Archiwum

Maj 2017 w cieszyńskim PTEw

Majowy program Oddziału przewidywał wycieczkę, dwa czwartki klubowe i piąte już spotkanie z cyklu „Pochód Reformacji przez Europę”.

4 maja: otwarcie sezonu wycieczkowego PTEw 2017. Tego dnia wyczekiwaliśmy przez długie zimowe wieczory. I oczywiście pragnęliśmy, aby ten dzień był pogodny. Zeszłego roku bowiem połowę naszych wycieczek (cztery) popsuła nam deszczowa, a nawet śnieżna aura. Poza tym, gdzie jechać? Wszak to już nasza 288 wycieczka. Prawie wszystkie pobliskie kąty mamy wymiecione. A może zaglądnąć tam, gdzie już dawno nie byliśmy, albo gdzie otwarto coś nowego? Od tego mamy prezesa. On na pewno coś ciekawego wymyśli!

Prezbiterium kościoła ewangelickiego w Hażlachu

Prognozy niestety były nieciekawe. Miało być pochmurno i deszczowo. Może mimo wszystko zmieścimy się w jakiejś „dziurze” bez deszczu…?

Zatrzymaliśmy się na pierwszym postoju w Hażlachu. Wstąpiliśmy do zupełnie odnowionego filialnego kościoła naszej parafii. W 2001 r. ukończono gruntowną jego przebudowę; potem stopniowo starano się o nowy wystrój: wolnostojącą mensę, przyścienny obraz, mównicę, to wszystko w półkoliście zamkniętym prezbiterium, niewielkie organy w chórze, ławy, żyrandole, a więc wszystko, co jest potrzebne do odprawiania ewangelickiego nabożeństwa, a co można zmieścić pod wspólnym mianownikiem: proste i skromne. Wikariusz krótko opowiedział nam o współczesnym aktywnym życiu filiału. Wychodząc z kościoła zastanawiałem się, czy jednak czegoś w unowocześnianiu naszych świątyń nie zatraciliśmy…

Izba Regionalna w Kończycach Małych

Przez Kończyce Wielkie dotarliśmy do zameczku w Kończycach Małych. Pierwsze kroki skierowaliśmy do Izby Regionalnej, szczelnie wypełnionej wszelakim sprzętem potrzebnym naszym dziadkom do pracy w polu i w domu. W drugiej salce w gablotach znajdowały się książki nabożne i inne, stare banknoty, w gablotach kolekcja żelazek, moździerzy, lamp naftowych i innych drobiazgów, na ścianach obrazy o treści religijnej. Potem skorzystaliśmy z gościny Karczmy Rycerskiej. Niestety ciągłe siąpiło. Na szczęście gospodarze pozwolili nam w podcieniowym ganku usmażyć nasze kiełbaski bez obawy, że podpalimy zamek. Smakowały wybornie. Tradycji stało się zadość. Pozbieraliśmy wszystkie nasze „zabawki” i ruszyliśmy na dalszą trasę.

Smażenie kiełbasek - Kończyce Małe

Przez Pruchną, Drogomyśl, Chybie i Rudzicę dotarliśmy do Międzyrzecza. Niestety, już od 24 lat nie ma w panoramie wsi najstarszego w regionie kościoła drewnianego z 1522 r., ale chcieliśmy zobaczyć chociaż jego makietę. Nieopodal strażnicy OSP wybudowano drewnianą chatę, w której umieszczono m.in. szeroko reklamowane muzeum regionalne. Byliśmy ciekawi ekspozycji zwłaszcza po oglądnięciu izby regionalnej w Kończycach Małych. Okazało się, że ponoć nasza mailowa zapowiedź nie doszła, a przez ekspozycję przeszło jakieś tornado pozostawiając ją w zupełnym nieładzie.

