Archiwum

Styczeń 2014 w cieszyńskim Oddziale PTEw

Ułożenie dat względem dni tygodnia sprawiło, że w styczniu było do dyspozycji aż pięć czwartków.

Już 2 stycznia Stanisława Ruczko zainaugurowała nowy rok spotkań klubowych PTEw, przypominając prawie zupełnie zapomnianego młodszego i przedwcześnie zmarłego brata wielkiego poety Leopolda Staffa – Ludwika Marię w jego 100-lecie śmierci. Zanim zdołał rozwinąć swój talent, zgasł w Zakopanem, gdzie w nadziei poratowania zdrowia spędził ostatnie swoje dni. W „Przeczuciu pożegnania” zapisał:

Pójdę, skąd się nie wraca. Dziś. Wiem: dziś przed świtem.
(…)
Słońce się dziś tak ze mną serdecznie żegnało,
Jak z tymi, co na wieki mają zamknąć oczy.

Bogusz Zygmunt Stęczyński

9 stycznia Władysław Sosna przedstawił równie zapomnianą postać Bogusza Zygmunta Stęczyńskiego (w 200-lecie urodzin), wielkiego wagabundy, rysownika i dokumentalisty folkloru. Jego uniwersytety skończyły się co najwyżej na gimnazjum i przyuczeniu u mistrza malarskiego. Bolał nad tym, że tak wielu podróżuje i szuka ciekawostek na świecie, nie znając zupełnie wartości i piękna ojczystej ziemi. Sam przez 23 lata o głodzie i chłodzie przemierzał piechotą poszczególne fragmenty ówczesnej Galicji i Węgier, nie stronił od wędrówek górskich, zwłaszcza w Tatrach, przemierzył Śląsk. Wszędzie szkicował, wykonał ponad 4000 szkiców, w tym 1500 akwarelek, a że miał talent łatwego nawiązywania kontaktów z prostymi ludźmi, zapisał setki pieśni, bajd, legend, obyczajów, których treści innym raczej nie zdradzano. Wszystko to zamierzał wydać w kilkudziesięciotomowym cyklu. Wyszedł drukiem zaledwie jeden. Rysunki uznano za nazbyt amatorskie, opisy – wierszem, za mizerne rymowanki. Zmarł w nędzy.

To prawda, że rysunki nie dorównywały akademickim plenerom, pisane w dużej części wierszem krajobrazowe liryki nie wytrzymywały konkurencji mistrzowskich piór czołowych romantyków. Dopiero po II wojnie zostało wydanych kilka jego prac, a etnografowie odkryli u Stęczyńskiego całe pokłady niezauważonych przez zawodowych folklorystów zapisów, krajoznawcy stwierdzili, że szkice Stęczyńskiego są częstokroć pierwszymi utrwalonymi na papierze lub płycie rytami wizerunku danej okolicy lub obiektu, przedstawionymi niezwykle wiernie. Bez wątpienia Stęczyński był pierwszym wytrawnym polskim turystą i krajoznawcą.

23 stycznia, nieomalże co do dnia, w 150-lecie śmierci ks. Jana Jerzego Lumnitzera pochyliliśmy się nad jego postacią. Mimo, iż nie udało się zdobyć stosownego prelegenta, prezes Oddziału nie chciał zrezygnować z przypomnienia jego sylwetki związanej przez 9 lat z Cieszynem (1815-1824). Ks. Lumnitzer należy chyba do nielicznych superintendentów morawsko-śląskich XIX w., o którym wiemy tak mało, a to co tu i ówdzie lakonicznie zapisano, jest obarczone wieloma nieścisłościami. Urodził się Spiskiej Nowej Wsi, kształcił się w Lewoczy, Kieżmaroku, Debreczynie i Lipsku, potem dzielił los nauczyciela domowego między Wiedniem a… Gdańskiem, wreszcie został nauczycielem w słynnym Liceum Ewangelickim w Kieżmaroku, skąd w 1815 r. przybył do Cieszyna pełniąc obowiązki nauczyciela, rektora Gimnazjum Ewangelickiego i kaznodziei niemieckiego. Stąd przeniósł się na stanowisko proboszcza parafii ewangelicko-augsburskiej w Brnie, w 1830 r. obrany superintendentem diecezji morawsko śląskiej trwał na tym stanowisku przez 33 lata. To wszystko można powiedzieć w ciągu 5 minut. Nie pozostało nic innego jak sięgnąć do tła historycznego i próbować przypomnieć te wydarzenia, w które ks. Limnitzer był z pewnością w mniejszym lub większym stopniu zaangażowany.

