbyciu szkolenia pilotażu wojskowego w brytyjskich ośrodkach RAF został przydzielony 1 grudnia 1940 r. do polskiego 300. Dywizjonu Bombowego „Ziemi Mazowieckiej”. Po odbyciu 31 lotów bojowych głównie nad Niemcy i Francję został skierowany na szkolenie dla strzelców pokładowych. Drugą kolejkę lotów zakończył misją nad terytorium Jugosławii. W ramach trzeciej tury lotów, zakończonej w lutym 1945 r., odbył 36 misji bojowych, z których ponad połowa odbyła się nad terytorium Polski.
W czasie misji wojskowych latał na Halifaksach, bombowcach B-24 Liberator oraz transportowym Warwickiem. W czasie wszystkich 110 misjach bojowych Jan Cholewa spędził w powietrzu około 1.160 godzin.
Do Ustronia wrócił 12 lipca 1947 r. Nie spotkał się jednak z życzliwym przyjęciem ówczesnej władzy. Zatrudniony został w ustrońskiej Kuźni jako kierownik świetlicy. Dopiero od 1956 roku zaczęto inaczej traktować jego osiągnięcia wojenne. Organizował wówczas harcerstwo w Ustroniu, działał także w bielskim Aeroklubie. Zmarł nagle 1 października 1956 roku.
Na spotkanie, w którym uczestniczyło ponad 60 osób, przybyło wielu Ustroniaków, którzy osobiście znali Jana Cholewę. Była obecna także jego rodzina. Ich wspomnienia były bardzo ciekawym uzupełnieniem informacji przekazanych przez Tadeusza Dytkę.
Tekst i zdjęcia: Michał Pilch
Odpowiedz