7 marca 2019 r. Anna Rusnok przypomniała postać najwybitniejszego poety Ziemi Cieszyńskiej, zwłaszcza jego zaolziańskiej części – Henryka Jasiczka (1919-1976).
Skazany na zupełny niebyt, dopiero po upadku reżimu komunistycznego w Czechosłowacji (1990), przywrócona została pamięć o nim i na nowo odczytane zostały jego wiersze. W jego dorobku pisarskim znajdujemy oprócz kilku tomików wierszy, utwory prozatorskie oraz sporą, niepoliczoną jeszcze publicystykę kulturalną, eseje i rozprawy literackie, a także reportaże rozsiane w prasie zaolziańskiej, polskiej i czeskiej. Z utworów poetyckich wymieńmy: debiutancki tomik „Rozmowy z ciszą” (1947), „Pochwała życia” (1952), „Gwiazdy nad Beskidem” (1953), „Obuszkiem ciosane” (1955), „Jaśminowe noce” (1959), „Blizny pamięci” (1963), „Baj, baju z mojego kraju” (1969), wreszcie w 1969 r. „Zamyślenie” i wydany już pośmiertnie dopiero w 1981 r. „Smuga cienia”, w 1990 r. wybór „Jak ten obłok” i najobszerniejszy wybór „Wiersze” (2006). Na opublikowanie czekają wiersze pisane do szuflady. Spośród prozy przypomnijmy „Humoreski beskidzkie” (1959) i reportaż z podróży „Przywiozę ci krokodyla” (1965). Kolejne tomiki były nie tylko odzwierciedleniem rozwijającego się talentu, ale coraz szerszego spojrzenia autora na sprawy, z którymi się stykał na co dzień, a przed którymi nie umiał uciec. Zawsze bronił polskiej tożsamości, nie odwracał się od ludzi sponiewieranych kimkolwiek by nie byli. Doczekał Jasiczek wielu tłumaczeń na język czeski, słowacki i niemiecki. Utrzymywał zażyłe stosunki z czołowymi pisarzami zarówno w Polsce jak w i Czechosłowacji, z łatwością nawiązywał kontakt z ludźmi prostymi. Pod jego redakcją pokazało się również szereg „Kalendarzy Śląskich” i innych okolicznościowych prac, m.in. album na 20-lecie PZKO pt. „Krajobraz naszych serc” czy mała antologia „Mrowisko”.
Henryk Jasiczek urodził się 2.03.1919 r. w małym miasteczku Kottingbrunn (30 km na płd. od Wiednia) w Dolnej Austrii, nieopodal zdrojowiska Bad Vöslau. Gdy miał dwa latka, matka oddała go na wychowanie do wujostwa Knoblochów w Oldrzychowicach (ob. Republika Czeska). Po ukończeniu szkoły podstawowej w Oldrzychowicach i wydziałowej w Trzyńcu, przez dwa lata terminował u ogrodnika w Trzyńcu, przez dwa kolejne lata przebywał w morawskim miasteczku Chrudim jako uczeń szkoły ogrodniczej, którą ukończył w 1938 r. Krótko pracował w Hradecznie uprawiając ziołorośle, gdy jednak jesienią 1938 r. Zaolzie znalazło się w granicach Polski, wrócił do Trzyńca, znajdując pracę przy rozładunku wagonów w hucie żelaza. W czasie II wojny światowej związał się z lewicowym podziemiem, doczekał jej ukończenia. W 1945 r. związał się potajemnie z kręgiem polskiej irredenty zmierzającej do zachowania Zaolzia w granicach Polski. W Moskwie postanowiono jednak inaczej, przywracając granice z 1920 r. Póki co, Jasiczek objął redakcję „Głosu Ludu”, jedynego wówczas polskiego pisma próbującego być trybuną polskiej ludności autochtonicznej w warunkach bezwzględnej dyktatury proletariatu. Opowiedzenie się Jasiczka po stronie wydarzeń Polskiego Października 1957 r. spowodowało natychmiastową reakcję czeskich władz komunistycznych i jego wydalenie z redakcji pisma. Po wielomiesięcznej kuracji szpitalnej, w 1959 r. przejął redakcję polskich edycji w wydawnictwie „Profil”, w 1966 r. został redaktorem organu Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego „Zwrot”; członkiem PZKO był w latach 1947-1970, przewodniczył jego Sekcji Literacko-Artystycznej. W 1960 r. zdołał ukończyć studia z zakresu dziennikarstwa na Uniwersytecie Praskim. Odbył wiele podróży po krajach tzw. demoludów, także do Polski, nawiązując bliskie kontakty m.in. z Jarosławem Iwaszkiewiczem i Leopoldem Staffem.
