Na styczniowy program zajęć złożyły się 2 „zwyczajne” czwartki klubowe, walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze Oddziału oraz inauguracja cyklu wykładów „Pochód Reformacji przez Europę”.
Walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze odbyło się 19 stycznia. Zebranie miało typowy przebieg. Na liście gości odnotowaliśmy obecność proboszcza parafii ks. Janusza Sikory i kurator Małgorzaty Syrokosz. Prezes odczytał sprawozdanie z działalności oddziału za 2016 r. W podsumowaniu nawiązał do całej kadencji z lat 2013-2016. Zgodnie z planem w 2016 r. spotkaliśmy się 41 razy na czwartkach klubowych, których tematykę możemy prześledzić w miesięcznych relacjach w okienku PTEw. Dodatkową imprezą była zorganizowana przy wsparciu Zarządu Głównego PTEw sesja popularno-naukowa poświęcona pamięci Pawła Hulki-Laskowskiego. Do grona najaktywniejszych prelegentów w 2016 r. należeli: ks. Marek Londzin (4), Stefan Król (6), Stanisława Ruczko (11) i Władysław Sosna (13). Z zaplanowanych 9 wycieczek nie zrealizowaliśmy jednej z powodu zbyt małej liczby zgłoszeń.
W ciągu całej ósmej kadencji zrealizowaliśmy 160 spotkań klubowych, w tym 4 wieczornice, 1 sesję i 33 wycieczki, w tym 4 wielodniowe. W dalszym ciągu utrzymujemy bliską współpracę z miesięcznikiem parafialnym „Wieści Wyższobramskie”, na łamach którego pokazują się bieżące informacje o PTEw a także stały cykl „Ludzie i wydarzenia”. Comiesięczne relacje z oddziału pokazują się ponadto w okienku PTEw. Jesteśmy także zapraszani na prelekcje i wernisaże wystaw do Książnicy Cieszyńskiej.
O ile wyniki pracy zarządu na odcinku kulturalnym mogą cieszyć, o tyle statystka „osobowa” przedstawia się mniej chlubnie. W ciągu kadencji zmarło 11 osób, napływ nowych członków nie równoważy ubytków. W 2013 r. liczyliśmy 90 członków z opłaconymi składkami, w 2016 r. mieliśmy ich już tylko 74. Ma to swoje odbicie w malejącej frekwencji na spotkaniach klubowych i na wycieczkach. Dzieję się tak mimo publikowania zapowiedzi naszych imprez w okienku PTEw, w coniedzielnych ogłoszeniach parafialnych, na łamach „Wieści Wyższobramskich” i w witrynce PTEw.
Komisja Rewizyjna nie stwierdziła żadnych uchybień, gdy chodzi o gospodarkę finansową Oddziału, oceniła pozytywnie działalność zarządu i wystąpiła z wnioskiem o udzielenie absolutorium ustępującemu zarządowi. Zebrani jednogłośnie poparli wniosek Komisji.
Najtrudniejszym punktem zebrania był wybór członków, a zwłaszcza prezesa zarządu na nową kadencję. W tym celu ustępujący zarząd przygotował listę kandydatów do nowego zarządu i Komisji Rewizyjnej z prośbą o jej uzupełnienie przez zebranych. Wobec braku takich propozycji listę uznano za zamkniętą. W tym miejscu zabrał głos „stary” prezes i przypomniał, że pełni obowiązki prezesa już 28 lat i byłby najwyższy czas, aby te obowiązki przejął ktoś młodszy, sprawniejszy, bardziej dyspozycyjny. Ze swojej strony podał swoją propozycję na funkcję prezesa zaznaczając, że dopóki sił starczy będzie się udzielał w zarządzie, jeśli oczywiście zostanie wybrany. Przewodniczący zebrania podtrzymał jednak kandydaturę dotychczasowego prezesa, pozostawiając rozstrzygnięcie zebranym w tajnym głosowaniu. Po podliczeniu głosów, komisja skrutacyjna ogłosiła wyniki wyborów. Okazało się, że zebrani w stosunku głosów 3 : 1 opowiedzieli się za dalszym prezesowaniem Władysława Sosny. Ukonstytuowanie nowego zarządu odbędzie się na najbliższym zebraniu na początku lutego.
