Archiwum

Maj 2014 w cieszyńskim PTEw

Pierwsza wycieczka sezonu (fot. W. Sosna)

1 maja wyruszyliśmy na pierwszą tegoroczną wycieczkę, taką sobie, naokoło Beskidu Śląskiego, aby zachwycać się jego wiosenną szatą. Zatrzymaliśmy się w Dolinie Nałęża nieopodal małego kościółka. Na pobliskiej łące dla wycieczkowiczów zbudowano altanę do palenia ogniska. Tu właśnie ustawiliśmy naszego grila, by uczcić otwarcie sezonu tradycyjnym smażeniem kiełbasek. Szkoda tylko, że pobliski bufet był o tej porze nieczynny, by napić się czegoś ciepłego, bo mimo słoneczka ziąb ciągnął od potoku.

Pokłoniwszy się siedzącemu na ławeczce onegdajszemu właścicielowi Jaworza hr Maurycemu Saint Genois, przez Bielsko pojechaliśmy do Bystrej. Tu odwiedziliśmy muzeum biograficzne znakomitego polskiego akwarelisty Juliana Fałata. Niestety i tu wszystkie lokale były pozamykane. Dopiero w przydrożnym zajeździe przed Buczkowicami mogliśmy zaspokoić nasze pragnienie.

Pod pomnikiem prof. Jerzego Buzka (fot. W. Sosna)

Korzystając z małego autobusiku, bez przeszkód mogliśmy jechać bocznymi drogami, tuż pod wschodnimi stromymi rozłogami Skrzycznego. Widoczność nie była nadzwyczajna, ale przecież wypatrzyliśmy w dali zarys Babiej Góry i bliższego Pilska. Przez Lesną i Radziechowy dotarliśmy do Węgierskiej Górki, by zobaczyć nowo wystawiony pomnik prof. inż. Jerzego Buzka, znanego w świecie metalurga, dyrektora miejscowej Odlewni Żeliwa i wykładowcy Akademii Górniczej w Krakowie. Nie sposób też było nie zatrzymać się koło bunkra-pomnika, jednego z czterech, którego załoga przez ponad dobę wytrzymała natarcie całej dywizji niemieckiej, ratując tym wycofujące się oddziały Armii „Kraków” od wejścia nieprzyjaciela na jej tyły.

Nową drogą przez piękny wiadukt dotarliśmy pod Koczy Zamek, już w granicach dawnego Księstwa Cieszyńskiego. Posiłek w gospodzie pod Koczym Zamkiem smakował wybornie. Jeszcze rzut oka na wielki górski „rogal” Pasma Wielkiej Raczy i już w dół w kierunku doliny Olzy. Wzdłuż niej, przekraczając obecną granicę z Republiką Czeską w Jasnowicach dotarliśmy do Cieszyna.

Nic sensacyjnego, taka sobie wycieczka i tylko te połogie nasze groniczki, po tysiąckroć oglądane i podziwiane, bo „Ojcowski tu nasz dom i kraina”!

Sezon wycieczkowy PTEw został otwarty! Jaki będzie?

Ewa Bocek Orzyszek (fot. E. Figna)

8 maja gościliśmy panią Ewę Bocek-Orzyszek, która ze swadą opowiedziała o swojej starszej siostrze Marii Dordzie z domu Bocek (1939-1999). Gdyby żyła, obchodziłaby swoje 75-urodziny. Przedwcześnie odeszła, pozostawiając żywą pamięć całego zastępu wychowanków, których z talentem i wielkim oddaniem wprowadziła w tajniki uprawiania dobrej muzyki. I jak dobrze, gdy znajduje się ktoś, kto o tym z autopsji jeszcze może opowiedzieć. Pani Ewa zrobiła to znakomicie.

15 maja Władysław Sosna przypomniał postać prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego Lucjana Malinowskiego (1839-1898), pioniera nowej metody prowadzenia badań dialektów polskich, kierownika pierwszej w Polsce Katedry Filologii Słowiańskiej, autora wielu prac, m.in. O badaniach właściwości mowy ludowej. Na Śląsku, także Cieszyńskim, spędził Malinowski zaledwie kilkanaście dni w 1869 r., a zebrany materiał etnograficzny i językowy opisał później m.in. w książce Zarys życia ludowego na Śląsku i w Listach z podróży etnograficznej po Śląsku. Z tych ostatnich prelegent odczytał kilka wybranych fragmentów m.in. o tym, jak w Ligotce Kameralnej został przez czujnego policjanta wiedziony przez całą wieś do wójta, bo rozpytywał zwłaszcza starszych mieszkańców o różne rzeczy. Na szczęście obecna w domu wójcina była bardziej rozgarnięta i zamiast zamknąć „szpiega” w areszcie, wypuściła go na wolność. Taki był finał naukowej penetracji Malinowskiego w Ligotce Kameralnej. To jednak w niczym nie przeszkodziło mu pozostawić piękne świadectwa o wysokiej kulturze ludowej Śląska Cieszyńskiego.

