Archiwum

Czerwiec 2018 w cieszyńskim PTEw

Czerwcowy program naszego oddziału przewidywał trzy czwartki klubowe z prelekcjami i jedną wycieczkę.

Jan Henryk Dąbrowski (1755-1818)

W pierwszy czwartek 7 czerwca wystąpił nasz „nadworny” historyk Stefan Król z ilustrowaną obrazami prelekcją Jan Henryk Dąbrowski (1755-1818). Na wstępie stwierdził, że w Hymnie Narodowym śpiewamy „Marsz, marsz Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski…”, ale gdybyśmy zapytali śpiewających, kto to był, już nie wspominając ile dla Polski wycierpiał, odpowiedzi byłyby raczej żenujące. Wyraził swoją radość, że wśród tylu sylwetek przypominanych w PTEw może opowiedzieć o Janie Henryku Dąbrowskim w 200-lecie jego śmierci. A żył Dąbrowski w „ciekawych czasach”, gdy nad Polską zawisło widmo I rozbioru i podjęto ostatnią próbę ratowania Rzeczypospolitej, toczyły się obrady wielkiego sejmu, ogłoszono Konstytucję 3-Maja, wybuchła Insurekcja Kościuszkowska, w kolejnych dwóch rozbiorach wymazano Polskę z mapy Europy, potem nastąpiła era wojen napoleońskich i ostatecznego rozwiązania problemu Polski w traktacie wiedeńskim w 1815 r.

Jan Henryk Dąbrowski był synem pułkownika szwoleżerów saskich Jana Michała i Zofii Marii de Vorbek-Lettow. Urodził się w podbocheńskiej wiosce Pierzchowiec 2.08.1855 r. Wcześnie utracił matkę. W jedenastym roku życia został zabrany przez ojca do Górnych Łużyc celem przygotowania go do służby wojskowej. Tu rozpoczął swoją edukację w języku niemieckim, pięć lat później pod okiem ojca stawiał pierwsze kroki w służbie szwoleżerów. W 1780 r. ożenił się z Małgorzatą Henryką von Rachel, córką wyższego oficera szwoleżerów saskich. Miało to ten skutek, że mógł zamieszkać w Dreźnie, gdzie szybko awansował do stopnia rotmistrza w gwardii szwoleżerów i uzyskał gruntowną wiedzę w zakresie wojskowości. Namawiany do powrotu do kraju, wrócił dopiero po uchwałach Sejmu Wielkiego dotyczących reformy wojska i po uzyskaniu zgody elektora saskiego. Król Stanisław August Poniatowski awansował Dąbrowskiego do stopnia podpułkownika i powierzył funkcję wicebrygadiera I Wielkopolskiej Brygady Kawalerii Narodowej. W Gnieźnie doceniono jego kwalifikacje wojskowe, ale raziła odmienna obyczajowość i znaczne kłopoty językowe. Poza tym Dąbrowski wychowany był na żołnierza posłusznego rozkazom przełożonego, a nie do politykowania.