Krzywa Chatka nad jeziorem zaporowym w Wapienicy

Zawiedzeni pojechaliśmy w stronę Wapienicy. Już dawno tu nie byliśmy. Mile zaskoczyły nas wyasfaltowane drogi, także do zapory, przyzwoity parking. Przestało padać, więc z ochotą wyruszyliśmy w górę zamkniętej dla ruchu drogi, delektując się rześkim leśnym powietrzem. Po niespełna pół godzinie dotarliśmy nad zaporę. Niestety na tym skończyła się nasza radość. Znajdująca się za ogrodzeniem reklamowana Krzywa Chata nad zaporą, jeszcze z powiewająca chorągwią, była zamknięta na cztery spusty. A szkoda, gdyż tylko z jej tarasu można podziwiać zaporę i taflę jeziora zewsząd otoczonego lasem. Tuż koło bramki mogliśmy skonfrontować podane na tablicy pory otwarcia z prozaiczną rzeczywistością. Grunt to reklama, a że robiąca z przybyszów nieproszonych intruzów, kto by się tym przejmował. Mają przyjechać, kiedy jest otwarte…

W sąsiednim Jaworzu zatrzymaliśmy się przy tężni. Też niespodzianka. U wylotu drogi postawiono znak „3,5 t”. Podróżujący autobusem, a więc ci mniej zamożni, a niekiedy mniej sprawni, muszą zostawić pojazd na parkingu i do tężni dojść piechotą, dla ich zdrowia! Po posiłku w gościnnej Gospodzie Zdrojowej ruszyliśmy do domu. Niebo przecierało się, przepuszczając tu i ówdzie spomiędzy chmur blade promyki słońca…

Julian Ochorowicz (1850-1917)

11 maja na naszym spotkaniu klubowym gościliśmy naszego nadwornego historyka Stefana Króla. Tematem jego wystąpienia był dr Julian Ochorowicz (1850-1917). Młody naukowiec, autor pracy „O warunkach świadomości”, prekursor telefonii, radia i telewizji, konstruktor aparatów do przenoszenia sygnałów dźwiękowych i obrazów świetlnych, w 1892 r. wrócił do kraju, gdyż uważał, że tu jest jego miejsce. Ideolog pozytywizmu, w Warszawie zachęcony przez etnografa, miłośnika zacisznej i wówczas mało znanej Wisły Bogumiła Hoffa, pierwszy raz zawitał w góralskiej wiosce w 1899 r. W ciągu kilku lat wybudował w Wiśle Centrum, wspólnie z Hoffem kilka drewnianych willi letniskowych, wreszcie w 1905 r. ukończył murowaną „Ochorowiczówkę”. W tej ostatniej prowadził badania z dziedziny parapsychologii, hipnozy i telepatii. Wyniki swoich dociekań ogłosił w szeregu pracach naukowych, m. in. takich, jak „O sugestii myślowej” (1905), czy 5-tomowym dziele „Zjawiska mediumiczne” (1913).

Aktywnie uczestniczył w życiu społecznym wioski, propagował jej walory, ściągał inteligencję i co przedniejszych twórców literatury polskiej (Bolesław Prus, Władysław Reymont, Maria Konopnicka), był współzałożycielem Towarzystwa Miłośników Wisły (1905), koła Macierzy Szkolnej Księstwa Cieszyńskiego (1909), znalazł się w gronie członków pierwszego zebrania konstytuującego Polskie Towarzystwo Turystyczne „Beskid Śląski” w Cieszynie (1910). Ostatnie lata spędził w Warszawie, obok innych prac jak „Psychologia, pedagogika, etyka. Przyczynki do usiłowań naszego odrodzenia narodowego” (1917), dopełniał swoje „Dzienniki” spisane w 110 zeszytach. Cieszący się dużym poważaniem za granicą, w kraju nie został należycie doceniony, choć w wielu dziedzinach przecierał niezbadane dotąd szlaki wiedzy o człowieku. Zmarł 1.05.1917 r., pochowany na warszawskich Powązkach.

Władysław Reymont (1867-1525)

18 maja Stanisława Ruczko naszkicowała postać literata, drugiego polskiego noblisty z zakresu literatury – Władysława Bolesława Reymonta (1867-1525). Całe jego uniwersytety skończyły się na terminowaniu w warsztacie krawieckim i uzyskaniu kwalifikacji czeladnika. Po prostu nauką szkolną nie był zainteresowany. Zresztą igła go też nie pociągała. Po wielu najprzeróżniejszych próbach znalezienia miejsca dla siebie, zrozpaczony chwycił za pióro. Zachęcony powodzeniem, w 1893 r. wrócił do Warszawy i już pióra z ręki nie wypuścił. Kontuzjowany w wypadku kolejowym utracił dawną sprawność fizyczną, ale za uzyskane odszkodowanie podreperował świecącą dotąd pustkami sakiewkę. Wiele podróżował po Europie, nawet do Stanów Zjednoczonych. Przybywał także do Wisły na zaproszenie Juliana Ochorowicza, który znalazł w pisarzu podatne medium, ale także, znając doskonale psychikę chłopa polskiego, wpłynął na kształt pisanej w tym czasie powieści „Chłopi”.

