9 kwietnia 2017 roku na zaproszenie Oddziału do Poznania z wykładem i wystawą zdjęć przyjechał Romuald Długosz. Prelegenta przywitała dr Małgorzata Grzywacz, zwracając uwagę, iż na tytuł swojego wystąpienia gość wybrał stary rzymski cytat przypisywany Pompejuszowi Wielkiemu: „Navigare necesse est”.
Romuald Długosz, jeden z założycieli Jacht Klubu Koszalin, za cel swojej działalności stawia zaszczepienie swojej pasji młodemu pokoleniu. Prezentacja miała przybliżyć zebranym ideę żeglowania od najdawniejszych czasów. Od „pływadeł” takich jak tratwy, do współczesnych, najnowocześniejszych okrętów wojennych.
Tratwy bardzo szybko zaczęto zastępować powstałymi z jednego pnia dłubankami. Te, ze względu na swoją niestabilność, zaczęto łączyć parami, tworząc pierwsze katamarany. Nad nimi z czasem pojawił się żagiel, tzw. szczypce kraba. Takimi łodziami ludy Pacyfiku skolonizowały cały basen oceanu. Do idei żeglowania prostymi konstrukcjami po bezmiarze wód, nawiązał Thor Heyerdahl rozpoczynając wyprawę tratwą z balsy nazwaną Kon-Tiki, z Peru do Polinezji udowadniając, że można dotrzeć tam zarówno ze wschodu na zachód jak i w przeciwnym kierunku. Starożytni mieszkańcy Egiptu do tworzenia łodzi używali jeszcze prostszych materiałów. Swoje łodzie wytwarzali z pęków trzciny papirusowej. Co ciekawe, podobną technikę stosowały niektóre ludy Ameryki Południowej. Jednakże dominującym materiałem do budowy okrętów na Morzu Śródziemnym stał się cedr libański, co doprowadziło prawie do wyginięcia tego gatunku; ostatnim siedliskiem tego kiedyś powszechnego drzewa pozostał obszar Lewantu. Głównym napędem takich jednostek były wiosła poruszane przez galerników, czyli przypiętych do pokładu niewolników.
Wielkimi żeglarzami północnej Europy były plemiona skandynawskie, zwane potocznie wikingami. Ich łodzie, głównie wiosłowe, mając niewielkie zanurzenie osiągały bardzo dużą jak na owe czasy prędkość kilkunastu węzłów. Pojawiający się później żagiel prostokątny był rzadziej używany, a ci wybitni żeglarze nie potrafili żeglować na wiatr. Pomimo tego ich umiejętności pozwoliły na dotarcie nawet do wybrzeża Ameryki Północnej. Niestety, trudność tych wypraw i okres małego zlodowacenia spowodowały zerwanie połączenia z Europą i najprawdopodobniej wyginięcie amerykańskich osad. Kres łupieżczym wyprawom wikingów położyło między innymi pojawienie się Hanzy – potężnej unii kupieckiej, której zyski były zależne od bezpieczeństwa szlaków handlowych. Nową konstrukcją była koga, z rufą będącą miejscem posadowienia kasztelu, czyli nadbudówki w kształcie mini zamku, gdzie umieszczano działa dające jak na owe czasy znaczną siłę ognia. Natomiast nowy trójkątny żagiel umożliwiał rejs ostro na wiatr, nie tylko z wiatrem jak poprzednio.
Późne średniowiecze przynosi pojawienie się karaweli, konstrukcji rewolucyjnej w tym okresie, którą stworzono w Portugalii za czasów księcia Henryka Żeglarza. W tamtych czasach Europa nauczyła się swobodnie żeglować bez kontaktu wzrokowego z lądem. Rozpoczynała się dominacja europejskich żaglowców na morzach i oceanach. Jednym z najszybszych statków tego typu był XIX wieczny kliper Cutty Sark, który potrafił w ciągu doby przepłynąć ponad sześćset kilometrów. Z tymi jednostkami łączą się tradycje szantów – dzisiaj dla zabawy, dawniej były one pieśniami pracy nadającymi tempo i wyrównującymi działanie załogi. Za dobór melodii odpowiadał szantymen. Jednakże i na żaglowce przyszedł kres. Tym, co zakończyło tę erę było skonstruowanie silnika parowego, a następnie ropa naftowa i napędzany nią silnik wysokoprężny. Dzisiaj jednostki żaglowe służą przede wszystkim dla wypoczynku.
Aktualnie na morzach i oceanach dominują potężne kontenerowce, tankowce czy masowce. Przewożą one tysiące ton towarów przez cały świat, pomiędzy wszystkimi kontynentami. Niestety, wypadki tych kolosów często przynoszą katastrofy ekologiczne. Niewątpliwie nowoczesna technika gości dzisiaj praktycznie we wszystkich aspektach żeglarstwa.
Po zakończeniu bardzo ciekawego wykładu, zebrani mieli możliwość zapoznać się z pracami fotograficznymi Ropmualda Długosza, wywieszonymi w holu budynku poznańskiej parafii. Dwadzieścia prac, zarówno kolorowych jak i czarno-białych, łączy woda i pasja do żeglarstwa, a także kunszt fotograficzny autora.
Odpowiedz