W ślad za królem przystąpił do Targowicy i stracił zaufanie wielu wpływowych osób. Rychło jednak zrewidował swoje stanowisko. Gdy po II rozbiorze Polski Tadeusz Kościuszko rozpoczął powstanie, Dąbrowski z własnej inicjatywy małym oddziałem wojska zajął Warszawę; tymczasem mieszkańcy nie znając jego pobudek postanowili oddać go pod sąd wojenny. Tylko dzięki interwencji Józefa Wybickiego uchylono oskarżenie o kolaborację z Rosjanami. Po udziale w bitwie pod Szczekocinami i obronie Warszawy Tadeusz Kościuszko awansował Dąbrowskiego do stopnia generała majora i skierował na pomoc powstańcom wielkopolskim, a przede wszystkim związania sił wojsk pruskich operujących w Wielkopolsce. Niestety Powstanie Kościuszkowskie zostało zduszone. Dąbrowski próbował ratować kadrę oficerską i pierwszy wystąpił z projektem utworzenia legionów polskich za granicą, licząc na odwzajemnienie się Francji. Dyrektoriat francuski co prawda zgodził się na utworzenie formacji polskiej, ale na terenie sprzymierzonych republik włoskich. Głównym decydentem w tej kwestii był jednak Napoleon Bonaparte. Dla niego istniały inne priorytety niż życzenia nieznanego mu generała z podupadłego państwa. Dąbrowski był potrzebny Napoleonowi po to, aby organizować kolejne oddziały wojska, użyte następnie do walk na terenie środkowych Włoch, potem w Ligurii (okolice Genui) z Austriakami, okupionych wielkimi stratami; kolejne półbrygady zostały wysłane do wykrwawiających walk na wyspę San Domingo (1802-1803). Po krótkim okresie służby w armii włoskiej Dąbrowski uczestniczył w ekspedycji Napoleona na Królestwo Obojga Sycylii. Dopiero w konflikcie z Prusami Dąbrowski skierowany do Wielkopolski w dużej mierze ułatwił Napoleonowi zdobycie Gdańska a potem Warszawy. W walkach tych Dąbrowski odniósł poważne rany. Po rekonwalescencji wziął udział w walkach pod Frydlantem a następnie na pograniczu litewsko-pruskim. Z chwilą powstania Księstwa Warszawskiego został urlopowany a jego wojsko w 1808 r. skierowane do Hiszpanii, gdzie w natarciu na Przełęcz Samosierrę także poniosło duże straty. W 1809 r. wziął udział w walkach pościgowych za wycofującą się armią austriacka i razem z księciem Józefem Poniatowskim zajął Kraków.

Grób Jana Henryka Dąbrowskiego w kościele w Winnej Górze

W czasie kampanii na Rosję, Napoleon zlecił Dąbrowskiego działania osłonowe wycofującej wielkiej armii, gdzie pod naporem przeważających sił przeciwnika poniósł duże straty pod Berezyną (21.11.1812). Po opuszczeniu Księstwa Warszawskiego przez wojska Napoleona, Dąbrowski udał się do Saksonii celem odtworzenia dywizji i zabezpieczenia lewego brzegu rzeki Elby. Wojska Napoleona w bitwie pod Lipskiem (16-19.08.1813) poniosły sromotną klęskę. Dopiero po bitwie Napoleon oddał naczelne dowództwo wojsk polskich Dąbrowskiemu z zadaniem udania się na leże zimowe pod Sedan. Gdy Napoleon abdykował (6.04.1814), dowództwo polskie nawiązało kontakt z carem Aleksandrem I, a Dąbrowski otrzymał rozkaz stawienia się w Warszawie. Awansowany do stopnia generała broni otrzymał godność senatora wojewody, rychło jednak podał się do dymisji i wycofał ze wszelkiej działalności. Wrócił do swojego majątku w Winnej Górze. W czasie wizyty w rodzinnym Pierzchowcu zachorował. Gdy wrócił, dni jego były policzone… Począwszy od 1792 r., gdy tylko wrócił do kraju przez 21 lat nie tracił wiary w możliwość odzyskania niepodległości Polski, liczył na wsparcie Napoleona, który nie szczędził mu przykrych upokorzeń i zsyłał tysiące zjednanych przez niego żołnierzy pragnących wywalczyć wolność Polski na nieoczekiwane przez nich pola bitewne na zatracenie. Wszystkie wysiłki Dąbrowskiego okazały się daremne.

* * *

Aleksander Fredro (1793-1876)

