Archiwum

Styczeń 2016 w cieszyńskim PTEw

Prelegent: prof. Grażyna Szewczyk

Po trzytygodniowej przerwie świątecznej, pierwszy czwartek klubowy PTEw w nowym roku 2016 odbył się 7 stycznia. Mieliśmy zaszczyt gościć prezesa Oddziału PTEw w Katowicach, prof. dr hab. Grażynę Szewczyk, która zgodziła się przypomnieć w naszym gronie osobę swojego ojca, Wilhelma Szewczyka (1916-1991), poetę, prozaika, a przede wszystkim znakomitego felietonisty, tłumacza, redaktora wielu pism, wytrawnego znawcy problemów Śląska i stosunków polsko-niemieckich, popularyzatora literatury łużyckiej. 5 stycznia minęła jego setna rocznica urodzin. Już we wstępnej rozmowie oświadczyła, że przyjedzie do Cieszyna z wielką radością, gdyż miasto i jego mieszkańców obdarza wielką sympatią zwłaszcza, że także Ojciec darzył Cieszynian, a zwłaszcza Zaolzian, dużą estymą i miał z nimi liczne kontakty.

Wokół osoby Wilhelma Szewczyka narosło wiele mitów i nieporozumień. Bywa, że widzi się tylko jego „służalcze” pióro i obecność w Sejmie PRL, natomiast zapomina, że wykluczano go z partii za „obcość klasową” i niezgodne z linią publikacje, zamknięto pismo kulturalne „Odra” i inne periodyki, wydalono z Teatru Polskiego i Polskiego Radia w Katowicach, zawieszano spektakle, zakazano druku.

Wilhelm Szewczyk (1916-1991)

Wilhelm Szewczyk urodził się w Czuchowie w rodzinie górniczej, wyrastał w cieniu kopalni „Dębieńsko” w Czerwionce. Dzięki uzyskanemu stypendium mógł kontynuować naukę w rybnickim gimnazjum. Tam gimnazjalni nauczyciele wszczepili mu zamiłowanie do literatury i historii i tam też zaliczył pierwsze próby poetyckie („Kochaj Ziemię Śląską”) i redaktorskie (pisemko „Zew Młodzieży”). Gdy w 1936 r. przeniósł się do Katowic, związał się z historykiem literatury śląskiej Pawłem Musiołem i jego „Kuźnicą”; m.in. napisał poemat „Hanys” uznawany za właściwy debiut. Sam przystąpił do redagowania pisma „Fantana” (1938). Aresztowany przez gestapo na terenie Łużyc, przymusowo wcielony do wermachtu, po wielu perypetiach udało mu się zdezerterować i schronić na terenie Generalnej Guberni.

W 1945 r., w pierwszych dniach po wkroczeniu Armii Czerwonej, stawił się Katowicach, w których już – za wyjątkiem niedługich wyjazdów zagranicę – mieszkał i pracował do końca życia. Rozpoczął wówczas pracę w Polskim Radiu i jako publicysta katowickich dzienników. 20 lipca 1945 założył pismo literacko-społeczne „Odra”. Rok później ogłosił esej „Śląski trud literacki. Pisarze śląscy XIX i XX wieku”, a potem kolejny esej monograficzny o literatce serbołużyckiej Minie Witkojc. Objęty nadzorem, nie zaprzestał działalności, obok innych wydał kolejne eseje „13 portretów śląskich” i reportaż historyczny „Skarb Donnersmarcków”, „O Śląsku i Ślązakach” (wspólnie z Włodzimierzem Janiurkiem), szereg albumów, a także „Antologię poezji łużyckiej”, przekład dramatu Gerharda Hauptmana „Tkacze” i spopularyzowaną przez film powieść „Ptaki ptakom”. Przede wszystkim celował jednak w licznych, pełnych refleksji felietonach ze swoich podróży po krajach „demokracji ludowej” a także Skandynawii. W 1962 r. rozpoczął redagowanie pisma społeczno-kulturalnego „Poglądy”, którego łamy udostępniał także spalonym na Zaolziu twórcom i publicystom polskim. Pod koniec swojej działalności cieszył się wielką popularnością autora pogadanek telewizyjnych „Z dymkiem cygara”. Ostatnim jego tłumaczeniem była powieść niemieckiego pisarza śląskiego Horsta Bienka „Brzozy i wielkie piece”. Zmarł 8 czerwca 1991, pochowany obok żony Emilii z domu Kawka na cmentarzu ewangelickim w Katowicach.

