Kwiecień miał tylko trzy czwartki „robocze”. Pierwszy i trzeci skupił nas na przypomnieniu wybitnych postaci, ostatni natomiast był wypełniony kolejnym odcinkiem cyklu „Pochód Reformacji przez Europę”.
6 kwietnia Stanisława Ruczko przedstawiła sylwetkę Ludwika Łazarza Zamenhofa (1859-1917), a właściwie Eliezera Lewiego Samenhofa. Urodził się i wyrastał w wielodzietnej rodzinie żydowskiej w Białymstoku. Na żądanie ojca, po ukończeniu gimnazjum w Białymstoku podjął studia medyczne, rozpoczęte w Moskwie a ukończone w Warszawie, które dopełnił specjalizacją w zakresie okulistyki w Wiedniu (1886). Miał swój gabinet w Warszawie, potem w Grodnie, ale w 1897 ponownie wrócił do Warszawy i tu już pozostał, poza licznymi wyjazdami, do końca życia.
Już jako dorastający chłopak nie potrafił zrozumieć, dlaczego w małym wówczas podlaskim miasteczku Białymstoku jego mieszkańcy nie posługują się jednym językiem. Co krok dało się słyszeć inny: litewski, białoruski, tatarski, jidisz, polski, niemiecki, urzędowy rosyjski, nie wiedzieć jaki jeszcze; co więcej, rozmówcy nie kryli się z tym, głośno podkreślali swoją inność. Mając lat 10 napisał sztukę „Wieża Babel czyli tragedia białostocka w pięciu aktach” i pilnie zaczął spisywać zasłyszane słowa próbując je sprowadzić do formuły jednego prostego języka, zrozumiałego dla wszystkich. Gdy Ludwik wyjechał na studia, ojciec wykorzystał okazję i spalił synowi wszystkie bruliony, traktując je jako młodzieńcze dziwactwa i liczył, że gdy dojrzeje po studiach i zdobędzie konkretny fach, zapomni o swoich mrzonkach poprawiania cywilizacji.
Jednak Ludwik nie zapomniał i wytrwale pracował nad kolejnymi wersjami uniwersalnego języka. Wreszcie w 1887 r. opublikował w Warszawie pracę w języku rosyjskim „Język międzynarodowy. Przedmowa i podręcznik kompletny” pod pseudonimem Doktoro Esperanto. Jeszcze w tym samym roku pojawiły się jego wersje w języku polskim, francuskim, niemieckim i angielskim. Jak zwykle w takich wypadkach, jedni z oburzeniem odnieśli się do „sztucznego języka”, inni zachwycali się jego prostotą, łatwością przyswajania i zdolnością do wyrażania wszystkich subtelności. W 1905 r. w Boulogne sur Mer (Francja) odbył się pierwszy Światowy Kongres Esperanto. Odtąd odbywały się one w różnych krajach, także pozaeuropejskich. Dokonał też dr Zamenhof wielu tłumaczeń na esperanto, wśród których znajdujemy także Stary Testament. Wystąpił również z ideami zbliżenia Żydów do wyznawców innych religii i zjednoczenia narodów, ale w przeciwieństwie do uznania dla języka przez niego stworzonego, nie znalazły one żadnego zrozumienia w świecie. Okryty światową sławą, stworzony język traktował jako własność całej ludzkości.
20 kwietnia gościliśmy ks. Adama Glajcara, proboszcza Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Częstochowie oraz prezbitera tegoż zboru, Bartosza Kapuściaka, który opracował do publikacji „Kronikę Zboru Ewangelicko-Augsburskiego w Częstochowie” autorstwa ks. Leopolda Wojaka. Bartosz Kapuściak był prelegentem podczas tego spotkania.