W 1970 r. Jasiczek opowiedział się po stronie Wiosny Praskiej, potępił interwencję zbrojną wojsk Układu Warszawskiego, domagał się autonomii dla pozostającego w granicach Czechosłowacji Śląska Cieszyńskiego. Następstwa okazały dla Jasiczka tragiczne: został wydalony z PZKO, pozbawiony redakcji „Zwrotu” i innych funkcji, objęty zakazem publikowania czegokolwiek, zepchnięty na zupełny margines życia społecznego i kulturalnego. Pozwolono mu pracować w drukarni czesko-cieszyńskiej w charakterze korektora obcych tekstów. Wystarczyło 6 lat takiej „kuracji w niebycie”, by na nowo odezwała się zaleczona choroba, która przyśpieszyła zgon 8.12.1976 r. Jego mogiła znajduje się na cmentarzu komunalnym w Czeskim Cieszynie. Pozostała poezja… Na nowo jego strofy są wydawane, czytane.
promykiem był jesiennym, nie żyłem daremnie.”
W drugi czwartek miesiąca 14 marca o wybitnym myślicielu polskim i filantropie Auguście Cieszkowskim opowiedział Stefan Król. August Cieszkowski urodził się 12.09.1814 w Suchej na Podlasiu. Pochodził z zamożnej rodziny szlacheckiej Wincentego Pawła i Zofii z Kickich. Mając zaledwie cztery lata utracił matkę. Tym większą opieką otoczył chorowitego synka ojciec, powszechnie szanowany gospodarz o wysokiej kulturze, głęboko wierzący katolik, szeroko znany hodowca koni. Wychowanie powierzył Francuzce baronowej de la Haye, byłej opiekunce Zygmunta Krasińskiego. Do gimnazjum w Warszawie przygotowywał go przyszły jego dyrektor T. Dziekoński. Ojciec zabierał go na liczne wojaże po krajach Europy Zachodniej. Z chwilą wybuchu Powstania Listopadowego, nie mogąc z powodu kiepskiego zdrowia uczestniczyć w walkach, brał udział w kopaniu rowów i protokołował zebrania sejmowe. Przezorny ojciec nie czekając na ostateczny upadek powstania, zabrał syna do Krakowa, gdzie z początkiem 1832 r. zdał maturę i od razu zapisał się na studia uniwersyteckie, ale już w następnym roku przeniósł się do Berlina. W szczególności interesował się filozofią dziejów Fryderyka Hegla i w krótkim czasie rozwinął własną teorię w oparciu o podstawowe kanony chrześcijańskie. Przebywając od 1836 r. w Heidelbergu, miał już gotowy plan swojej przyszłej fundamentalnej pracy. Jej zapowiedzią była rozprawa „Prolegomena do filozofii” napisana w języku niemieckim, w której ostatecznie odrzucił heglowski podział rozwoju cywilizacji. Dwa lata później wystąpił z dysertacją doktorską „Rzecz o filozofii jońskiej”. Kolejne dwa lata spędził na podróżach naukowych we Francji, Anglii, a następnie we Włoszech. We Francji zapoznał się z teoriami socjalizmu utopijnego Claude Henri de Saint Simona i Charles Fouriera, w Anglii obserwował udział finansów w rozwoju gospodarczym, wreszcie zatrzymując się z Mediolanie, spotkał się z Zygmuntem Krasińskim, zimę spędził w Rzymie i po Zielonych Świętach 1840 r. wyjechał z Wenecji do kraju. Okres ten uwieńczył kilkoma pracami z zakresu ekonomiki.