Gdy przybył do Cieszyna, był to czas, gdy ewangelicka Szkoła Łacińska została podniesiona do godności Gimnazjum Teologicznego, by mogła przygotować uczniów do studiów teologicznych i wzmocnić ilościowo kadrę przyszłych duchownych, których tragicznie brakowało. Gimnazjum bowiem, po wypędzeniu pięciu najbardziej oddanych pracowników zboru i szkoły (1730) przez kilkadziesiąt lat borykało się między innymi z niestabilnością kadry. Ks. Lumnitzer przerwał ten okres stagnacji i – jak potwierdza lakoniczna wzmianka – podniósł poziom nauczania. Po ogłoszeniu patentu tolerancyjnego w 1781 r., ku przerażeniu nie tylko dworu wiedeńskiego, o prawo założenia własnego zboru upomniało się ponad sto ośrodków, a na samym Śląsku Cieszyńskim aż 11. Już jako superintendent zapewne uczestniczył ks. Lumnitzer w niejednej uroczystości ukończenia budowy domu modlitwy (jeszcze nie kościoła), ale też na jego barki spadła troska obsadzenia nowej placówki duchownym. Zabiegał także aby w miejscu domu modlitwy w Brnie powstał kościół, ale ukończenia budowy już nie dożył. Na fali wydarzeń Wiosny Ludów i pojawienia się efemerydy dalszych wolności, także wyznaniowych, przewodniczył zgromadzeniu superintendentów i mężów zaufania (1849) celem przygotowania ustawy prezbiterialno-synodalnej oraz podstawy prawa wewnętrznego Kościoła opartego na zasadach równoprawności i wewnętrznej autonomii. Niestety na realizację postulatów było trzeba poczekać dalszych 12 lat, do czasu ogłoszenia patentu wyznaniowego (1861). Na podstawie tegoż patentu, ks. Lumnitzer w 1863 r. został pierwszym superintendentem w pełni autonomicznym Kościele Ewangelickim, z własnymi obieralnymi władzami na wszystkich szczeblach, z przyzwoleniem przebudowy domów modlitwy na kościoły i odbywania publicznych nabożeństw. Było to ogromne osiągnięcie, w którym ks. Lumnitzer jako superintendent z pewnością nie stał z boku. Nie oznaczało to, że Kościół Ewangelicki uzyskał wszystko, czego chciał. Wiele zapisów pozostało na papierze, istniała obawa poważnych ograniczeń wynikających z ponownie uznanego przez Austrię konkordatu, który dla innowierców nie był tak „łaskawy” jak cesarskie edykty.

Ks. Leopold Jan Szersznik

30 stycznia Stefan Król przypomniał postać ks. Leopolda Jana Szersznika w 200-lecie jego śmierci), jezuity, najwybitniejszego przedstawiciela cieszyńskiego oświecenia, który po rozwiązaniu zakonu 37 lat swojego życia spędził w rodzinnym Cieszynie. Już na początku spotkało go, jak większość mieszkańców Cieszyna, wielkie nieszczęście: olbrzymi pożar miasta zamienił zabudowania przeważnie drewnianego miasta w wielką kupę popiołu. Szersznik wydatnie zabiegał o odbudowę miasta, wśród wielu przyczynił się wybudowania nowego budynku Gimnazjum Katolickiego, a w dawnych jego pomieszczeniach gromadził z własnych środków wszelkiego rodzaju okazy przyrody w postaci zielników, zbiorów owadów, ptactwa i drobnej zwierzyny a także skamielin i minerałów oraz pokaźną bibliotekę (ponad 10.000 woluminów). Z czasem był założycielem pierwszego w Cieszynie i w obecnych granicach Polski Muzeum (1802). Wśród wielu publikacji pisanych w języku niemieckim, do jednych z najcenniejszych należy także pierwszy słownik biograficzny „Wiadomości od ludzi piszących i artystów działających w Księstwie Cieszyńskim” (1810). Warto zwrócić uwagę, że wśród ponad 100 biogramów znajdujemy w nim ponad 20 postaci ewangelickich, od księży Jerzego Trzanowskiego, Jana Muthmana, na jemu współczesnych Traugocie Bartelmusie i Janie Kłapsi skończywszy.