We wstępie prelegent krótko naszkicował historię zboru, po czym całą uwagę skupił na życiu i działalności pierwszego proboszcza parafii. Ks. Leopold Wojak (1867-1962) urodził się w Grodźcu (kaliskie), w rodzinie nauczycielskiej. Po ukończeniu kaliskiego gimnazjum udał się na studia teologiczne do Dorpatu, które ukończył z wyróżnieniem. Z propozycji pozostania na uczelni nie skorzystał. Ordynowany w Warszawie w 1891 r. został wikariuszem parafii św. Trójcy, potem pełnił obowiązki administratora w Sompolnie na Kujawach, proboszcza parafii w Brzezinach pod Łodzią, wreszcie od 1912 r. powierzono mu nowo założoną parafię ewangelicką w Częstochowie. Jemu przypadło w udziale dokończenie rozpoczętej przez ks. Edwarda Busse budowy neogotyckiego kościoła, poświęconego 8.12.1913 r. Warunki pracy miał bardzo trudne nie tylko z tego powodu, że jego opiece duszpasterskiej powierzono także okoliczne parafie i filiały (Radomsko, Zawiercie, Natalin, Czarny Las i Wieluń), ale przez sam fakt istnienia kościoła ewangelickiego w Częstochowie. Skromne dochody, zwłaszcza w czasie I wojny światowej, zmusiły go do dodatkowej pracy w charakterze nauczyciela religii i języka niemieckiego w miejscowym gimnazjum. Poważnym problemem była próba podporządkowania parafii niemieckiej zwierzchności kościelnej. Jednoznaczna postawa ks. Wojaka ten zamiar udaremniła. Od 1924 r. w miejsce poprzednich, ks. Wojak obsługiwał parafie w Myszkowie, Ogrodzieńcu, Zawierciu i Porębie. Wiele wysiłku wkładał we wzbogacenie życia parafialnego: zorganizował Koło Pań, chór kościelny, szkółkę niedzielną, koło Związku Młodzieży Ewangelickiej, przytułek do starców.
II wojna światowa zatrzymała, wręcz przekreśliła dorobek parafii; na duchownym wymuszono podział zboru na niemiecki i polski, zakaz odprawiania nabożeństw i opuszczenie siedziby kancelarii. Po zgnieceniu Powstania Warszawskiego (2.10.1944), w skromnym zastępczym mieszkaniu stworzył azyl dla wielu uciekinierów, nie tylko ewangelików, a także wielu duchownych. U niego też odbywały się tajne zebrania ocalałych duchownych ewangelickich radzących nad losem Kościoła Ewangelickiego w odrodzonej Polsce. Po uwolnieniu Częstochowy spod okupacji hitlerowskiej (16.01.1945) tam też odbyło się zebranie organizacyjne Tymczasowego Konsystorza Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego (23.01.1945). Nadszedł czas mozolnej odbudowy życia parafialnego po stratach II wojny światowej. W 1951 r. ks. Wojak doczekał 60 – lecia swojej ordynacji, ale też czasu przejścia w stan spoczynku. Do końca swoich dni cieszył się ogromnym szacunkiem ewangelickiego duchownego i zacnego Polaka.
Był też autorem unikatowej „Kroniki Zboru Ewangelicko-Augsburskiego w Częstochowie”, która ukaże się z końcem maja na pamiątkę Jubileuszu 500-lecia Reformacji i 150. rocznicy urodzin pierwszego proboszcza parafii częstochowskiej pod redakcją Bartosza Kapuściaka. Promocja książki odbędzie się podczas sesji naukowej w ratuszu „Wpływ ewangelików na życia miasta Częstochowy i okolic”. Można będzie także oglądnąć wystawę „Ewangelicy w Częstochowie” w Muzeum Częstochowskim.
27 kwietnia to kolejne, czwarte już spotkanie czwartkowe z cyklu „Pochód Reformacji przez Europę”. Wypełnił je swoim wystąpieniem ks. Jan Badura, ilustrując wykład „Śladami Marcina Lutra i Filipa Melanchtona” prezentacją wizualną kilkunastu postaci, które w rozwoju luterańskiej myśli reformacyjnej odegrały istotną rolę.