Ponad wszelką wątpliwość był wielkim miłośnikiem Śląska, jego niezrównanym znawcą i piewcą.

Prelegent: ks. Marcin Brzóska

Ks. abp Nathan Söderblom (1866-1931)

14 stycznia gościliśmy ks. Marcina Brzóskę ze Świętochłowic. Tematem jego wystąpienia był ks. abp Lars Olof Jonathan Söderblom (1866-1931) w 150-lecie jego urodzin. Na wstępie ks. Brzóska z pewnym żalem stwierdził, że ta pierwszoplanowa postać w historii współczesnego protestantyzmu jest w Polsce prawie nieznana, a literatura o nim bardziej niż skąpa. To przecież dzięki niemu doszło w 1926 r. do zwołania Powszechnej Konferencji Chrześcijańskiej w Sprawach Życia i Pracy, w której uczestniczyło 600 delegatów ponad 90 wyznań z 37 narodów. Jej owocem była Światowa Konferencja Wiary i Porządku w Lozannie (1927); dwa lata później powołano do życia Ekumeniczną Radę Praktycznego Chrześcijaństwa skupiającą wszystkie Kościoły Protestanckie. Na następnej konferencji w Chexbres (1930) powołana została Ekumeniczna Rada Chrześcijaństwa Społecznego i Instytut Naukowy Badań Społecznych, których zadaniem jest poszukiwanie odpowiedzi, w jaki sposób stosować Ewangelię we wszystkich dziedzinach życia. W uznaniu dla ekumenicznych wysiłków na rzecz jedności Kościoła w duchu ewangelicznej miłości, w 1930 r. arcybiskup otrzymał pierwszą w dziejach nagrodę pokojową Alfreda Nobla. Trzeba także przypomnieć, że w porozumieniu z ks. bp. Juliuszem Burschem, arcybiskup zwołał do Uppsali naradę przedstawicieli Kościołów Ewangelickich działających w granicach odrodzonej Rzeczypospolitej, by nakłonić ich do porozumienia w istotnych dla protestantyzmu w Polsce sprawach. Efektem narady był głośny Zjazd Wileński w 1926 r., zapoczątkowujący wieloletnie rozmowy zmierzające m.in. do uregulowania ustroju i stosunków Państwa do Kościołów protestanckich.

Arcybiskup, wykładowca uniwersytecki, badacz, publicysta a przede wszystkim teolog i człowiek głębokiej wiary, pozostawił niezliczoną ilość korespondencji, artykułów, a także szereg rozpraw, takich jak: „Teologia naturalna i ogólna historia religii”, „Kompendium historii religii”, „Geneza wiary w Boga”, „Religie świata”, „Zjednoczenie chrześcijaństwa”.

Walne zebranie sprawozdawcze

21 stycznia odbyło się walne zebranie sprawozdawcze. Prezes Władysław Sosna odczytał obszerne sprawozdanie zakończone podsumowaniem trzeciego roku VIII kadencji zarządu. W 2015 r. zarząd przeprowadził prócz walnego zebrania 39 czwartków klubowych z prelekcjami, na których wystąpiło 15 prelegentów, z czego dwoje (Stanisława Ruczko i Władysław Sosna) wygłosiło 21 prelekcji. Pozostałe nieświąteczne czwartki wypełniło 8 wycieczek krajoznawczo-wypoczynkowych, w tym jedną 3-dniową do Bratysławy. Zarówno tematyka czwartków, jak i relacje z wycieczek podawane były w miesięcznych sprawozdaniach na stronie PTEw. Na łamach parafialnego miesięcznika „Wieści Wyższobramskie” publikowane są kolejne odcinku cyklu „Ludzie i wydarzenia” i zapowiedzi z planu pracy na dany miesiąc.