W Warszawie wydatnie przyczynił się do założenia „Biblioteki Warszawskiej”, w ramach której wydał kilka swoich wcześniejszych i nowych prac z zakresu filozofii i ekonomiki; z jego inicjatywy powstała także „Biblioteka zagraniczna”, celująca w udostępnieniu polskiemu czytelnikowi zachodnioeuropejskiej literatury naukowej. Na ten cel przeznaczył znaczną sumę pieniędzy. W 1842 r. wspólnie ze swoim nauczycielem Micheletem założył w Berlinie Towarzystwo Filozoficzne, sam ogłosił kolejną rozprawę „Gott und Palingenesie”, wreszcie wykupił spory majątek w Wierzenicy pod Poznaniem. W kolejnych rozprawach dowodził o konieczności powoływania wyższych izb parlamentarnych utworzonych drogą kooptacji przedstawicieli sfer arystokratycznych, natomiast w Berlinie w Brandenburskim Towarzystwie Rolniczym wystąpił ze śmiałym wykładem, w którym postulował udział robotników rolnych w zyskach. Zasady te niebawem wprowadził z wielką korzyścią w swoim wierzenickim majątku. Ruchliwość i rosnący autorytet Cieszkowskiego pociągnęły za sobą reakcję władz carskich i jego uwięzienie w Cytadeli warszawskiej. Dzięki staraniom przyjaciół po kilku tygodniach został zwolniony i od razu wyjechał do Wierzenicy, gdyż na terenie Wielkopolski pod władaniem władz pruskich panowały wówczas mniej restrykcyjne warunki życia. W 1847 r. nabył kolejny majątek, tym razem w południowej Francji, w Champtercier. Tam też na Centralnym Kongresie Rolniczym wygłosił referat o organizacji kredytu hipotecznego. Miał także w 1848 r. gotowe swoje główne dzieło „Ojcze nasz”, jednakże obawiając się zarzutu niezgodności z doktryną Kościoła Rzymskokatolickiego nie chciał dostarczać argumentów wrogom Kościoła i opublikował anonimowo tylko tom wstępny.
Wobec narastających napięć społecznych związanych z Wiosną Ludów postanowił zająć się polityką, a przeciwny zbędnemu przelewowi krwi sformułował zasady oporu żywiołu polskiego w zaborze pruskim. Jako członek Komisji do spraw wyborczych wziął udział w deputacji do Berlina, zabiegając o zaprzestanie zbrojnej pacyfikacji wystąpień rewolucyjnych. Wziął także udział w międzydzielnicowym zjeździe Polaków we Wrocławiu, a następnie w Zjeździe Słowiańskim w Pradze. Oba zjazdy napełniły go troską o przyszłość narodu. Tymczasem zdobył mandat poselski na Sejm pruski i za wyjątkiem rocznej przerwy (1855-1856) pełnił obowiązki poselskie do 1866 r. w sposób nader sumienny, nie opuszczając żadnych obrad i nie lekceważąc pracy w żadnej komisji. Przez wiele lat przewodniczył Kołu Polskiemu. Jeszcze w 1848 r., odwołując się do gwarancji Kongresu Wiedeńskiego z 1815 r., zainicjował Ligę Polską, która ukonstytuowała się z początkiem 1849 r. Jej działacze programowo zrezygnowali z prób odzyskania niepodległości, natomiast bardzo mocny akcent położyli na otwartą mozolną pracę oświatową i gospodarczą. Organem Ligi była „Gazeta Polska”. Domagał się także równych praw dla Księstwa Poznańskiego w świetle praw pruskich i międzynarodowych, postulował powołanie do życia instytucji naukowych w Poznaniu (1849) i Uniwersytetu Poznańskiego (1852). Postulaty przepadły w głosowaniu. To wzbudziło przekonanie, że nawet na drodze konstytucyjnej nie da się wiele wywalczyć. Złożył więc mandat (1855) i wyjechał do Paryża, jakiś czas przebywał Chamtercier i oczywiście spotkał się z Zygmuntem Krasińskim w Baden, nie kryjącym zadowolenia z wycofania się przyjaciela z polityki. Po powrocie do kraju zaangażował się w utworzeniu Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, w latach 1857-1859 i 1861-1867 był jego prezesem. Oprócz szeroko pojętej pracy oświatowej PTPN zajęło się organizowaniem bibliotek i przystąpiło do zbierania archiwaliów. Dopiero teraz (1857) zdecydował się na ożenek z krewniaczką Heleną Cieszkowską, z którą doczekał się dwóch synów. Małżeństwo nie trwało zbyt długo, gdyż w 1861 r. żona po urodzeniu drugiego syna zmarła. W tymże roku postanowił założyć instytut agrotechniczny w Wierzenicy. W tym celu odbył podróże do Anglii, Francji i Belgii, by bliżej zapoznać się z funkcjonowaniem podobnych instytucji. Złożywszy ostatecznie mandat poselski w 1866 r. wyjechał z synami do Cannes i Wenecji, gdzie przebadał archiwa i dokonał wielu wypisów związanych z dziejami Polski. Interesował się także przebiegiem soboru watykańskiego, postulując poszanowanie dla praw rozumu ludzkiego.