W kolejny czerwcowy czwartek 14 czerwca Stanisława Ruczko barwnie odmalowała postać Aleksandra Fredry (1793-1876). Jego życie przypadło na dwie epoki: romantyzmu i pozytywizmu. I choć obie w jakimś stopniu wywierały wpływ na jego twórczość literacką, Fredro pozostawał sobą, nie mieścił się w ramach żadnej z nich. Co więcej, zwłaszcza jego komediopisarstwo, chociaż tkwiące w obyczajowości szlacheckiej, przecież porusza wciąż aktualne przywary społeczne i wyśmiewa je. Mimo iż Fredro odszedł w krainę cieni już ponad 140 lat temu, jego sztuki obdarzone jakimś „magnetyzmem serca” sprawiają, iż choć je znamy – chętnie je słuchamy (oglądamy) jeszcze raz! „Pan Geldhab”, „Mąż i żona” „Damy i huzary”, a zwłaszcza: „Pan Jowialski” „Śluby panieńskie” i „Zemsta” zaliczone są do arcydzieł polskiej sztuki komediowej i jak dotąd nie schodzą z desek najlepszych, nie tylko polskich teatrów. Warto także przypomnieć, że w XIX w. sztuki Fredry rozpowszechnione były na Śląsku Cieszyńskim przez amatorskie zespoły Czytelni Ludowej, cieszyły się ogromnym powodzeniem i skutecznie konkurowały ze sztukami wystawianymi przez niemiecki zawodowy teatr w Cieszynie. A przecież za życia poety był czas, gdy sztuki Fredry napiętnowane zostały zarzutem ignorowania wzniosłych idei patriotycznych okresu romantyzmu, pogardy dla zrywów wolnościowych, niezauważania zasobów kulturowych sztuki ludowej. Przez 18 lat Fredro milczał, niczego nie publikował ani nie wystawiał, pisał do szuflady. Nie były to już sztuki takiego lotu, jak w latach młodości. Powstało też wówczas kilka tomów poezji, wierszy, poematów, także bajek oraz wspomnienia „Trzy po trzy” i „Zapiski starucha”.

Urodził się Fredro w Surochowie pod Jarosławiem w rozgałęzionej rodzinie ziemiańskiej. Nauki szkolne nie były jego mocną stroną; bardziej skuteczną była szkołą życia. Uczestniczył w kampanii napoleońskiej. Gdy oręż wielkiego taktyka już się stępił, pozostawiając na polach pod Beresteczkiem a potem pod Lipskiem tysięczne ofiary, Fredro wrócił do kraju gospodarząc w swoim majątku w Beńkowej Wiszni i ciesząc się atmosferą galicyjskiej stolicy Lwowa. Tylko dwa razy wyjeżdżał za granicę, do Włoch (1824) i Francji (1850-1855). Przez kilka lat był posłem do Sejmu Stanowego (1833-1842), potem Sejmu Krajowego (1861). W 1839 r. został honorowym obywatelem Lwowa, a także honorowym członkiem krakowskiej Akademii Umiejętności (1873). Był człowiekiem wewnętrznych sprzeczności, z jednej strony uczestniczył w życiu publicznym, to znów uciekał do samotności, a pod koniec życia zmorzony różnymi dolegliwościami, zobojętniał na sprawy świata, zaszył się w kręgu rodziny. Jego żoną od 1828 r. była Zofia z Jabłonowskich; miał syna Jana Aleksandra i córkę Zofię. Spoczął w rodzinnej krypcie kościoła Wniebowzięcia NMP w Rudkach koło Lwowa.

* * *

21 czerwca miała się odbyć wycieczka. Małe zainteresowanie zmusiło prezesa do jej odwołania i pogodzenia się ze wszystkimi tego konsekwencjami.
* * *

Ambroży Grabowski (1782-1868)

Ostatni czerwcowy czwartek 28 czerwca wypełnił Władysław Sosna przypomnieniem postaci Ambrożego Grabowskiego (1782-1868). Ileż to dzieci w wieku przedszkolnym czy w okresie dorastania traciło (traci) w różnych okolicznościach jednego lub oboje rodziców, w następstwie czego wystawiane były na sierocy, przeważnie ciężki los. A jednak wiele z nich w skrajnie trudnych warunkach pokonało przeciwności losu i pozostawiło po sobie godziwy ślad. Do takich właśnie należy Ambroży Grabowski. Urodził się w Kętach, jeden z dziewięcioro potomstwa Jana i Teresy z Florkiewczów. Wcześniej Ambroży utracił ojca. Niespodziewanym kolejnym nieszczęściem, jakie spadło na osieroconą rodzinę, było spalenie domu w czasie wielkiego pożaru miasta (29.06.1797). Wówczas to babcia i matka mocując się z biedą uradziły oddać Ambrożego na służbę. W tymże roku babcia odwiozła Ambrożego do Krakowa, znajdując dla niego miejsce w księgarni Antoniego Groebla. Tam miał Ambroży spędzić 20 lat.

