Archiwum

Czerwiec 2016 w cieszyńskim PTEw

Prelekcja prof. Rafała M. Leszczyńskiego

Z różnych powodów czerwiec był dla Oddziału PTEW w Cieszynie miesiącem trudnym, pełnym niespodzianek i nieprzewidzianych sytuacji. W trzydziestu dniach miesiąca zmieściły się bowiem cztery czwartki klubowe, jedna wycieczka i dodatkowo, poza planem rocznym, sesja popularno-naukowa poświęcona pamięci Pawła Hulki-Laskowskiego.

Paweł Hulka-Laskowski (1881-1946)

O tej ostatniej wystarczająco dużo napisała dr Aneta Sokół w okienku PTEw. Tu dla porządku przypomnimy, że organizatorem sesji był Oddział PTEw w Cieszynie przy wydatnym wsparciu Zarządu Głównego PTEw. Odbyła się w sobotę 18 czerwca 2016 r. w sali starej szkoły ewangelickiej.

Na program sesji złożyły się trzy wystąpienia:

  • prof. dr hab. Rafał Marcin Leszczyński: „Twórczość i poglądy Pawła Hulki-Laskowskiego w kontekście biograficznym”,
  • Agnieszka Teresa Tys: „Poglądy pedagogiczne Pawła Hulki-Laskowskiego”,
  • Władysław Sosna: „Cieszyńskimi śladami Pawła Hulki-Laskowskiego”.

Wystąpienia prelegentów charakteryzowała zwięzłość i bogata treść podana w sposób przejrzysty i zrozumiały. Dodatkowym walorem sesji było przestrzeganie zarówno przez wykładowców, jaki i przez słuchaczy założonej przez organizatora dyscypliny czasowej. Wszystkim wystąpieniom towarzyszył pokaz wizualny na ekranie. Z głosami dopełniającymi wystąpiły dwie panie: diakon Aleksandra Błahut-Kowalczyk i córka wybitnego folklorysty Jana Brody – Marta Mates, oraz Jerzy Mamica. Sesję prowadził członek Zarządu Głównego PTEw, dr hab. Jan Szturc.

Każdą z dwóch części sesji poprzedził występ Chóru Kościelnego Parafii pod batutą Joanny Sikory, prezentujący wybrane fragmenty z bogatego zasobu swojego repertuaru.

Ludwik Hieronim Morstin (1886-1966)

Na pierwszym czerwcowym czwartku – 2 czerwca, Stanisława Ruczko zaprezentowała postać Ludwika Hieronima Morstina (1886-1966), poetę, dramatopisarza, eseistę i tłumacza. Gdy zakończył swoją służbę wojskową i dyplomatyczną, wrócił do rodzinnych Pławowic (1926) i całkowicie poświęcił się działalności literackiej. Odtąd jego dworek stał się miejscem zjazdów literatów polskich, pulsującym ośrodkiem kulturalnym. W czasie II wojny światowej udzielał się w ruchu podziemnym. W 1945 r. zmuszony do opuszczenia dworku, często zmieniał miejsce zamieszkania: Kraków, Katowice, Zakopane, a po podróży do Włoch: Warszawa. Wszędzie pozostawił godziwy ślad swojej działalności i zaangażowania szczególnie w życie teatralne, zwłaszcza w Zakopanem.

Z lewej: Stanisława Ruczko

Był miłośnikiem kultury starożytnej, wiele uwagi poświęcił w swoich utworach dziejom Polski w XVI i XVII w. Pisał wiersze i prozę, ale przede wszystkim dramaty o różnorodnych formach, przeciwstawiał się utartym poglądom i mitom. Obok wielu liryków i dramatów pozostawił komedie: „Rzeczypospolita poetów”, „Obrona Ksantypy”, „Polacy nie gęsi”, a także „Misterium Płockie” i liczne tłumaczenia dramatów starogreckich, wreszcie osobiste refleksje „Spotkania z ludźmi”, „Moje przygody teatralne”, „Opowieści o ludziach i zdarzeniach”.

Kolejne dwa czwartki (09 i 16 czerwca) wypełniły tematy historyczne o Zygmuncie III Wazie (1566-1586-1632) i Kazimierzu Odnowicielu (1016-1034-1058), pracowicie przygotowane przez Władysława Sosnę. Obydwa tematy okazały się bardzo trudne, w przypadku pierwszego władcy – osoby bardzo kontrowersyjnej, w drugim – z powodu skąpych przekazów kronikarskich stawiających badaczy wobec wielu zagadek nie pozwalających na jednoznaczne zrekonstruowanie wydarzeń.