XV i XVI w. to okres rozkwitu renesansu w Europie, zapoczątkowanego już wcześniej we Włoszech. Charakteryzował się on wszechstronnym rozwojem nauki i sztuk pięknych, szczególnym zainteresowaniem kulturą antyczną i otaczającym światem, w zakresie filozofii (humanizm) wyeksponowaniem człowieka i jego zdolności umysłowych. Odkrywanie ocalałych dzieł i zauroczenie literaturą starożytną, zwłaszcza grecką, zaowocowało rozchwianiem średniowiecznej scholastyki i krytycznym stosunkiem do Kościoła. Ale wśród tych starożytności znaleziono również greckie zapisy Nowego Testamentu. Francesco Petrarka (1304-1374) skonfrontował tradycyjny autorytaryzm Kościoła z kultem tekstów oryginalnych. Z kolei Lorenzo Valla (1405-1457) w swoim studium „Badanie Nowego Testamentu” (1444) domagał się krytycznej analizy tekstów biblijnych, przeciwstawił Wulgatę (łacińskie tłumaczenie Biblii przez św. Hieronima ze Strydomu z przełomu IV i V w.) znalezionym zapisom Biblii, odrzucił autorytarną metodologię scholastyczną, utrudniającą rozumienie istotnych przesłanek Biblii. Dużą rolę odegrał ruch „Devocio moderna” (Pobożność nowożytna); jego najwybitniejszym przedstawicielem był Tomasz Haemerken (św. Tomasz a Kempis ok. 1387-1471), autor dzieła „O naśladowaniu Chrystusa”, który w oparciu o Pismo Święte głosił poglądy chrystocentryczne i zwracał uwagę na istotę łaski Bożej. Wywodzący się z tego samego kręgu Desiderius Erazmus z Rotterdamu (1467-1536), autor satyr wyśmiewających życie zakonne („Rozmowy”, „Pochwała głupoty”), był także tłumaczem bezcennego greckiego oryginału „Nowego Testamentu” (1516).
W sukurs tym wszystkim wydarzeniom przyszedł wynalazek druku przez Jana Guttenberga (ok. 1450). Licznie powstające uniwersytety, niezależnie od głoszenia nauk w wąskim gronie studentów, dzięki „czarnej sztuce” zyskały doskonałe narzędzie nie tylko w wymianie informacji pomiędzy sobą, ale przede wszystkim w udostępnianiu i rozpowszechnianiu szeroko pojętej wiedzy wśród ogarniętego renesansem społeczeństwa. W niesłychanym tempie poszerzały się również horyzonty człowieka dzięki odkryciom geograficznym choćby tylko Krzysztofa Kolumba (1492: odkrycie Ameryki) czy wyprawom Ferdynanda Magellana (1519-1522: opłynięcie świata i ostateczne potwierdzenie kulistości Ziemi). Do tego doszedł przewrót w astronomii dokonany przez Mikołaja Kopernika (1543), odbierający Ziemi nimb centrum wszechświata i sprowadzający ją do jednej z planet krążących dookoła Słońca. Wydarzenia te nie mieściły się w przeciętnych głowach, żyjących na co dzień w atmosferze strachu Europejczyków. Stali oni bezradni wobec pustoszących ludność epidemii (największa w latach 1347-1353, pochłonęła w Europie ok. 50 milionów ofiar), upadku Konstantynopola (1453) i podbojów kolejnych południowo-wschodnich połaci Europy przez Turków. Dezorientujące i gorszące schizmy kościelne (największa 1378-1417), lęki przed inkwizycjami, palenie „czarownic”, czyśćcem, ogłupianie tanią wyprzedażą sumień za odpusty, moralne zepsucie kleru z jego despotyzmem, bigoterią i korupcją wydatnie pogłębiały stan ogólnego przygnębienia i beznadziei. W umysłach światlejszych Europejczyków narastała świadomość konieczności przeprowadzenia gruntownej „reformy w głowach i członkach”.