Gdy zaczynał tu swoją „karierę”, wiedział tyle, ile mu mogła dać szkoła ludowa w Kętach. Teraz miał szeroki dostęp do książek, mógł w wolnych chwilach czytać do woli, co go tylko zainteresowało. Drogą samokształcenia zyskał szeroką wiedzę. Swoim oczytaniem zwrócił uwagę przychodzących do księgarni krakowskich luminarzy, którzy z czasem ukierunkowali zainteresowania dorastającego chłopaka, podpowiadali tytuły książek, z których mógł pogłębić swoje wiadomości z historii. A było to ważne, gdyż bystry umysł Ambrożego zapewne mógł tą wiedzę konfrontować z bieżącymi, pełnymi zawirowań wydarzeniami w Krakowie. Były to czasy porozbiorowe. Do 1809 r. Kraków pozostawał pod okupacją wojsk austriackich. Wawel został zajęty przez wojsko i zamieniany na koszary. Z katedry wawelskiej zamierzano usunąć królewskie grobowce, zrobić z niej kościół garnizonowy. Rozpoczęto rozbiórkę murów, likwidowano kościoły i inne budowle. Po ledwo czteroletnim epizodzie w granicach Księstwa Warszawskiego i wielkiej ucieczce wojsk Napoleona, Kraków nawiedziła olbrzymia powódź. W 1815 r. Kraków stał się centrum małej Rzeczypospolitej Krakowskiej, był świadkiem dwóch wielkich uroczystości pochówku ks. Józefa Poniatowskiego (1817), potem Tadeusza Kościuszki (1818). Ale rychło też dała o sobie znać kuratela „państw opiekuńczych”, ostro reagujących na wszelkie patriotyczne odruchy w związku z Powstaniem Listopadowym, potem 9-dniową rewolucją krakowską (1846), po której Kraków najzwyczajniej Austria anektowała do Galicji. Po Wiośnie Ludów (1848) nastąpiły rządy policyjne. Nieszczęścia dopełnił pożar miasta (1850) trwający 10 dni! Mimo to raz jeszcze Kraków stal się zapleczem Powstania Styczniowego pomimo obciążenia sankcjami stanu oblężenia. Wreszcie w 1864 r., po przywróceniu praw Uniwersytetowi, ogłoszono wolności dla miasta i prawo wyboru władz miejskich z pierwszym prezydentem, rektorem UJ prof. Józefem Dietlem. Rok później Galicja uzyskała status autonomii z własnym Wydziałem Krajowym i Sejmem, ale z siedzibą we Lwowie.

Co robił w tym czasie Grabowski? Po 20 latach terminowania w 1817 r. założył własną księgarnię, dalej studiował, zbierał wszelkie „starocie”, dokumentował, pisał kolejne swoje książki: „Opis historyczny Krakowa i jego okolic” (kilka wydań), „Groby królów polskich”, „Starożytności historyczne polskie”, „Ojczyste wspominki”, „Dawne zabytki Krakowa”, „Starożytnicze wiadomości o Krakowie”, „Skarbniczka archeologii naszej”. Opracował i wydał w dwóch tomach luźne notatki swojego zięcia Karola Estreichera, które stały się zbiornicą wiedzy o stosunkach panujących w Krakowie w XVIII i XIX w. Będąc na emeryturze porządkował swoje zbiory. Zmarł 3.08.1868 r. Jego grób na Cmentarzu Rakowickim Władysław Anczyc przyozdobił czterowierszem:

Spoczywaj w Bogu, starcze! Niech śpią twoje szczątki
W ziemi, z której wystrzela wieżycami Kraków.
Tyś sędziwego miasta odgrzebał pamiątki,
Jak je cenić i wielbić, Tyś uczył rodaków.


Tekst: Władysław Sosna

Odpowiedz

Możesz użyć tych znaczników HTML

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>