Poza reportażami i artykułami prasowymi Reymont pozostawił 17 opowiadań i powieści: „Komediantka”, „Fermenty”, „Ziemia obiecana” czy wielotomowe: epopeję „Chłopi” i reportaż historyczny „Rok 1794”. Twórczość bystrego obserwatora codzienności była wielotematyczna, bardzo zróżnicowana co do poziomu, jednak dzięki kilku wybitnym dziełom zapewniła mu trwałe miejsce w panteonie najlepszych pisarzy polskich okresu modernistycznego. Za swoje osiągnięcia w 1917 r. uzyskał nagrodę Polskiej Akademii Umiejętności, zaś w 1924 r. został laureatem nagrody im. Alfreda Nobla.

Ks. bp Władysław Volny
- prelegent

28 maja na ostatnim majowym spotkaniu gościliśmy ks. Władysława Volnego, biskupa seniora Kościoła Ewangelickiego Augsburskiego Wyznania w Republice Czeskiej. Temat jego wystąpienia w ramach kontynuowanego cyklu „Pochód Reformacji przez Europę” nosił tytuł: „Śladami Jana Husa”.

Jan Hus żył w latach 1370-1415. Był to w historii Czech okres panowania Luksemburgów, którzy przejęli po Przemyślidach tron czeski w 1310 r. Drugim, najwybitniejszym Luksemburgiem na tronie czeskim był król rzymski Karol I (1347-1378), obrany cesarzem Rzeszy Niemieckiej jako Karol IV w 1355 r. Obdarzył on Pragę wieloma przywilejami, podniósł ją do godności stolicy Rzeszy, wybudował zamek i rozpoczął wznoszenie katedry św. Wita, w 1348 r. założył w Pradze uniwersytet. W tymże roku wydał ponad głowami książąt śląskich akt włączenia Śląska do Ziem Korony Czeskiej, co później potwierdził w „Złotej Bulli” jako cesarz. W Czechach, a zwłaszcza w Pradze, wydatnie wzrosły wpływy patrycjatu niemieckiego. Pod koniec życia Karola IV doszło do wielkiej schizmy (1378-1417); była ona następstwem „niewoli babilońskiej” Kościoła w Awinionie (od 1309), przyczyniła się do wielkiego upadku autorytetu papiestwa, wzrostu anarchii, zeświecczenia hierarchii kościelnej. Wybuch wielkiej epidemii (1348-1350) pogłębił ogólny kryzys, uwydatnił dalsze podziały w społeczeństwie. Narastał także strach przed zagrożeniem ze strony Turków. Następcami Karola IV w Czechach byli synowie, przybrani bracia: Wacław IV (1378-1419) i Zygmunt (1419-1437), od 1433 r. cesarz.

Hieronim z Pragi (1378-1416)