Gdy wrócił do kraju, założył na terenie swojego majątku w Żabikowie Wyższą Szkołę Rolniczą im. swojej zmarłej żony Heleny, dzięki współpracy z Hipolitem Cegielskim wyposażył majątek w najnowsze maszyny rolnicze, postarał się o wysoko wykwalifikowaną kadrę nauczycielską. Niestety, dobrze rozwijającą się uczelnię rozwiązano w 1877 r. z powodu jej ponad rozbiorowego charakteru. Wcześniej już proponowano Cieszkowskiemu profesurę w Uniwersytecie Jagiellońskim, której nie przyjął, ale zgodził się na zagraniczne członkostwo w Akademii Umiejętności i tytuł doktora honoris causa UJ (1871). Od 1772 r. na stałe zamieszkał w Poznaniu. Po ostatnim traktacie filozoficznym „O drogach ducha” (1863), czytanym potem w Towarzystwie Przyjaciół Nauk, w 1890 r. ogłosił część wyników swoich weneckich badań pt. „Fontes rerum polonicarum”. Na III Zjeździe Prawników i Ekonomistów postanowiono z pewnym poślizgiem uczcić 50-lecie pracy naukowej Cieszkowskiego. Był to ostatni jego występ publiczny (10.09.1893). Kilka miesięcy później zmarł (12.03.1894), pochowany z honorami w kościele parafialnym w Wierzenicy. Mimo, iż przez większość życia obracał się w zagranicznych środowiskach naukowych i prawie wszystkie prace pisał w języku niemieckim i francuskim, nigdy nie wyrzekł się swojej narodowości i nie przestał być Polakiem.
Dopiero po śmierci jego syn przez kilka lat wydawał kolejne tomy jego dzieła „Ojcze nasz” oraz pozostałe prace w polskim tłumaczeniu. „Ojcze nasz” było szczytowym osiągnięciem narodowej filozofii czynu, pełnym wykładem filozofii historii jej twórcy. Myśli Augusta Cieszkowskiego są najbardziej teistyczne spośród polskich heglistów, wieszcze, znajdujące swoje odbicie w twórczości Cypriana Norwida, a zwłaszcza Zygmunta Krasińskiego, zajmują istotny fragment w historii polskiej filozofii. Cieszkowski cieszył się ogromnym autorytetem jako poseł i myśliciel, a także darczyńca i fundator wielu instytucji, zwłaszcza naukowych i gospodarczych.
W wiosenny czwartek 21 marca gościliśmy ks. sen. Janusza Kożusznika, który przywiózł na spotkanie także córkę bohatera spotkania ks. Jana Zachariasza Unickiego (1894-1991) – Janinę Unicką.
Ks. Kożusznik opracował 18-stronicowy konspekt, w którym zapisał: „Przygotowując bowiem niniejszy referat miałem zaszczyt korzystać ze szczegółowych notatek i wspomnień ks. Jana Unucki-Unickiego [i innych jeszcze źródeł], skrupulatnie przepisywanych przez jego córkę panią Janinę Unicką z Ligotki Kameralnej. Jej ojciec wszelkie szczegóły przeżytych sytuacji zawsze starał się przelać na papier. Zachowała się więc po nim niezwykle cenna spuścizna historiograficzna i z pewnością jest to kolejne potwierdzenie owego prowadzenia Bożego, dzięki któremu przy chrzcie otrzymał chłopiec imię [Zachariasz] – Bóg pamięta. Skoro On pamięta, to warto by pamiętały także kolejne pokolenia, które przyjdą po nas…”. Raczej nieczęsto się zdarza, aby ktoś po sobie zostawił jakiekolwiek zapiski, i co równie ważne, które ocalały, a dziś są kopalnią wiadomości nie tylko o samym jej autorze, ale także o wydarzeniach, w których uczestniczył lub był ich świadkiem. Ksiądz Kożusznik wynotował co ważniejsze momenty z memuaru ks. Unickiego, wcześniej Unucki, i opatrzył je krótkimi komentarzami. W ten sposób otrzymaliśmy przepiękną mozaikę utkaną z fragmentów opowiadanych własnymi słowami bohatera.
