Archiwum

Kwiecień 2015 w cieszyńskim PTEw

Ks. Zygmunt Michelis (1890-1977)

Trzy pierwsze czwartki kwietnia wypełniły kolejne spotkania klubowe.

Na pierwszym z nich (9 kwietnia) ks. Dariusz Madzia przedstawił postać ks. Zygmunta Michelisa (1890-1977). Temat okazał się trudny, gdyż ks. Michelisa był postacią nie tyle zasłużoną, co także kontrowersyjną. Ks. Madzia dołożył wielu starań, aby wykorzystać dostępną na ten temat literaturę i zobrazować przeciwstawne sobie opinie. Z jednej strony bowiem z szacunkiem należy odnieść się do przeszło 40-letniej służby w zborze warszawskim i podniesionej przez ks. Ryszarda Trenklera zalety ks. Michelisa, iż proboszcza cechowała „wspaniała erudycja i niepowtarzalny dar kaznodziejski”, a także do redagowania przez szereg lat „Zwiastuna Ewangelicznego” i jego udziału w wielu ważnych dla Kościoła wydarzeniach. Z drugiej strony istotnie trzeba zapytać, jak daleko można się było posunąć w kolaboracji z rządem PRL-u, by nie doprowadzić do ubezwłasnowolnienia Kościoła i jak szeroko należało rozumieć ekumenizm, by nie naruszyć istotnych dla własnego Kościoła zasad wiary. Wystąpienie ks. Madzi zilustrowało zarazem, jak trudna była sytuacja Kościoła Ewangelickiego w PRL, dziś dla wielu nieznana i niezrozumiała.

Na drugim czwartku (16 kwietnia) Anna Rusnok, pracownica Książnicy Cieszyńskiej przedstawiła postać Jakuba Gallacza, żyjącego w latach 1665-1725. Był to gazda z podcieszyńskiego Dolnego Żukowa (dziś w RCz), chłop, który znał kilka języków i miał czelność, mimo upokorzeń, orędować w sprawie budowy kościoła łaski w Cieszynie, zbierać środki na jego budowę, udawać się z petycjami i memoriałami zarówno do cesarza, jak i na obrady cesarsko-królewskiej komisji pracującej nad dokumentami wykonawczymi „aktu łaski cesarskiej” do Wrocławia. On także był fundatorem katechizmów i „ślabikarzy” dla uczniów szkoły ewangelickiej w Cieszynie, prawdopodobnie skasowanych zanim dotarły do adresatów. Spod jego pióra wyszły dwie pieśni związane z powstaniem kościoła Jezusowego w Cieszynie, a także pamiętnik. Takich to chłopów miała na przełomie XVII i XVIII w. Ziemia Cieszyńska!

Jan Szuścik (1879-1940)

Trzecią postać nauczyciela Jana Szuścika (1879-1940) omówił (23 kwietnia) Stefan Król, pracownik Biblioteki Pedagogicznej. Szuścik pochodził z wielodzietnej rodziny chłopskiej z podcieszyńskich Gułdów. Mimo wykształcenia w niemieckim seminarium nauczycielskim, gdyż tylko takie w Cieszynie wówczas istniało, pozostał wierny polskim tradycjom wyniesionym z domu zarówno jako nauczyciel, jak i ofiarny działacz społeczny Macierzy Szkolnej. Wciągnięty w tryby I wojny światowej, także w niewoli rosyjskiej nie zapomniał kim jest. Gdy wrócił, w 1919 r. został członkiem Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego z ramienia PSL, w wyniku wyborów w 1922 r. został posłem do Sejmu Śląskiego I kadencji, a od 1929 r. był członkiem Rady Gminnej Cieszyna. Jemu powierzono w 1922 r. kierownictwo Zakładu Wychowawczego dla chłopców w Cieszynie. Jego wielką zasługą było podniesienie placówki do wzorcowej w województwie, ale także to, że poprzez pracę i wyuczenie wychowanków zawodu zapewnił im samodzielny byt i przystosował do funkcjonowania w społeczeństwie.

Stefan Król

W dalszym ciągu też powiększał Szuścik swój dorobek publicystyczny i literacki jako autor artykułów przesyłanych do miejscowej prasy, sztuk pisanych dla teatrów amatorskich, a także pamiętników wydanych pośmiertnie w 2011 r. Gdy wrócił po kampanii wrześniowej w 1939 r., stał się ofiarą gestapo, został osadzony w więzieniu w Cieszynie i wkrótce wywieziony do obozu Oranienburg-Sachsenhausen, skąd już nie powrócił. Zginął w 1940 r. powiększając listę Ofiar wojny Synów Ziemi Cieszyńskiej.

Na Przełęczy Kocierskiej

Na 30 kwietnia mieliśmy w planie otwarcie sezonu wycieczkowego. Wiąże się ono zawsze z wieloma pytajnikami. Planować sobie możemy, ale o wykonaniu decyduje Bóg. W miarę zbliżania się terminu wyjazdu zaczęły się pojawiać różne przeszkody łącznie z wykreśleniem głównego punktu wycieczki w Węgierskiej Górce. W tej sytuacji postanowiłem zamienić programy dwóch wycieczek, szybko sprawdziłem kalkulację, czy starczy nam pieniążków na nieco dłuższą trasę. Wszystkie pozostałe warunki okazały się nawet korzystniejsze. Mamy komplet, prognoza optymistyczna, jedziemy.

Jeleśnia - część grupy

Pierwszy etap prowadził północnym progiem Beskidu Śląskiego z Cieszyna do Bielska-Białej, i dalej na wschód wzdłuż Beskidu Małego aż do przedmieść Andrychowa, a stąd na południe na Przełęcz Kocierską. Tu opiekaliśmy tradycyjne kiełbaski na rożnie, popijali kawę i herbatę w sympatycznej nowej karczmie w ośrodku wypoczynkowym, gdyż mimo słonka wiało chłodem. Los jednak sprawił, że zamiast na dalszą trasę, musieliśmy zjechać do Wadowic. Straciliśmy kilka godzin, ale szczęśliwie mogliśmy pojechać dalej trasą zastępczą. Wzdłuż rzeki Skawy i ciągle jeszcze trwającej budowy zapory wodnej dojechaliśmy do Suchej. Niestety o dojeździe do Zawoi nie było już mowy. Wzdłuż linii kolejowej przez Lachowice i Hucisko dojechaliśmy do Jeleśni, po drodze podziwiając co wyższe szczyty Beskidu Żywieckiego: Jałowca, imponującego masywu Pilska i jeszcze ośnieżonej Babiej Góry. W Jeleśni posililiśmy się w starej karczmie. Stąd przez Żywiec i Bielsko-Białą wróciliśmy do Cieszyna. Cóż, nieprzewidzianie i na tej trasie odpadł nam główny punkt programu w Zawoi. Natomiast mogliśmy się cieszyć pięknymi wiosennymi, pełnej świeżej zieleni widokami naszych gór. I nie wiem po raz który doceniliśmy podróż mniejszym autobusikiem, gdyż inaczej zaplanowanej trasy wobec ograniczeń tonażowych byśmy nie przejechali.

Tekst: Władysław Sosna, zdjęcia: Edward Figna, W. Sosna i Piotr Barton

Odpowiedz

Możesz użyć tych znaczników HTML

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>