Gościliśmy u siebie skromną delegację Oddziału PTEw z Żor, byliśmy także gospodarzami kolejnej jesiennej narady zarządów Oddziałów PTEw (Bielsko-Biała, Cieszyn, Jaworze, Ustroń). Wspomnieć także trzeba zorganizowaną na „naszym terenie” przez Zarząd Główny promocję książki „Barwy luteranizmu na Śląsku Cieszyńskim” Władysława Sosny. Od wielu lat obserwujemy tendencję spadkową liczby członków. Pod koniec 2015 r. zeszliśmy z liczbą członków poniżej stu osób (94, z tego 12 osób ze względu na podeszły wiek lub stan zdrowia, a wcześniej aktywnych co najmniej przez 10 lat, zwolnionych jest z opłacania składek). Sprawy finansowe przedstawia osobne sprawozdanie skarbnika. Sprawozdanie Komisji Rewizyjnej zakończyło się wnioskiem o zatwierdzenie rozliczeń finansowych i udzielenie absolutorium zarządowi za rok 2015, przegłosowane jednogłośnie.

W zakończeniu prezes podziękował wszystkim członkom zarządu, zwłaszcza skarbnikom; tylko dzięki ich kwalifikacjom zawodowym i sumienności Oddział zawdzięcza prawidłowe prowadzenie całej rachunkowości. Z żalem jednak zaznaczył, że w przypadku rozliczeń dotacji (np. miejskich) biurokracja osiągnęła niewyobrażalne rozmiary, a organizacje pozarządowe nie mające charakteru handlowo-produkcyjnego traktowane są jak wielkie przedsiębiorstwa.

Prelegent: Stefan Król

28 stycznia, w 75. rocznicę wydarzenia, Stefan Król przypomniał jeden z dramatycznych epizodów II wojny światowej: pierwszy zrzut cichociemnych na terytorium okupowanej Polski.

15.02.1941 (wg innych autorów 14.02.) około 18.00 wystartował z brytyjskiego lotniska dwusilnikowy samolot Whitley z 1419 eskadry specjalnego przeznaczenia z angielską załogą pod dowództwem kpt. F. Keasta. Na pokładzie samolotu znajdowało się trzech skoczków spadochronowych z formacji cichociemnych (kpt. Stanisław Krzymowski – „Kostka”, rtm. Józef Zabielski – „Żbik” i kurier rządu londyńskiego Czesław Raczkowski – „Kmieć”), którzy mieli zostać zrzuceni w rejonie Włoszczowej pomiędzy Częstochową a Kielcami. Około północy samolot znalazł się nad terytorium okupowanej Polski. Nie wiemy, czy to był błąd nawigatora czy inny przypadek losu, samolot zszedł z wyznaczonego kursu i znalazł się nad Cieszynem. Wkrótce potem nasi skoczkowie usłyszeli komendę: „go”. Samolot mimo ostrzeliwań szczęśliwie dotarł do bazy po niespełna 12 godzinach (bez kwadransa) lotu wysłużonego samolotu na ostatnich litrach paliwa, pokonawszy ok. 3000 km. Skoczkowie tymczasem wylądowali w dolinie rzeczki Knajki z zamarzniętymi stawami po bokach. „Żbik” doznał poważnej kontuzji nogi przy lądowaniu na załamującej się tafli lodu. Nikt tu na nich nie czekał, żadnych umówionych sygnałów skoczkowie nie dostrzegli, oprócz ujadania psów z pobliskich zabudowań Po zabezpieczeniu spadochronów i bagażu, Kostek i Kmieć udali się do widocznych na wzgórzu zabudowań wioski na rozpoznanie. Udało im się dowiedzieć, że są na Śląsku Cieszyńskim koło Skoczowa, a więc na terytorium włączonym do rzeszy. Należało czym prędzej zniknąć.