Ks. Jan Zachariasz Unicki urodził się 14.03.1894 r. w Krakowie. Był synem Jana i Anny z Buzków, starszej siostry późniejszego ks. Andrzeja Buzka. Pod koniec wiosny tego roku rodzice przeprowadzili się do Cieszyna, gdzie ojciec zbudował i prowadził duży warsztat produkcji i napraw maszyn rolniczych. W Cieszynie też w 1912 r. Janek ukończył polskie gimnazjum macierzowe. Kolegą z ławy szkolnej był m.in. Karol Hławiczka. Jeszcze w tym samym roku wyjechał do Wiednia, gdzie zaliczył roczny kurs Akademii Handlowej. Zwolniony z wojska z powodu choroby, podjął równolegle studia na dwóch fakultetach Uniwersytetu Wiedeńskiego: teologii ewangelickiej i prawa. Absolutorium z tego ostatniego uzyskał we Lwowie. Swoją służbę kościelną rozpoczął jako wikariusz we Frydku u boku swego wuja, ks. Andrzeja Buzka. Po ordynacji w Bielsku (13.11.1918) został skierowany do Skoczowa. Miesiąc później uczestniczył w uroczystości włączenia Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego na Śląsku Cieszyńskim do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce. Nie zabrakło go w szeregach obrońców Ziemi Cieszyńskiej w czasie wojny polsko-czeskiej (23-31.01.1919). W lutym 1919 r. ponownie znalazł się we Frydku, skąd został ściągnięty przez ks. Karola Kulisza do zboru w Ligotce Kameralnej. Dwa lata później (16.10.1921) doczekał instalacji na ligockiego proboszcza.
Mając stałą posadę, 20.10.1921 r. poślubił Zuzannę z Rymorzów z Godziszowa. W 1925 r. (100-lecie urodzin ks. Jerzego Heczki i 60-lecie jego kancjonału) zainicjował szereg prac remontowych kościoła, fary i szkoły, wystarał się o stalowe dzwony z Bochum. Jego kierownictwu podlegał także Dom Opieki „Sarepta”. W 1930 r. zbór nabył tzw. Mohyłówkę przeznaczoną na miejsce zebrań młodzieży i szkółkę niedzielną, a w 1937 r. ukończył budowę nowego Domu Opieki „Sarepta”. Na jubileusz 150-lecia kościoła (1932) przeprowadził odnowienie wystroju świątyni, pięć lat później wystarał się o jej elektryfikację. Zabiegał też o jak najżywszą działalność Związku Młodzieży Ewangelickiej i Stowarzyszenia Niewiast Ewangelickich. Przejęcie Zaolzia przez Polskę w 1938 r., aczkolwiek przyjął z radością, z niepokojem obserwował dramatyczne wydarzenia w sąsiednich Morawach. Niestety złe przeczucia miały się spełnić już 1.09.1939 r., gdy na Śląsk Cieszyński wkroczyła armia hitlerowska, a wkrótce potem został włączony do Rzeszy. 31.10.1940 został pozbawiony urzędu; większość braci w urzędzie została aresztowana i wysłana do obozów koncentracyjnych. Przez ponad rok pozostawał bez pracy. Zdobył ją w końcu z początkiem 1942 r. w hurtowni tytoniu w Cieszynie, a potem jako pracownik kasy. Brakujące środki pastorostwo zdobywało na wynajętym kawałku roli. Po zakończeniu działań wojennych w maju 1945 r. powrócił do służby kościelnej, na krótko w Goleszowie, a po trudnych negocjacjach w Błędowicach Dolnych. Dopiero z początkiem grudnia 1948 r. wrócił do Ligotki Kameralnej. Bardzo wówczas przydały się kwalifikacje prawne, gdy na nowo było trzeba zabiegać o uznanie stanu prawnego Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. 2.10.1961 r. został fałszywie oskarżony i skazany na 7 miesięcy więzienia w Mirowie. Dzięki amnestii został zwolniony 10.05.1962 r. ale pod warunkiem, że przejdzie w stan spoczynku. W 1981 r. pożegnał małżonkę. Mimo sędziwego wieku zadziwiał pamięcią, trzeźwością umysłu, nie ustawał w pisaniu. Zmarł 12.10.1991 r., pochowany na nowym cmentarzu w Ligotce Kameralnej.