Jan Hus w 1396 r. ukończył studia na wspomnianym uniwersytecie w Pradze, dwa lata później rozpoczął na nim wykłady, po kolejnych dwóch latach otrzymał święcenia kapłańskie, a już w 1401 r. został dziekanem fakultetu filozoficznego. W tym czasie ujawniły się pierwsze znamiona odrębności narodowych. Co światlejsi Czesi nie godzili się z dominacją i faworyzowaniem Niemców, także na uczelni. Przy poparciu króla Wacława IV i zmianie formuły głosowania, Jan Hus objął w 1409 r. urząd rektora uczelni jako pierwszy Czech. Od dłuższego już czasu Jan Hus bolał nad stanem Kościoła, własną drogą doszedł do przekonania o konieczności przeprowadzenia reform w Kościele i powrotu do zasad pierwotnego chrześcijaństwa. Umocnił się w tych przekonaniach po zapoznaniu się z dziełami angielskiego reformatora Johna Wicklefa (1330-1384) i przetłumaczeniu jego głównych dzieł. Oprócz uniwersytetu, miejscem działalności kaznodziejskiej Husa od 1402 r. stała się Kaplica Betlejemska, w której od 1391 r. Hieronim z Pragi głosił kazania w języku czeskim. Zmiana liturgii na czeską, uznanie Biblii jako jedynego źródła wiary, podawanie komunii św. pod oboma postaciami, wprowadzenie śpiewu w języku czeskim zjednało Husowi wielu zwolenników, zwłaszcza w niższych stanach, co spowodowało, że wysunął się na przywódcę frakcji czeskiej i głównego ideologa reform Kościoła. Opozycja niemiecka jednak nie ustawała. Hus posądzony o herezję, obłożony został interdyktem arcybiskupim i papieskim, w 1412 r. musiał opuścić Pragę. Chronił się w zamkach swoich zwolenników, ale z obranej drogi nie zrezygnował. Nie zaniedbując kaznodziejstwa, wolny czas poświęcił publicystyce. Powstał w tym czasie m.in. jego najważniejszy traktat „De ecclesia…” („O kościele, Wykład wiary dziesięciu przykazań bożych i pacierza” – 1413), a także inne dzieła, jak: „De orthographia bohemica”, „Księga o świętokupstwie”, „Jądro nauki chrześcijańskiej”, „Postylla”; przetłumaczył również Biblią na język czeski, wydaną pośmiertnie.

Jan Hus (1370-1415)

Poczuwający się do obowiązków strażnika Kościoła, cesarz Zygmunt zwołał do Konstancji sobór (1415), którego głównym celem było przerwanie schizmy, a przy okazji przekonanie Jana Husa do odwołania swoich nauk. Sobór okazał się wielkim zjazdem dostojników kościelnych (3 patriarchów, 29 arcybiskupów, 300 biskupów i prałatów, tyleż doktorów teologii), którzy prześcigali się w demonstrowaniu swojej zamożności i oddawaniu się rozpuście. Gdy Hus pojawił się w Konstancji podstępnie namówiony do przesłuchania przez papieża Jana XXIII, został ujęty przez straż papieską i zakuty w zawilgoconym lochu; schorowanego poddano leczeniu i umieszczono w suchej i widnej celi licząc, że wyrzeknie się herezji. Jego los był jednak z góry przesądzony. W więzieniu napisał wiele listów do swoich przyjaciół i kilka drobnych rozpraw. Po 10 tygodniach więzienia sfingowano proces oskarżycielski. 6.07.1415 Jan Hus, ogłoszony heretykiem został spalony na stosie na przedmieściu Konstancji a jego prochy wrzucono do Renu, aby zatrzeć po nim wszelki ślad. Uznano, że przez spalenie Jana Husa i jego ksiąg, problemy z jego osobą i jego naukami zostały ostatecznie rozwiązane, odesłane do niebytu. Rok później los Husa podzielił jego bliski współpracownik Hieronim z Pragi.

W kolejnej części wystąpienia ksiądz biskup w wielkim skrócie przedstawił dalsze losy husytyzmu. Wbrew przekonaniom jego sędziów, spalenie Jan Husa i jego ksiąg nie zakończyło sprawy, a wręcz przeciwnie, stało się zarzewiem nowych doniosłych i równie tragicznych następstw. W tym przypadku główną rolę mieli odegrać chłopi i biedota miejska. Począwszy od 1419 r., przez 17 lat radykalne skrzydło husytów zwane taborytami stawiało czoła pięciu podejmowanym przez Zygmunta Luksemburga krucjatom. Dzięki utalentowanym wodzom Janowi Ziżce i Prokopowi Wielkiemu, armia polowa odnosiła spektakularne zwycięstwa. Powodzenie na polach bitwy w granicach Czech ośmieliło armię polową do kontruderzeń na przeciwników na Węgrzech, na Śląsku i w Niemczech (od 1428 r.). Nie zaniedbywano przy tym prowadzenia akcji misyjnej. Umiarkowane skrzydło utrakwistyczne natomiast osiągnąwszy swoje cele (czeskie nabożeństwo, Komunia pod oboma postaciami, sekularyzacja dóbr kościelnych) nie widziało potrzeby prowadzenia wojny, wprowadzenia głębokich reform społecznych łagodzących różnice stanowe i doszło do porozumienia ze stroną katolicką i razem wystąpiło przeciw taborytom, doprowadzając w bratobójczej walce pod Lipanami (30.05.1434) do rozbicia armii polowej. Był to ostatni akt dramatycznych zmagań husytów. Pogrzebane zostały nie tylko religijne przesłanki husytów, ich wysiłki nad podniesieniem oświaty, ale również próby narodowego i społecznego wyzwolenia spod jarzma strażników ustroju feudalnego.