Zygmunt III Waza (1566-1632)

Zygmunt III Waza, dzięki zabiegom kanclerza Jana Zamoyskiego i wyeliminowania z gry rywala Maksymiliana Habsburga, zgodnie z życzeniem żyjącej jeszcze Anny Jagiellonki, siostry Zygmunta Augusta, został trzecim królem elekcyjnym spośród Wazów „polskich” najdłużej panującym, bo 46 lat. Był miłośnikiem sztuki, odnowił po pożarze Wawel nadając jego fragmentowi wystrój barokowy, lepiej jednak czuł się w ustronnym pałacu w Łobzowie, gdzie spędzał czas na ulubionych grach, słuchaniu muzyki, oddawaniu się praktykom religijnym, gdyż był żarliwym katolikiem, ale także alchemii. Politykiem był miernym, jak stwierdza wielu historyków, za słabym na tamte bardzo trudne lata. Czuł się i chciał być królem Szwecji, nie Polski, przerażała go wzrastająca samowola możnowładców. Wbrew oczekiwaniom kanclerza, nazbyt folgował Habsburgom, zupełnie zaprzepaścił możliwość odzyskania Śląska dla Polski. Ciągłe pretensje do korony szwedzkiej wciągnęły Polskę w konflikt zbrojny ze Szwecją na pół wieku. Gdy kończył panowanie, Polska na wszystkich granicach miała wrogów. Mówi się o nim, że był królem tolerancyjnym wyznaniowo. Z ewangelickiego punktu widzenia trudno się z tym zgodzić. Owszem, tolerował nie fakt istnienia dysydentów, ale bezkarne prowokowanie konfliktów i upokarzających tumultów przeciwko nim, systematycznie ich eliminował z życia politycznego i społecznego. Brak akceptacji dla postanowień Konfederacji Warszawskiej, a z drugiej strony wprowadzenie Unii Brzeskiej pociągnęło za sobą zarzewie wojen także o podłożu religijnym z prawosławiem na Kresach Wschodnich. Natomiast skorzystało wówczas podrzędne miasteczko nad Wisłą, jakim była wtedy Warszawa, gdyż tam właśnie Zygmunt III przeniósł stolicę Polski.

Kazimierz I Odnowiciel (1016-1058)

Frapującą jest wiadomość, że dzień urodzin Kazimierza Odnowiciela (25.07.1016) jest pierwszą pewną dzienną datą urodzenia zapisaną w annałach odnosząca się do Piastów, jak i to, że minęła właśnie zupełnie niepostrzeżenie jej tysiącletnia rocznica. Śmiem twierdzić, żeczasy Kazimierza I były niemniej trudne, a jego panowanie trwało ledwo połowę z tego czasu, który miał do dyspozycji wyżej wspomniany Zygmunt III. Kazimierz odziedziczył po ojcu Mieszku II smutny spadek. Przyrodni brat Mieszka II – Bezprym pozbawił go tronu. Mieszko II musiał salwować się ucieczką do Czech, ale zamiast spodziewanej pomocy został poddany bezwstydnej „operacji”. W kraju rozwinęła się anarchia, zwłaszcza pospólstwo nieprzekonane do chrześcijaństwa i obciążone dodatkowymi powinnościami wracało do pogaństwa, a królowa Rycheza, zabierając dzieci i insygnia królewskie wyjechała do Saksonii. Już po (niejasnej) śmierci Mieszka II, na kraj najechał czeski Brzetysław, doszczętnie zniszczył Wielkopolskę, wykradł gnieźnieńskie relikwie, uwiódł setki niewolników i oderwał Śląsk od Polski (1038). Rok później Kazimierz po raz drugi wrócił do kraju, tym razem na czele drużyny liczącej 500 najemnych wojów, łatwo opanował Wielkopolskę i Małopolskę, poszukał sprzymierzeńców na wschodzie i przy pomocy wojsk rusińskich pokonał w końcu zbuntowanego Miecława, odzyskał Mazowsze i część Pomorza Gdańskiego. Korzystając z zamieszek w Rzeszy odbił Czechom Śląsk, ale z woli cesarza musiał za niego płacić wysoki trybut upokorzonemu przez Rzeszę Brzetysławowi. Przystąpił do odbudowy sprawnej administracji, ustanowił stan rycerski, zadbał o odbudowę zniszczonych grodów, restytuował biskupstwa we Wrocławiu i w Krakowie, założył klasztor benedyktynów w Tyńcu, fundował nowe kościoły, przeniósł stolicę kraju z Poznania do niezniszczonego Krakowa. Na zdobycie korony zabrakło mu czasu. W pamięci potomnych obdarzony został przydomkiem „Odnowiciel”.

