Archiwum

Luty 2015 w cieszyńskim PTEw

W lutym odbyły się w cieszyńskim PTEw cztery „zwykłe” czwartki.

Karol Stryja (1915-1998)

Na pierwszym z nich (5 lutego) przypomniany został światowej sławy Cieszynianin, mistrz batuty Karol Stryja (1915-1998) w stulecie jego urodzin. Władysław Sosna w krótkim szkicu przedstawił kolejne etapy życia i działalności jednego z najwybitniejszych muzyków, jakiego wydała Ziemia Cieszyńska: pierwsze kroki gry na skrzypcach w domu, zdobycie fachu nauczyciela w Cieszynie, doskonalenie gry w Szkole Muzycznej w Cieszynie i w Konserwatorium Muzycznym w Katowicach, muzyczny epizod w Szkole Oficerów Rezerwy w Cieszynie, poniewierka wojenna, dalszy ciąg studiów w Wyższej Szkole Muzycznej w Katowicach i opanowanie tajników posługiwania się batutą, wreszcie długie lata dyrygentury w Państwowej Filharmonii Śląskiej, a potem jeszcze w Odense (Dania), wykłady na katowickiej uczelni, a przede wszystkim znaczone setkami koncertów tournée po Polsce, po ówczesnych krajach tzw. demokracji ludowej, a potem po świecie (Europa Zachodnia, Ameryka, Azja). Wszędzie promował muzykę współczesnych kompozytorów polskich, był znakomitym interpretatorem muzyki Karola Szymanowskiego, a także muzyki oratoryjnej i kantatowej. Dopełnieniem szkicu była prezentacja wizualna.

Jan Kotas (1879-1965)

Także na następnym czwartku (12 lutego) Władysław Sosna przedstawił kolejną sylwetkę syna Ziemi Cieszyńskiej, dr. Jana Kotasa (1879-1965). Ma on swoją kartę działalności adwokackiej, a i jako poseł Sejmu Śląskiego, gdzie zajmował się sprawami rolno-gospodarczymi, a zwłaszcza kwestią serwitutów i szałaśnictwa. Potem przyszły lata gehenny wojennej na terenie ZSRR i czasy zniewolonego umysłu. Ale Jan Kotas to także ofiarny społecznik, honorowy działacz oddziału Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Cieszynie. Już przed 1909 r. zbierali się polscy turyści ze Śląska (także wówczas „pruskiego”) u rektora szkoły ludowej Józefa Jońca w Rzece, by radzić i zaradzić dominacji turystów niemieckich skupionych w „Beskiden – Verein”, a panoszących się w Beskidach od Łysej Góry po Babią. Nie wiemy, kto podał myśl o założeniu Polskiego Towarzystwa Turystycznego, czy była to inicjatywa Jana Kotasa czy jego kolegi po fachu – wówczas działającego w Raciborzu Cyryla Ratajskiego. Jest faktem, że taka organizacja powstała w Cieszynie, gdzie w 1910 r. odbyło się jej zebranie założycielskie. Zwróćmy uwagę: śląscy turyści mieli czelność nazwać Towarzystwo „polskim” mimo państwowej podległości Austro-Węgrom. Obaj wspomniani adwokaci nie tylko weszli w skład pierwszego zarządu PTT w Cieszynie, ale walnie przyczynili się do zbudowania pierwszego polskiego schroniska na Ropiczce, jeszcze wówczas samodzielnego PTT „Beskid Śląski” w Cieszynie. Niestety, pod koniec I wojny światowej ktoś uznał obiekt za zbędny i schronisko podpalił. Po zakończeniu wojny przystąpiono do budowy kolejnego schroniska na Stożku i znów dr Kotas nie szczędził wysiłków, aby załatwić wszystkie związane z budową kwestie prawne. W czasie krótkiego pobytu na terenie Wielkopolski znajdujemy go jako współzałożyciela i sekretarza pierwszego zarządu Polskiego Towarzystwa Ewangelickiego (1919). Dziś niestety ten zacny człowiek pozostaje nieco w cieniu zapomnienia… Czy słusznie?

Ks. Sławomir Sikora

Myśli w biegu

W trzeci czwartek (19 lutego) przyjechał do nas ks. Sławomir Sikora, od ośmiu lat proboszcz Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Szczecinie, długodystansowiec i… poeta. Przedstawił nam swoje „myśli w biegu”, zawarte w świeżo wydanym tomiku o tym samy tytule. Właśnie te „Myśli w biegu” były kanwą krótkich refleksji o tym wszystkim, co przynosi praca jako duchownego w głębokiej diasporze, ale naznaczonej tchnieniem Dietricha Bonhoeffera. Tam też przychodzi mu „oddać się marzeniom własnym” i spostrzec:

Panie, dajesz mi te chwile, bo nie chcesz, bym zwariował
i uwierzył, żem z innej gliny ulepiony.
Ja ksiądz – też człowiek – normalny – w miarę.

A w „Moim testamencie” zapisał wyzwanie:

W wierszach doświadcz Boga
co w powiewie wiatru
przechadzał się po moim życiu
czyniąc wszystko nowym.

Kazimierz Przerwa-Tetmajer (1865-1940)

Wreszcie ostatni czwartek (26 lutego) Stanisława Ruczko przeniosła nas pod Tatry, na Podhale, przypominając w 150-lecie urodzin postać Kazimierza Przerwy-Tetmajera (1865-1940). Urodził się w nadczarnodunajeckim Ludźmierzu. Nikt jak on nie oddał w poezji, a zwłaszcza w prozie, ducha tego jedynego w krajobrazie zakątka Polski pozostającego na przedpolu Tatr. On też był tym, który odważył się wprowadzić gwarę podhalańską do literatury polskiej. Nie zdarza się za często, aby dziełko na wskroś literackie, wiersz, był bardziej znany jako utwór ludowy (np. „Hej idem w las”). Cykl powieściowy „Na Skalnym Podhalu”, „Legenda Tatr” czy „Bajeczny świat Tatr”, oddają to wszystko, co mieści się między skalną ziemią a niebem, spisane czerstwą mową ludzi tej ziemi, wyrosłych w cieniu skrzesanych przez przyrodę turni i skalic: groźnych, ostrych i twardych, ale zniewalających swoim pięknem.

Tekst: Władysław Sosna, zdjęcia: Edward Figna

Odpowiedz

Możesz użyć tych znaczników HTML

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>