Pomimo prześladowań, zwłaszcza, gdy także tron czeski opanowali Habsburgowie (1526), raz po raz powstawały nowe skupiska stawiające wyżej swoje przekonania religijne nad spadające na nie udręki. Już w 1457 r. zawiązała się w środowisku taborytów grupa wyznaniowa braci czeskich, która 10 lat później przyjęła nazwę Jednoty Braci Czeskich. Jej podstawa ideowa opierała się nie na przemocy miecza, a na orężu ducha. Gdy do Czech zaczęły przenikać wieści o Reformacji luterańskiej, trafiły one na podatny grunt i znalazły nowy zastęp innowierców. Około 1580 r. doszło do porozumienia pomiędzy luteranami a braćmi czeskimi, czego owocem było opracowanie Konfesji Czeskiej wzorowanej na Konfesji Augsburskiej. Tymczasem wybuchła okrutna wojna 30-letnia (1618-1648). Oprócz ogromnych zniszczeń materialnych i strat w ludziach, już na początku pozbawiła Czechy resztek suwerenności, własnej szlachty, inteligencji, ludzi zdolnych do przywództwa. Dobrze mieli się ci, którym łatwo przychodziła zmiana wyznania. Nastąpił okres bezwzględnych rugów i prześladowań inaczej wierzących, wielkiej emigracji i poniewierki tych, którzy zostali, sprowadzani do roli niewolników bez wszelkich praw, obciążonych wyzyskiem pańszczyźnianym, zniewolonych wyznaniowo. Wszelkie bunty chłopstwa tłumione były przy pomocy wojska, a wydawane patenty łagodzące pańszczyznę pozostawały na papierze. Do wielkiej emigracji braci czeskich doszło po edykcie Ferdynanda I (1548). Część z nich osiadła na Śląsku a także w Polsce, wśród nich wielki humanista czeski Jan Amos Komensky. Na początku XVIII w. bracia czescy, z racji zamieszkania nazywani morawskimi, wywędrowali do Saksonii, poddając się opiece pietysty hrabiego Mikołaja von Zinzendorfa. Osada Herrnhut z czasem stała się silnym ośrodkiem misyjnym znanym na całym świecie.

Patenty Józefa II przyniosły tolerancję, ale tylko tolerancję wyznaniową z ograniczoną swobodą kultu, nie w kościołach a w domach modlitwy i wyłącznie dla luteran, kalwinistów i prawosławnych. Patent nie dotyczył braci czeskich, którzy mogli praktykować swoje wyznanie tylko w ramach wspomnianych Kościołów. W tymże roku (1 listopada) chwilowo zniesione zostało poddaństwo chłopów i wprowadzona zamiana pańszczyzny na oczynszowanie. Wiosna Ludów (1848) wymusiła kolejne ustępstwa, które wszakże doczekały realizacji dopiero w patentach Franciszka Józefa z 1861 r. Wśród nich znalazł się patent protestancki przynoszący swobody wyznaniowe dla kościołów Reformacji. Po I wojnie światowej na mapę Europy powróciły Polska i Czechosłowacja. Pełnię praw uzyskał Ewangelicki Kościół Czeskobraterski i nawiązujący do tradycji husyckich Czeski (Czechosłowacki) Kościół Husycki. Taki stan utrzymał się do dziś. W zakończeniu prelegent podkreślił ekumeniczne akcenty pontyfikatu Jana Pawła II i zupełnie nowe podejście do kwestii husytyzmu przez współczesny Kościół Rzymskokatolicki.

Tekst i zdjęcia z wycieczki: Władysław Sosna, zdjęcia ze spotkań: Edward Figna

Odpowiedz

Możesz użyć tych znaczników HTML

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>