Ks. Unicki zapisał (z pracy ks. Kożusznika): „Byłem i pozostałem skromnym sługą Bożym – simplex servus Dei. Urodziłem się w królewskim mieście Krakowie, ale przebywałem tam tylko trzy miesiące. Wychowałem się w książęcym mieście Cieszynie, gdzie chodziłem do szkoły ludowej i polskiego gimnazjum. Wykształciłem się w cesarskim mieście Wiedniu, ale dziękuję Bogu, że najdłuższą część życia mogłem spędzić w Ligotce Kameralnej, wśród życzliwych ludzi i pięknej przyrody.” Oprócz pracy duszpasterskiej w dużym zborze ligockim udzielał się w wielu organizacjach, współpracował i zamieszczał swoje artykuły w „Ewangeliku”, „Przyjacielu Ludu” i „Kalendarzach Ewangelickich”. Jest też autorem zbioru kazań „Obrazki niewiast biblijnych Starego Testamentu” oraz pamiętnika.
Na ostatnim czwartku miesiąca – 28 marca, uwagę skupiliśmy na mistrzu pędzla Józefie Mehofferze (1869-1946). Prelekcję wraz z prezentacją wizualną przygotował Władysław Sosna.
Józef Mehoffer urodził się 19.03.1869 r. w małopolskim miasteczku Ropczyce. Był jednym z sześciorga pociech radcy Sądu Krajowego we Lwowie Wilhelma i Aldony Polikowskiej. Rok później rodzice przenieśli się do Krakowa, ale tu już w 1873 r. zmarł ojciec. Wychowanie dzieci spadło na barki matki. Mały Józek zdobywał w Krakowie kolejne stopnie wykształcenia: szkołę podstawową, szanowane gimnazjum św. Anny, gdzie dzielił ławę szkolną m.in. ze Stanisławem Wyspiańskim, Lucjanem Rydlem i Karolem Estreicherem. Wreszcie w 1887 r. podjął równolegle studia prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim i malarstwa pod okiem Jana Matejki w Szkole Sztuk Pięknych. Rywalizujący ze sobą Stanisław Wyspiański i Józef Mehoffer rychło zyskali uznanie swojego mistrza, który zatrudnił obu przy odnawianiu polichromii Kościoła Mariackiego w Krakowie. Odtąd zainteresowanie obu adeptów monumentalnym malarstwem dekoracyjnym i witrażownictwem mocno zaznaczyło się w ich dalszej działalności artystycznej. Skoro Matejko odmówił podopiecznym wyjazdu do Paryża, w 1889 r. Mehoffer wyjechał do Wiednia, gdzie kontynuował studia prawnicze i malarskie, a potem do Pragi. Wreszcie w 1891 r. uzyskał stypendium im. J. Matejki. Przez Salzburg, Innsbruck i Bazyleę dotarł do Paryża, wszędzie zaglądając do muzeów i gotyckich kościołów i rozkoszując się alpejskim krajobrazem. W Paryżu i Wyspiański i Mehoffer oblali egzamin wstępny do prestiżowej École des Beaux Arts. Póki co musieli się zadowolić innymi uczelniami: École des Arts Decoratifs i Akademią Colarossi. Jednak Józef Mehoffer nie dał za wygraną, za trzecim razem wreszcie uzyskał wejście do pracowni sławnego portrecisty Leona Bonnata. Ale też drogi przyjaciół się rozeszły, gdyż mimo pozostawania w kręgu secesyjnej dekoracyjności, każdy z nich realizował je przy pomocy innych elementów.
W 1885 r. został ogłoszony międzynarodowy konkurs na witraże do kolegiaty św. Mikołaja we Fryburgu. Spośród 47 zgłoszonych prac, główną nagrodę zdobył nieoczekiwanie młody mało znany Józef Mehoffer. Jeszcze w tym samym roku podjął pracę nad 13 kartonami, która trwała… 30 lat! Mimo, iż Mehoffer malował wiele, nie tylko znakomite portrety (m.in. Konstantego Laszczki i swojej żony Jadwigi w paradnych strojach i wytwornych wnętrzach), ale monumentalne malowidła ścienne i różne obrazy rodzajowe, które spotykały się z wysokimi ocenami, to dopiero jego nazwisko nabrało właściwego blasku z chwilą ogłoszenia werdyktu wspomnianego konkursu i nie zbladło do końca życia. Zresztą Mehoffer był rozpoznawalny w każdej dziedzinie sztuki malarskiej dzięki niesłychanej pracowitości i finezyjnemu dopracowaniu swoich dzieł. Wykonywał dekoracje teatralne, ilustrował książki, zaopatrywał je w inicjały, przerywniki, winietki (m.in. w czasopiśmie „Chimera”), nie gardził plakatem, znaczkiem pocztowym, projektami banknotów, nawet biletów.