Ks. dr Henryk Czembor (fot. E. Figna)

Spotkanie poświęcone Kalwinowi

22 maja wspomnieliśmy postać Jana Kalwina w jego 450-lecie śmierci (1509-1564). Ks. dr Henryk Czembor ze znaną sobie swadą nie tylko naszkicował sylwetkę wielkiego Reformatora i jego naukę, ale przedstawił szersze tło historyczne epoki, w jakiej przyszło mu działać. Scharakteryzował także rozwój reformacji kalwińskiej na ziemiach polskich i litewskich i jej znaczenie dla kultury polskiej, zwłaszcza gdy chodzi o rozpowszechnienie Biblii w języku polskim.

29 maja, to ostatni czwartek miesiąca. Gdzieś rozpłynęły się ciepłe słoneczne dni, nadciągnęły złowrogie ciemne chmury, z których wylał się na ziemię cały zapas nagromadzonej wody powodując, zwłaszcza w południowej Polsce, mnóstwo szkód. A my mieliśmy w planie jechać na drugą wycieczkę, nie daleko, za miedzę a właściwie za gronie, na Słowację. Marzyły nam się piękne widoki górskie, tymczasem było szaro, po niebie snuły się ciemne chmury. Żeby chociaż nie padało.

Kolejka w Orawskiej Lesnej (fot. W. Sosna)

Kolejka w Orawskiej Lesnej (fot. W. Sosna)

Ruszyliśmy. Za Bielskiem-Białą, już w Łodygowicach nadzialiśmy się na gigantyczny korek. Straciliśmy cały zapas czasu, zanim przejechaliśmy na rogatkach Żywca przez most na Sole. Doliną Koszarawy, a potem Glinnego dotarliśmy do granicznej przełęczy Glinne i już byliśmy na Orawie. A to, czego nie widać, proszę państwa, to góry! Ale za przełęczą była sucha droga, pod niskim pułapem chmur pokazała się nawet Magurka z przekaźnikiem, rysowały się Tatry nad Jeziorem Orawskim. Zatrzymaliśmy się w Namestowie, popijając kawę (po wiedeńsku) w nadbrzeżnej restauracji nad jeziorem. Zaczęło lać. Ale jak nagle przyszło, tak odeszło. Pojechaliśmy tam, „gdzie się nie jeździ”, okrężną drogą przez mateczniki Białej Orawy – Orawskie Wesele i Mutne do Zakamennego. Tak blisko być Pilska (od strony południowej) i go nie widzieć! Wielka czapa chmur wisiała na jego szczytowym grzebietowisku. A niżej rozlegle łąki ze stadami krów, niczym bieszczadzkie połoniny. Wąską dolinką Jurykowego Potoku dotarliśmy na „dworzec główny” w przysiółku Orawskiej Lesnej – Tanecznika. Dziś byliśmy tu chyba jedyną wycieczką. W chwilę później ruszyliśmy szeroko reklamowaną kolejką leśną. Cały pociąg, to lokomotywa spalinowa i jeden długi, kryty wagon bez okien, z dwuosobową obsługą „kolejarek”: jedna motornicza w kabinie lokomotywki, druga hamulcowa w wagonie. Widać lokomotywę parową uruchamia się tylko w soboty i niedziele. Szkoda. Z kosmiczną prędkością (do maks. 20 km/godz.) lokomotywka wyciągnęła nas po krętym torowisku do Przełęczy Beskid. Jakże żałowaliśmy, że niski pułap chmur zasłaniał wszystko naokoło. Krótki spacer do chatki z małym muzeum etnograficznym, albo do wieży widokowej… Niestety, było trzeba wracać mimo iż – zgodnie z mapą, w bok odchodziły tory prowadzące zygzakami w dół, aż do Wychylowki. Ocalały łącznik pomiędzy orawskim a kisuckim odcinkiem kolejki jest czynny tylko w internecie, w tzw. realu bliżej nie wiadomo, kiedy zostanie udostępniony.

Ryneczek w Starej Bystricy (fot. W. Sosna)

Główną i pięknie wytyczoną nową serpentynową drogą zjechaliśmy do Wychylowki. Liczyłem na to, że w karczmie na terenie skansenu wsi kisuckiej uraczymy się bryndzowymi haluszkami. Spotkał nas zawód: to jeszcze nie sezon, karczma nieczynna, a nikt na głodno po parku nie był skory spacerować. Nasz miły kierowca zapewniał, że w Starej Bystricy na pewno coś zjemy, a w dodatku zobaczymy ciekawie pobudowane centrum wioski z zegarem „Orloj” włącznie. Owszem punkt o 16:00 dzwonnik uruchomił dzwon w wieży, niżej otwarły się drzwiczki, w których pokazywały się biblijne postacie. W bliskiej odległości były trzy restauracje, ale żadna, ani hotelowa nie były przygotowane na przyjęcia niespodziewanych gości. Po co komu ten blichtr wyszukanych obiektów a la mexico, pasującym do regionu jak kwiatek do kożucha, skoro nie można dostać najprostszego dania, nie wiem. Posililiśmy się w motoreście u wylotu Doliny Oszczadnicy. Był po temu najwyższy czas, bo Polak zły, gdy głodny. Godzinę później byliśmy już w naszym kochanym, niemiłosiernie rozkopanym Cieszynie. Drogi były mokre, pełne kałuż. Widać lało tu przez cały dzień. Mimo wszystko mieliśmy jednak trochę szczęścia…

Odpowiedz

Możesz użyć tych znaczników HTML

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>