Jan Brzechwa (1898-1966)

30 czerwca Stanisława Ruczko przypomniała postać poety, satyryka, a zwłaszcza autora niezwykle popularnych książek dla dzieci i młodzieży Jana Brzechwę (1898-1966). Spośród ponad 30 tytułów wymieńmy chociaż: „Akademię pana Kleksa”, „Pan Drops i jego trupa”, „Brzechwa dzieciom”, „Podróże pana Kleksa”, „Triumf pana Kleksa”, a także „Liryka mego życia”. Pseudonim literacki Brzechwa zawdzięczał Jan Lesman (bo tak brzmiało jego właściwe nazwisko) bratankowi ojca Bolesławowi Leśmianowi mimo, iż ten był bardzo ostrym recenzentem jego młodzieńczych utworów, nie zachęcającym młodego poetę do pisania czegokolwiek. Zresztą on sam wówczas nie zamierzał być pisarzem. Urodził się w Żmerynce na Podolu w rodzinie inżyniera kolejowego Aleksandra Lesmana, pochodzenia żydowskiego. Częste zmiany zamieszkania powodowały, że zaliczył kilka szkół i ostatecznie maturował w Piotrogrodzie, a studia z zakresu prawa ukończył w Warszawie, ale też walczył w szeregach Pułku Piechoty Legii Akademickiej w wojnie polsko-bolszewickiej. Nie za bogata kiesa zmusiła go do związania się z kilkoma kabaretami, którym dostarczał satyry, skecze i piosenki. Do końca II wojny światowej był radcą prawnym ZAiKSu. Ale jeszcze przed wojną pojawiły się po pierwszym tomiku poezji zbiory wierszy dla dzieci „Tańcowała igła z nitką” i „Kaczka dziwaczka”. Lata okupacji spędził w Warszawie, potem kilka lat w Łodzi, by w 1949 r. na stałe osiąść ponownie w stolicy i rozwinąć swoją aktywność w Pen-Clubie i ZAiKSie i poświęcić się wyłącznie pracy pisarskiej.

Muzeum obuwia w Zlinie

23 czerwca wyruszyliśmy na czwartą już w tym sezonie wycieczkę do południowo-morawskiego Zlina. Z Frydku-Mistku głębokimi dolinami Ostrawicy i Beczwy Wsetinskiej podążaliśmy do Wsetina, gdzie pokrzepiliśmy się smakowitą kawą w miejscowym Café-barze. Wschodnim obrzeżem Gór Hostyńskich przez miasteczko Wizowice dotarliśmy do miejskiego rezerwatu urbanistyki i architektury funkcjonalistycznej – Zlina. Przez całe miasto ciągnie się główna przelotowa arteria. Gdy jedynie przejeżdża się przez miasto, ma to swój walor, natomiast gorzej, gdy trzeba z tej arterii zjechać na prostopadłą boczną drogę. Brak oznakowań i drogowskazów nie pozwala zorientować się, w którym miejscu owej arterii jesteśmy. W efekcie straciliśmy prawie godzinę na zlokalizowanie zjazdu na parking w pobliżu interesującego nas i rozreklamowanego w internecie Muzeum Obuwia Baty. Gdy doszliśmy do galerii, gdzie wg planu miało być owe muzeum, zastaliśmy obiekt zamknięty na 4 spusty, bez jakichkolwiek wyjaśnień. „Zawrzene” – i koniec. Nastąpiło teraz coś, co nas zupełnie zaszokowało. Nie wiem ilu przechodniów pytaliśmy o muzeum obuwia – literalnie nikt nie wiedział gdzie jest, i że w ogóle takie w Zlinie istnieje! Było to dla nas zupełnie niezrozumiałe, gdyż to właśnie dzięki Batom miasto jest takim jakim jest, nie tylko znanym w świecie z produkcji butów, ale poważnym ośrodkiem przemysłowym i kulturalnym. Tracąc kolejne kilkadziesiąt minut odkryliśmy w końcu w sąsiedniej równoległej ulicy kolejną galerię, gdzie tymczasowo umieszczono całą ekspozycję butów od XVI w. począwszy, do innych wyrobów koncernu Batów (samoloty sportowe, samochody, rowery, maszyny). Na spacer do pobliskiego śródmieścia nie mieliśmy już czasu.

Zameczek w Lesznej

Pojechaliśmy więc do dzielnicy wypoczynkowej Zlina – Lesznej. W dużym parku krajobrazowym z cackiem architektury romantycznej – zameczkiem z unikatowym wystrojem drewnianym, od 1948 r. czynne jest bodaj najładniejsze w Republice Czeskiej ZOO. Jest co oglądać! Natomiast wolałbym, aby zamiast mylącego perspektywicznego obrazka udającego plan nabyć zwykłą mapkę, która ułatwiłaby odnalezienie się w gąszczu dróżek i chodników, a te, gdyby były opatrzone chociaż numerem, jeśli nie nazwą.

Krętą drogą wschodnimi rozłogami Gór Hostyńskich dotarliśmy do Jablonki i Wałaskiego Międzyrzecza, skąd – jadąc w górę rzeki Beczwy Rożnowskiej dotarliśmy do znanego ze ślicznego parku etnograficznego Rożnowa. Przeciąwszy Pasmo Radhoszczańskie przez przedgórze Beskidu Morawsko-Śląskiego, stale przy słonecznej pogodzie, wróciliśmy, mimo nieoczekiwanych przygód syci wrażeń do Cieszyna.

Tekst: Władysław Sosna, zdjęcia: Piotr Barton, Edward Figna, Władysław Sosna

Odpowiedz

Możesz użyć tych znaczników HTML

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>