Kpt. Stanisław Krzymowski (cichociemny)

Rtm. Józef Zabielski (cichociemny)

Jak wynika z jednej z relacji, Kmieć wyruszył do Krakowa na własną rękę, natomiast Kostek i Żbik skorzystali z pomocy działaczy ZWZ, zostali wyprowadzeni z rejonu zrzutowego, ukryci a następnie przerzuceni przez graniczne punkty kontaktowe do Krakowa. Według innej relacji, Kostek i Kmieć jeszcze tej nocy dotarli pociągiem do Bielska a stamtąd do Krakowa, natomiast Żbik spędził noc w hotelu, wymknął się z sieci szpiclów poszukujących bandytów i mimo urazu udało mu się przekroczyć granicę Generalnej Guberni.

Był to pierwszy eksperymentalny lot, który potwierdził możliwość kontaktu dowództwa Polskich Sił Zbrojnych z komendą AK w kraju. Niemniej stało się jasne, że na tak dalekie, pełne niebezpieczeństw trasy przelotu nad całą Rzeszą, muszą być użyte samoloty szybsze i o większym zasięgu. Przeorganizowaniu i usprawnieniu musiała także ulec sieć punktów zrzutowych. Kolejne loty podjęto dopiero jesienią 1941 r. i trwały do 27 grudnia 1944 r. W sumie lotnictwo wykonało 858 lotów do Polski, początkowo z baz z Wielkiej Brytanii, później z baz rozlokowanych na terenie Włoch. 489 lotów zakończyło się pomyślnie; utracono niestety 70 maszyn i 59 załóg polskich, angielskich i południowo-afrykańskich. Zrzucono łącznie 345 skoczków spośród 579 zakwalifikowanych do zrzutów, 4153 zasobników, 2991 paczek i 58 bagażników. Cała akcja miała charakter na wskroś tajny na wszystkich odcinkach, a kandydaci na cichociemnych przechodzili wyrafinowane szkolenie i ćwiczenia także w zakresie umiejętności, których efekty w warunkach pokojowych byłyby ścigane i karane. Do formacji cichociemnych dostawali się najlepsi z najlepszych. W nierównej walce, w czasie lądowania lub na skutek ostrzeliwania samolotu zginęło 101 cichociemnych.

Wielką rolę zwłaszcza w akcji przejmowania skoczków i opieki nad nimi w pierwszej fazie po wylądowania pełniły kobiety pozostające w służbie ZWZ-AK. Nazywano je „ciotkami”. Funkcję takiej „ciotki” odegrała dzięgielowska diakonisa Anna Szalbót – „Rachela”, pozostająca w służbie Batalionów Chłopskich pod dowództwem Wojciecha Jekiełka – „Żmiji”. To jej powierzono odnalezienie i przekazanie we właściwe ręce ukrytego przez skoczków „bagażu”, w którym znajdowała się również poczta z ważnymi dla ruchu oporu materiałami i pokaźna suma pieniędzy. Jej niesłychanej odwadze i sprytowi należy zawdzięczać, że zrzucony „bagaż” nie dostał się w ręce służb okupanta, które wcale nie próżnowały i przez szereg dni intensywnie przeczesywały teren w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów po cichociemnych, siejąc terror wśród podejrzanych mieszkańców Dębowca.

Stefan Król przestawił wyżej opisany epizod na szerszym tle, od momentu powołania jednostki cichociemnych do zakończenia całej akcji w grudniu 1944 r. W końcowym fragmencie wystąpienia przypomniał kilku cieszyńskich cichociemnych (Adolf Pilch z Wisły, Gustaw Heczko z Jaworzynki, Zbigniew Wilczkiewicz z Bielska), a także członków załóg eskadry specjalnej (pilot Jan Cholewa z Ustronia, pilot Jan Kalfas z Grodźca, radiooperator Ludwik Wantulok z Trzyńca, mechanik pokładowy Jerzy Drong z Gródka).

Tekst: Władysław Sosna, zdjęcia ze spotkań: Edward Figna

Odpowiedz

Możesz użyć tych znaczników HTML

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>