W Nowym Roku 2017, na pierwszym spotkaniu klubowym 5 stycznia Stanisława Ruczko wystąpiła ze świetnym wykładem o Melchiorze Wańkowiczu (1892-1974), najpierwszym mistrzu polskiej powieści wspomnieniowo-reportażowej. Po dość burzliwych latach młodości, okresie studiów w Krakowie (nauki polityczne, prawo), a potem w Warszawie (dokończenie prawa), zaznaczył swoją wybitną działalność publicystyczną w Towarzystwie Wydawniczym „Rój” a sam ujawnił swój talent reporterski na łamach „Kuriera Warszawskiego”. Jego pozycję umocniła książka „Na tropach smętka”, tragiczny obraz Warmii i Mazur okresu międzywojennego. Wojna swoimi drogami zaprowadziła Wańkowicza do szeregów II Korpusu gen. Władysława Andersa, gdzie stał się największym dokumentalistą bohaterskiej epopei Żołnierza Polskiego na jednym z największych pól bitewnych II wojny światowej. Jego „Bitwa pod Monte Casino” nie ma sobie równych. Nie utracił swojego oglądu na otaczające go sprawy w trakcie i po wojnie. Jeszcze raz zredagował swój „Wrzesień żagwiący”, ale też obnażył wady rodaków w zbiorze „Kundlizm”. Zraziwszy do siebie niektóre kręgi emigracji zachodniej wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie napisał wspomnienia „Zioła na kraterze”, poświęcone swoim córkom i wiernej żonie Zofii. I choć zebrał sporo materiału do trylogii „W ślady Kolumba”, pod koniec maja 1958 r. wrócił do Polski. Skalpowany przez cenzurę, cieszył się licznymi spotkaniami w całym kraju, podpisał List 34 , skazany na więzienie, pozostawał pod czujnym okiem stróżów ładu publicznego, w zebranym zbiorze „Przez cztery klimaty” i „Karafką La Fontaine’a” do końca swoich dni krzepił i dalej – jak „cukier – krzepi” swoich wiernych czytelników.
Na drugim spotkaniu czwartkowym 12 stycznia Władysław Sosna starał się odmalować sylwetkę Alfreda Burschego (1883-1942), syna ks. Ernesta Wilhelma, proboszcza zgierskiego, a przyrodniego starszego brata ks. Juliusza Burschego, późniejszego biskupa Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce. Wykształcenie prawnicze zdobywał w Warszawie, potem w Moskwie, swoje zdolności muzyczne ujawnił nie tylko jako wielkiej klasy miłośnik muzyki organowej i oratoryjnej, ale także jako znakomity pianista, absolwent Pruskiej Akademii Sztuki w Berlinie. Adwokat w Warszawie, właściciel kancelarii, radca prawny kilku instytucji i przedsiębiorstw gospodarczych, służył Konsystorzowi Kościoła Ewangelicko-Augsburskiemu w trudnych sytuacjach prawnych Kościoła, wspierał ludzi kultury i nauki potrzebujących pomocy prawnej. Jego warszawskie mieszkanie, a szczególnie wybudowana według projektu brata architekta Teodora willa w podwarszawskich Chyliczkach, otwarta dla gości, była wyrazem dobrego smaku jej właściciela, wielbiciela sztuki młodopolskiej. Bywał w wiślańskim Zaciszu brata, w Zakopanem, Krynicy i Kazimierzu nad Wisła, wszędzie oczekiwany, mile widziany, znajdujący przyjaciół.
To wszystko skończyło się nagle, brutalnie przerwane erupcją nienawiści i zła. 17.10.1939 r. trzej bracia: ks. prof. Edmund, inż. arch. Teodor i adwokat Alfred padli ofiarą aresztowania przez gestapo. Po „przesłuchaniach”, niespełna pół roku później wszyscy zostali przetransportowani do obozu zagłady w Sachsenhausen-Oranienburg. Tam, dzięki samorzutnie podjętemu ryzyku niemieckiego więźnia politycznego, było im danym spotkać się z seniorem – ks. bp. Juliuszem Burschem, trzymanym w specjalnym wewnętrznym więzieniu gestapo. Było to jedyne, pierwsze i ostatnie spotkanie. Okoliczności były jednoznaczne. O czym mówili? – to pytanie w tym miejscu niestosowne. Takie spotkania odciskają głębokie piętno we wnętrzu człowieka. Kilka tygodni później całą trójkę przewieziono do Mauthausen-Gusen. Pierwszy odszedł ks. prof. Edmund (26.07.1940). Adwokata Alfreda, znającego język niemiecki i rosyjski, umieszczono w charakterze pisarza w wydzielonym obozie dla jeńców rosyjskich. Wyrafinowane bestialstwo wobec więźniów dla człowieka, którego normą postępowania było ustanowione prawo, przekroczyło wszelkie granice wytrzymałości psychicznej i fizycznej. Reszty dokonał tyfus. Śmierć była wyzwoleniem (15.01.1942).