„Środkowy” czwartek 16 stycznia wypełniło walne zebranie sprawozdawcze Oddziału. Wśród efektów pracy w 2013 r. należy wymienić 40 spotkań klubowych (w tym jedną sesję) z 41 prelekcjami, których tematyka była na bieżąco prezentowana w witrynce PTEw. Wśród najważniejszych wymieńmy: 450-wydania Biblii Brzeskiej (sesja wspólnie z Książnicą Cieszyńską), 150-lecie powstania „Zwiastuna Ewangelicznego”, 75-lecie chwilowego odzyskania Zaolzia i to bez jakichkolwiek szowinistycznych hec i parad mających na celu zadrażnienie stosunków polsko-czeskich. Wśród sylwetek przypomniane były postacie tej miary, co ks. Józef Londzin, ks. sup. Jozef Miloslaw Hurban, ks. August Herman Francke, Sören Aabye Kierkegaard, ks. sup. Michał Jastrzębski, Jan Matejko, Adam Asnyk, Tadeusz Reger, ks. Józef Folwartschny oraz 26 innych. Prelekcje wygłosiło łącznie 16 osób, z tego dwie osoby łącznie 23 (Stanislawa Ruczko i Władysław Sosna). Dziewięć pozostałych czwartków wypełniły wycieczki (jedna dwudniowa) w granicach Polski, Czech i Słowacji. Kilkunastu członków oddziału uczestniczyło w spotkaniach wspomnieniowych bratnich oddziałów w Jaworzu i Ustroniu, przedstawiciele zarządu brali udział w jesiennym spotkaniu roboczym oddziałów PTEw w Jaworzu i byli organizatorem takiegoż spotkania w Cieszynie na wiosnę.

W dalszym ciągu kontynuowany jest cykl „Ludzie i wydarzenia” na łamach „Wieści Wyższobramskich”. Różne inne prace pokazują się poza „Wieściami” na łamach „Kalendarza Cieszyńskiego”. Dorobek więc niemały, choć okupiony wielkim wysiłkiem organizacyjnym, wynikającym choćby z faktu, że w ciągu 2013 r. utraciliśmy dwoje żelaznych i cennych prelegentów, jak też z okoliczności, że cała praca zarządu spoczęła praktycznie ledwo na 5 osobach z 7 członków zarządu.

Wybory nowego zarządu miały przebieg dramatyczny. Ogromna większość członków to osoby starsze, i z tego kręgu wywodzą się także członkowie zarządu. Czworo, łącznie z dotychczasowym prezesem (po 24 latach prezesowania) zapowiedziało rezygnację z pracy w zarządzie. W wyniku „męskiej rozmowy” dotychczasowy prezes na pewnych warunkach zgodził się dalej pracować, jeśli zostanie wybrany. Pierwszy raz od powstania oddziału odbyły się wybory jawne i przez aklamację został wybrany prezes i skład nowego zarządu, złożony z osób rekomendowanych przez Komisję Matkę, i to bez zastrzeżeń i uzupełnień listy kandydatów przez zebranych. Powstała sytuacja (stosunek liczby aktywnych członków do zamierzonego planu pracy) będzie wymagała podjęcia konkretnych rozwiązań ze strony zarządu. Za rok ocenimy, czy mu się to udało.

Tekst: Władysław Sosna, fot. Edward Figna

Odpowiedz

Możesz użyć tych znaczników HTML

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>