Do Krakowa Mehoffer wrócił w 1896 r., a w 1899 r. w Swidniku (ob. Słowacja) poślubił Jadwigę Janakowską, także malarkę, poznaną już w Paryżu, nie tylko wierną małżonkę, ale też aranżerkę i modelkę licznych portretów. Rok później odbył kilkumiesięczną podróż po Włoszech. W Krakowie bez trudu znalazł zatrudnienie w swojej uczelni, niebawem (od 1900 r.) przekształconej w Akademię Sztuk Pięknych, jako docent w katedrze malarstwa dekoracyjnego; już w 1902 r. został profesorem nadzwyczajnym, wreszcie profesorem zwyczajnym (1905). Był znakomitym wykładowcą, wychowawcą wielu artystów plastyków (m.in. Adama Bunscha, Tadeusza Makowskiego, Stanisława Ignacego Witkiewicza). Miarą uznania dla jego osoby było trzykrotne powierzanie mu godności rektora ASP (1914/1915, 1917/1918 i 1932/1933). Zaznaczył też swoją obecność w dziedzinie publicystyki: w 1897 r. wydał książkę „Uwagi o sztuce i jej stosunek do natury”, potem „Sztuka w Polsce wczoraj i dzisiaj” (1924), „Witraż jako kompozycja dekoracyjna” (1939); jest autorem wielu artykułów w czasopismach o tematyce artystycznej. Przez pewien czas prowadził dzienniki (1891-1897). Udzielał się także w wielu stowarzyszeniach: był współzałożycielem Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”, członkiem Stowarzyszenia Polskich Artystów Grafików, Towarzystwa Polska Sztuka Stosowana i Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa oraz towarzystw zagranicznych.
Obok już wspomnianych, w 1901 r. przystąpił do wykonania polichromii skarbca na Wawelu, ale z powodu uwłaczającej krytyki zaniechał dalszej pracy. W 1908 r. zakupił dom z ogrodem pod Wieliczką, któremu nadał nazwę Janakówka na cześć swojej żony. Rychło Janakówka, gdzie wszystko co w niej i wokół niej było (łącznie z ogrodem), zostało zaprojektowane przez mistrza, stała się też ekskluzywnym miejscem spotkań krakowskiej bohemy. W latach 1902-1925 poświęcił się witrażom katedry wawelskiej, a od 1933 r. zapoczątkował prace dekoratorskie w kościele w Turku.
Pracowite, a przede wszystkim spokojne życie przerwała wojna. W 1939 r. wyjechał do Lwowa, skąd został przetransportowany do obozu w Asz na terenie byłej Republiki Czechosłowackiej. Szczęśliwie uwolniony dzięki wsparciu dyplomacji rządu włoskiego, w 1940 r. wrócił do Krakowa. I teraz jego dom stał się dla wielu zacnych ludzi azylem, przystanią wytchnienia na organizowanych koncertach, ale też miejscem, gdzie powstały szkice do witraży dla katedry w Przemyślu, Włocławku i kościoła w podkrakowskich Dębnikach. Już po wojnie, będąc zniewolony chorobą, dobierał próbki szkieł do witraży w kościółku w Lipnicy. Ostatnie miesiące spędził w sanatorium w Kalwarii i w szpitalu w Wadowicach, gdzie zmarł 7.07.1946 r. Spoczął w rodzinnym grobowcu na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Pozostały po Józefie Mehofferze znakomite portrety z całym bogactwem secesyjnych elementów dekoracyjnych, nierzadko z licznymi rekwizytami w tle, a przede wszystkim witraże (zwłaszcza fryburskie) i polichromie, które należą do najprzedniejszych w sztuce europejskiej.
Tekst: Władysław Sosna. Zdjęcia: Władysław Sosna i Grażyna Marzec
Odpowiedz