26 stycznia odbyła się inauguracja cyklu „Pochód Reformacji przez Europę”. Pierwszym z tej serii wystąpieniem był wykład ks. Marka Londzina „Śladami Piotra Valdo” (ok. 1140-1217, inna data 1206). Cała interesująca nas historia rozpoczęła się około 1270, względnie 1275 r. Piotr Valdo był bogatym kupcem w Lyonie. W literaturze podawane są różne wersje wydarzenia, które miały wpłynąć na jego dalsze życie. Najbardziej przekonująca jest wersja, gdy na zgromadzeniu, być może w kościele, usłyszał przypowieść o bogatym młodzieńcu szukającym życia wiecznego (Mt 19, 16-22). Wstrząśnięty treścią usłyszanej Ewangelii odniósł ją do siebie, rozdał swój majątek, rozpoczął pilnie studiować Biblię i głosić zwłaszcza ubogim i wszystkim, którzy się źle mają, radosną nowinę o zbawieniu każdego wierzącego. Głoszone Słowo, poparte szczerością postępowania powodowało, że krąg naśladowców i uczniów stale się powiększał dzięki prowadzonej misji w domach, na placach i ulicach. W krótkim czasie „heretycka sekta” zyskała epitet „ubogich z Lyonu”. Ponieważ tak potrzebna Biblia, będąca postawą wiary była wręcz niedostępna, Valdo polecił dokonanie podręcznego tłumaczenia Nowego Testamentu na język prowansalski, starając się o jak największe rozprowadzenie jego kopii. Upłynęło zaledwie kilka lat; gorliwa działalność waldensów odciągała coraz większe rzesze od Kościoła Katolickiego. Odrzucali oni władzę Kościoła i jego dogmaty, uznawali wyłącznie Pismo Święte; głosili, że wiara jest darem Boga, a jedynymi sakramentami chrzest i eucharystia udzielana pod oboma postaciami. Ich działalność misyjna opierała się na zasadzie powszechnego kapłaństwa mężczyzn i kobiet, prowadzona w miejscowym języku; bardzo dbali o szkolnictwo i opiekę nad wszystkimi potrzebującymi.
Podjęto więc środki mające ograniczyć wpływy waldensów. Już 1181 r. arcybiskup Lyonu zakazał im głoszenia kazań sprowadzając ich aktywność do działalności dobroczynnej. Odpowiedzią była jeszcze gorliwsza służba kaznodziejska. W 1184 r. papież Lucjusz III ogłosił ekskomunikę waldensów. Odtąd waldensi na każdym kroku byli ścigani i karani przez powołaną w tym celu św. inkwizycję. Chwilowo waldensom udało się schronić w alpejskich dolinach Piemontu, Sabaudii i Delfinatu, potem w ostępach górskich i w okolicznych krajach. Ale i tam dosięgały ich kolejne krucjaty, płonęły dziesiątki stosów. Do największej masakry doszło w grocie Balme-Chapelue (1488). Waldensi żywo interesowali się wszelkimi ruchami reformatorskimi; część z nich połączyła się w ruchem husyckim. Inni uznali zasady wiary głoszone przez Jana Kalwina (1532). I choć edykt nantejski (1598) przyniósł waldensom wolność wyznania, jeszcze w 1655 r. doszło do krwawej masakry, tzw. Wielkanocy Piemonckiej. I znowu mimo wydania edyktu o tolerancji przez księcia Sabaudii, jeszcze do końca XVIII w. nie ustawały represje wobec waldensów. Zmianę przyniósł dopiero akt równouprawnienia w Sabaudii wydany w 1792 i patent wolności wyznania we Włoszech w 1848 r.
W naszych czasach Ewangelicki Kościół Waldensów współtworzy Federację Kościołów Ewangelickich we Włoszech, jest członkiem Światowej Rady Kościołów i Światowego Aliansu Kościołów Reformowanych. Główną jego siedzibą jest Torre Pellice. Posiada własne szkoły, wydawnictwo, szpitale i zakłady dobroczynne.
Tekst: Władysław Sosna, zdjęcia: Edward Figna i Ewald Ruczko
Odpowiedz