We wstępnej części swojego wystąpienia ks. Badura zamarkował tylko stan napięcia poprzedzającego wybuch buntu i rozpalenia ognisk Reformacji, kończąc je stwierdzeniem: zanim wystąpił zdesperowany augustiański mnich, Europa była przygotowana na Reformację. Marcin Luter był tym, który zapalił lont tej pęczniejącej od stuleci beczki prochu. On nie był politykiem, nie chciał rozłamu w Kościele, natomiast chciał jego naprawy. Z historii wiemy, że losy Kościoła i zapoczątkowanej Reformacji potoczyły się swoimi torami. Na zarysowanym tle, ks. Badura odmalował wcale nie statyczny obraz rozwijającej się w Niemczech Reformacji.
31.10.1517 to symboliczna data, uznana za początek Reformacji. Wiąże się z wręcz prozaicznym wydarzeniem: augustianin, dr teologii Marcin Luter przybił na bramie wittenberskiego zamku arkusz papieru z gęsto zapisanym tekstem 95 tez: (…) „Mylą się przeto kaznodzieje odpustowi twierdząc, że przez odpust papieski człowiek staje się wolny od wszelkiej męki i zbawiony. (…) Każdy chrześcijanin, który za grzechy żałuje prawdziwie, ma i bez listu odpustowego zupełne odpuszczenie kary i winy.” Tezy rozeszły się lotem błyskawicy daleko poza małą Wittenbergę. Sam jej autor w kolejnych dysputach z determinacją bronił już nie tylko swoich tez, ale przekonania: tylko Pismo, tylko Chrystus, wszystko z łaski przez wiarę. Już wyklęty, wezwany na sejm Rzeszy do Wormacji (1521), przed obliczem zebranych dostojników oświadczył: swoich nauk „odwołać nie mogę, chyba by mi kto z Pisma Świętego dowiódł, że błądziłem. Tu stoję, inaczej nie mogę, niech mi Bóg dopomoże”! Obok innych, najważniejszymi osiągnięciami Marcina Lutra, uzbrajającymi wiernych było tłumaczenie Nowego Testamentu (1522), opracowanie Dużego i Małego Katechizmu (1529), przetłumaczenie i wydanie „Biblii” zwanej wrześniową (1534), wydanie „Postylli domowej” (1544), a także skomponowanie do własnych słów pieśni, wśród nich „Warownym grodem”, która stała się hymnem Reformacji luterańskiej.
Nieodłącznym pomocnikiem Marcina Lutra był Filip Melanchton (1497-1560), z czasem zaszczycony mianem nauczyciela Niemiec. To spod jego pióra wyszła „Confesia Augustana” odczytana na sejmie w Augsburgu (1530), jeden z podstawowych dokumentów wchodzących w skład Ksiąg Symbolicznych Kościoła Luterańskiego.
Człowiekiem, który w znacznym stopniu wzbogacił zasób ewangelickich pieśni kościelnych był ks. Paul Gerhardt (1606-1676). Jest on autorem 137 tekstów pieśni i poezji religijnych. Muzykę do nich komponowali głównie Johann Crüger (1598-1662) i Johann Georg Ebeling (1637-1676). Wiele z tych pieśni możemy odnaleźć także we współczesnych polskich śpiewnikach kościelnych.
Mistrz polifonii Johann Sebastian Bach (1685-1750) zasłużył się przetłumaczeniem przesłanek Reformacji na język muzyki. Był twórcą klasycznego chorału protestanckiego. W jego dorobku kompozytorskim znajdujemy oratoria, wśród nich m. in. dwie pasje według św. Mateusza i św. Jana, kilkadziesiąt kantat i chorałów a także organowe preludia i fugi.
Wśród autorów postylli trzeba wymienić ks. Friedricha Schleiermachera (1768-1834), twórcę nowożytnej hermeneutyki, autora 10 tomów kazań. W dobie triumfu ateistycznego Oświecenia w swoich „Mowach o religii” (1799) widział religię jako doświadczenie przeżycia i pobudzenia całkowitej zależności od Boga. W dziele „Wiara chrześcijańska” (1821) przedstawił fundamenty Kościoła Unijnego, utworzonego z Kościołów Luterańskiego i Reformowanego w 1817 r.
Przedstawicielem ortodoksji luterańskiej był Wilhelm Löhe (1808-1872); nie uznawał on Kościoła Unijnego. Swoje poglądy wyłożył w rozprawie „Trzy książki o Kościele”. Założył szkołę kształcącą misjonarzy udających się do Ameryki Północnej i Australii, zainicjował diakonacką służbę kobiet i wiele instytucji charytatywnych.
Karl Barth (1886-1968), po Janie Kalwinie najwybitniejszy teolog ewangelicko-reformowany, współtwórca tzw. teologii dialektycznej („teologia musi mieć znaczenie praktyczne i być użyteczna społecznie”), odrzucał liberalizm, chrześcijaństwo rozumiał nie tylko jako religię, a objawione Słowo całkowicie suwerennego Boga, na które ludzie muszą odpowiedzieć tak lub nie według danego im objawienia. Był inspiratorem „Deklaracji z Barmen” przeciwstawiającej się jakiejkolwiek współpracy protestantów z hitleryzmem, za co został wydalony z Rzeszy. Jest autorem znakomitego komentarza Listu do Rzymian, rozprawy „Bóg tu i teraz”, „Wprowadzenia do teologii ewangelickiej”. 5-tomowej niedokończonej „Dogmatyki kościelnej i wielu innych dzieł.
Kierunek pietystyczny i ewangelikalny reprezentował Wilhelm Busch (1897-1966), członek Kościoła Wyznającego pozostającego w opozycji do hitlerowskiego „Kościoła Narodowego”, wielokrotnie więziony, autor – obok szeregu innych – cennych rozmyślań „365 razy On”.
Do kręgu Kościoła Wyznającego należał również Martin Niemöller, starający się drogą Misji Wewnętrznej dotrzeć do zdemoralizowanego społeczeństwa, sprzeciwił się uzależnieniu Kościoła od państwa i antysemityzmowi. Więziony i skazany na śmierć w obozach koncentracyjnych, dochodził do przekonania o potrzebie służby Kościoła dla wszystkich ludów i odrzucenia różnic rasowych i ideologicznych. W poczuciu współodpowiedzialności za narodowy socjalizm złożył „Wyznanie winy” w imieniu protestantów niemieckich, uczestniczył w ruchu pacyfistycznym, wspierał ekumenizm.
Wybitnym duchownym Kościoła Wyznającego był także niemiecki Ślązak z urodzenia Dietrich Bonhöffer (1906-1945). Widział on swoje miejsce wśród członków sprzeciwiającego się współtworzonego Kościoła Wyznającego. Wzywał chrześcijan do wyzwolenia się z samozadowolenia, swobodnie pojętej taniej wiary bez jakichkolwiek zobowiązań i życia bez celu. Wśród jego publikacji największą wartość przedstawiają listy z wiezienia zawierające tezy do przyszłej odnowy Kościoła, stawiające wyżej dojrzałą wiarę zdolną do pokonania słabości i cierpienia nad religię instytucjonalną. Wierny swoim przekonaniom zginął na szubienicy na miesiąc przed zakończeniem II wojny światowej.
W zaprezentowanym szkicu Ks. Badura wybrał tylko kilka postaci z szeregu uczestników pochodu Reformacji niemieckiej i zarysował ich główne myśli mające wspólny mianownik: wszystkie one są donośnym echem stuku młotka o bramę wittenberskiego zamku. Choć zmieniają się epoki i poglądy, niezmiennie czerpią i wskazują one na otwartą wówczas przed wszystkimi Biblię, źródło wszelkiej myśli i poznania.
Tekst: Władysław Sosna, zdjęcia ze spotkań: Edward Figna
Odpowiedz